III nagroda, EX-AEQUO w XXVIII Konkursie o Nagrodę im. Krzysztofa Mętraka
W Brutaliście monumentalność staje się tematem kampanii reklamowej. Mamy chcieć poczuć ten ogrom. Iść i dać się przytłoczyć. Grozę wzbudza już sam metraż. Doniosłość potęguje modernistyczna konstrukcja. Antrakt podnosi status ekranu projekcyjnego do szlachetności teatralnych desek. To dzieło wielkie w samym założeniu.
Zanim jednak udostępni się budynek zwiedzającym, należy dokładnie opukać ściany i przebadać fundamenty. Powiedzieć „sprawdzam”.
Brutalista jawi się jako efekt wielkiej ambicji. A m b i c j a jest wyzwaniem rzuconym samemu sobie. Projekt László Totha miał rzucać wyzwanie odbiorcom. Jednak Brady Corbet nie chce rzucić wyzwania widzowi.
Dlaczego? Czy to dlatego, że Brutalista celuje w rozmach, a rozmach jest szalenie a t r a k c y j n y? I czy w starciu z jego o g r o m e m mamy szansę się z nim produktywnie skonfrontować? Czy pozostaje tylko ulec poczuciu w i e l k o ś c i?
Te pytania sugerują, że konstrukcja może okazać się chybotliwa. Jeśli zaczniemy drapać, a fasada zacznie się odbarwiać, oznaczać to będzie, że to tylko atrapa. Trzeba obejść wszystko dookoła i posprawdzać jeszcze raz.
Brutalista ma w sobie kilka cech brutalistycznej budowli.
Brutalizm jest transparentny. Wszystko wywleczone jest na wierzch. Podobnie u Corbeta:
żydowskość jest spiczastym nosem Adriena Brody’ego,
upadek jest smażonym na łyżce opium.
Wszystko jest samo-przez-się zrozumiałe:
artysta ma czystą duszę i szczere oczy,
kapitalista pozostaje ślepcem na to, co niesprowadzalne do wartości wymiennej.
Zobaczyliśmy front budynku. Rzućmy teraz okiem na samą konstrukcję.
Brutalizm musi być szczery. Tworzywo – jawne. Całość – pozbawiona nadmiernej ornamentyki.
Tymczasem tu, zaobserwować możemy uchybienie.
U Corbeta pełno ordynarnych operatorskich zawijasów. Dużo z j a w i s k o w o ś c i. Dużo r o z m a c h u. Dużo w y d u m a n i a.
Jeśli efekt końcowy przywoływać miał obozowe doświadczenie, skąd ta ambicja z a c h w y c a n i a?
Skąd potrzeba bycia a t r a k c y j n y m, kiedy stawką jest pozostanie s z c z e r y m?
László Toth
Beton jest twardy i stały.
Leslie Woodrow
Beton jest nieatrakcyjny
Surowiec jest wszystkim. Kunsztowność konstrukcji polegałaby na umiejętnej jego obróbce. Efekt końcowy powinien być kwestią maestrii – wprawnej ręki siedzących przy stole kreślarskim.
Po dokładniejszych oględzinach zauważyć możemy, że niektóre ściany zostały otynkowane w celu ukrycia niedoskonałości.
Zastosowanie sztucznej inteligencji nie podważa umiejętności reżyserskich i aktorskich. Sugeruje jednak, że twórcy chcą coś zakryć. Insynuuje, że efekt estetyczny jest ważniejszy niż implikacje etyczne.
M a e s t r i a nie jest już c e c h ą. Staje się c e l e m.
Zsófia
Liczy się cel,
a nie droga.
László Toth widzi w swoich budowlach przede wszystkim m a t e r i a ł.
Atilla – z y s k.
Van Buren w twórczości Totha nie widzi ceny, lecz i d e e, które można sfinansować. Nienawidzi László, gdyż – w przeciwieństwie do niego – umie te idee tworzyć.
Corbet też chciałby być Tothem, jednak zbyt zafiksowany jest na końcowym e f e k c i e, by zauważyć polityczność m a t e r i a ł u. W kontekście użycia sztucznej inteligencji, ostatnie zdanie Brutalisty wybrzmiewa jak usprawiedliwienie. Uświęcając środki Corbet ujawnia własną bezideowość.
Spróbujmy wejść do wnętrza budynku.
Brutalista jest pusty. Zbudowany na wyświechtanych konwencjach. Oparty na micie samospalającego się artysty oraz demistyfikacji amerykańskiego snu, próbuje pozorować wrażenie własnej u n i k a t o w o ś c i.
Każe nam się p o d z i w i a ć, choć miał nas k o n f r o n t o w a ć.
Zamiast oferować o d p o w i e d z i, miał k w e s t i o n o w a ć i zadawać pytania.
Mieliśmy wejść do środka. Zamiast tego obserwujemy monument z oddali, zastanawiając się, jaki m ó g ł b y b y ć wewnątrz.
Zamknięte.
Kacper Rydzewski
tekst niepublikowany