Jak wydobyć esencję z tak długiej i rozbudowanej historii? Lub lepiej: czy to w ogóle możliwe? Przez ćwierć wieku zaprezentowaliśmy tysiące filmów, często skrajnie różnych, ale każdy z nich był cegłą budującą Nowe Horyzonty.
Z okazji 25. edycji festiwalu postanowiliśmy więc wrócić do źródeł i przypomnieć na kinowych ekranach te tytuły, które jeszcze w Sanoku czy Cieszynie wywołały największe poruszenie, były najmocniej dyskutowane, a często spotykały się z niezrozumieniem czy wręcz odrzuceniem. Ryzykowne? Tak właśnie hartowały się Nowe Horyzonty. Chcemy sprawdzić, jaką siłę oddziaływania mają dziś te filmy; jak rezonują ze współczesną wrażliwością.
W ramach 25. MFF BNP Paribas Nowe Horyzonty (17-27 lipca we Wrocławiu, do 3 sierpnia online) zapraszamy na sekcję Filmy, które zostały?, przygotowaną przez założyciela festiwalu – Romana Gutka oraz Jakuba Duszyńskiego, który pełnił funkcję dyrektora artystycznego podczas pierwszych edycji wydarzenia. Nazwa sekcji kończy się znakiem zapytania – jesteśmy bowiem ciekawi, czy i jeśli tak, to w jaki sposób owe filmy zostały z nami lub w nas.
O idei sekcji – a przy tym o początkach i pomysłach na wprowadzenie ambitnego kina do programu festiwalu – opowiada Roman Gutek.
Już w połowie lat 90., na organizowanym przeze mnie festiwalu w Kazimierzu Dolnym, zdarzało mi się pokazywać filmy trudniejsze, eksperymentujące z formą. I widziałem, że publiczność miała z nimi problem, ludzie tego nie rozumieli, wychodzili z seansów. Również w Sanoku, podczas pierwszej edycji Nowych Horyzontów zauważyłem mniejsze zainteresowanie art house’owymi tytułami, więc wraz z Jakubem Duszyńskim, który razem ze mną programował festiwal przez pierwsze lata jego istnienia, dokonaliśmy – jak to nazywam – manipulacji w dobrej wierze: stworzyliśmy konkurs. Ta sekcja miała za zadanie wspierać najbardziej ambitne, radykalne, autorskie kino. I już podczas edycji cieszyńskich były to najbardziej oczekiwane i dyskutowane seanse.
Chciałbym podkreślić, że były to nasze subiektywne wybory, filmy konkursowe poruszały tematy nieobecne wówczas na kinowych ekranach, często opowiadały o cielesności, niejednokrotnie były mroczne, by wspomnieć choćby produkcje firmowane przez francuskich twórców „nowej ekstremy”: Grandrieux, Breillat, Noé, Dumonta. „Romanie, musisz mieć mroczną duszę, skoro preferujesz i pokazujesz takie kino” – słyszałem niejednokrotnie. Prowokujące, dzielące publiczność, stawiające opór – festiwal powstał właśnie po to, żeby pokazać takie filmy, za sprawą których przenikały się obiegi kina i sztuki.
Ciekawi mnie przyglądanie się Nowym Horyzontom jako procesowi oswajania ludzi z wymagającym, ryzykownym kinem. Pamiętam trzaskające fotele na seansach Goodbye, Dragon Inn Tsai Ming-lianga, ludzi wychodzących z Matki i syna Alexandra Sokurowa, kłócących się o Tajemnicę Aleksandry Rolfa de Heera. Ci sami widzowie, którzy w pierwszym odruchu odrzucali te tytuły, podchodzili do mnie kilka lat później, dziękując za festiwal, który nauczył ich rozumieć kino. Ja sam zawsze uważałem, że jeśli film drażni, dzieli, to znaczy, że rezonuje.
I dziś, układając sekcję Filmy, które zostały? chcieliśmy przywołać tamte nieoczywiste konkursowe wybory i przekonać się, czy rezonują nadal. Czy były to festiwalowe mody, efemerydy, które dziś nic już nie znaczą, czy jednak wywołają równie mocne, jak kiedyś, reakcje? Stawiamy to pytanie sobie i widzom. Filmy, które wybraliśmy z Jakubem wiele dla nas znaczą, za każdym z tytułów kryje się historia, także nasza, osobista. Podczas pierwszych edycji tłumaczyliśmy we wprowadzeniach dlaczego znalazły się w programie, dzieliliśmy się swoimi emocjami – i ludzie słuchali naszych emocji. Dziś festiwal, kino, widzowie są w innym miejscu. Bardzo jesteśmy ciekawi, jak te założycielskie dla nowohoryzontowego kanonu tytuły odnajdą się po latach.