Eksperymentalne slow cinema, hybrydowe dokumenty, łamiące konwencje fabuły i filmowe eseje – kuratorzy sekcji Lost Lost Lost, Agnieszka Szeffel, Mariusz Mikliński i Mariusz Wojas, prezentują kino z obrzeży, filmy z ubiegłych lat zagubione w festiwalowym obiegu.
W zeszłym roku Pablo Sigg ukończył trwającą kilkanaście lat – de facto rozpoczął ją już w 2011 roku, realizując dokument Der Wille zur Macht – pracę nad trylogią Lamaland. Jej głównymi bohaterami i aktorami zostali spotkani wtedy bracia Friedrich i Max Josef Schweikhart, ostatni potomkowie niemieckich rodzin, które z Elisabeth Nietzsche i jej mężem Bernhardem Försterem na czele osiedliły się pod koniec XIX wieku w aryjskiej kolonii Nueva Germania pośrodku paragwajskiej dżungli. Utopia trwa. Żyjący tylko we dwóch w izolacji od współczesnego świata wedle odziedziczonych po przodkach zasad Schweikhartowie jawią się w wyobraźni Sigga jako „ostatni ludzie”. Ich udział w produkcji filmowej, w sytuacji gdy nigdy wcześniej nie widzieli zarejestrowanych kamerą obrazów, wywołuje w nim wrażenie, że gatunek ludzki jest filmowany po raz pierwszy. Oto pozbawieni własnego dramatu Kain i Abel, albo Vladimir i Estragon, umieszczeni przez Sigga w ramach wymyślonej przez niego sztuki, oddają filmowi swoje twarze i ciała, ukształtowaną przez naturę rutynę, pełną drobnych rytuałów. Milczący, wytrwali, dumnie samotni, otoczeni historią zmaterializowaną w rozpadających się murach i przedmiotach, które nie wiadomo już do czego służą. We Wrocławiu trylogia zostanie pokazana po raz pierwszy w całości na jednym seansie. To kompletne dziś dzieło wpisuje się w nurt rozważań nad kontinuum w kinie artystycznym, którego orędownikiem jest choćby bohater Dialogu cieni Júlio Alvesa – Pedro Costa. Jeżeli zainteresowanie kategorią slow cinema odchodzi w przeszłość, z pewnością na plan pierwszy wysuwa się– niejako unieważniająca czas– kontynuacja, przywiązanie do konkretnego uniwersum i tworzących je ludzi, czy będą to bracia Schweikhart w Nueva Germania, Ventura i Vitalina w Fontainhas i Amadorze, Lee Kang-sheng jako wędrowiec we wszystkich miastach świata, Jake Williams w szkockim lesie u Bena Riversa, czy companhia (z portugalskiego: towarzystwo) goszcząca w muzeum Serralves, w kręgu której znajdują się zarówno ulubieni artyści, mistrzowie i przyjaciele Costy, jak i artefakty, niejednokrotnie pełniące w jego kinie funkcję fetyszy.
Nie ma wątpliwości – pisał w liście do nas Pablo Sigg– że idee ponadczasowości jako przekleństwa i kontinuum jako potępienia znajdują się w samym sercu Lamaland. Reżyser, który będzie gościem Nowych Horyzontów – za Tarrem – wieszczy koniec świata, ale za tym końcem jest jeszcze wiele do odkrycia – wszak bracia odchodzą już w pierwszej części trylogii, a w kolejnych dwóch pojawiają się w zaświatach, by odejść po raz kolejny. Prowokacyjnie hiszpański kolektyw filmowy Terrorismo de Autor rozpoczyna swój film TO od napisów końcowych (sic!). Nieustannie podważane śmierć i narodziny, koniec i początek wymieniają się tu miejscami jak w talii kart. Anarchistyczny kolaż Hiszpanów pokazuje ciągłe powroty skompromitowanych idei i szaleństwo historii, która multiplikuje się w coraz bardziej karykaturalnej formie. Czy TO jednak się skończy?
Światowa premiera trylogii meksykańsko-szwajcarskiego reżysera Pablo Sigga. Szatan (2018), Taniec śmierci (2023) i Raj (2024) nigdy przedtem nie były prezentowane na jednym seansie. Lamaland jest rezultatem kilkunastoletniej współpracy Sigga z braćmi Schweikhart, ostatnimi potomkami osadników z Nueva Germania, aryjskiej, luterańskiej enklawy założonej w 1886 roku w paragwajskiej dżungli przez siostrę Friedricha Nietzschego, Elisabeth. Żyjący samotnie, odizolowani od świata mężczyźni stali się aktorami w rozpisanej na trzy akty sztuce, która niczym Koń turyński Béli Tarra opowiada o końcu świata.
Júlio Alves (Sacavém), badający rolę, jaką nadaje się w kinie obiektom, kontynuuje studia nad twórczością portugalskiego mistrza, Pedra Costy. Punktem wyjścia dla eksperymentu czyni wystawę Pedro Costa: Companhia, pokazywaną w muzeum Serralves w Porto. Wystawa oddaje bogactwo uniwersum Costy, ujawnia jego zainteresowania, przyjaźnie i inspiracje: od obrazów Picassa, przez filmy Chaplina, Ozu, Akerman, po fotografie Riisa i Nozolino czy rzeźby Chafesa. Jednak Alves porzuca chęć zrozumienia swojego bohatera, tworząc wizualny labirynt, w którym zgubi się zarówno neofita, jak i wytrawny znawca kina Portugalczyka.
Godardowskie igraszki na temat śmierci, żałoby i historii. Opowieść o komunistach i faszystach, o tożsamości w okopach, ojczyźnie, wojnie domowej i międzypokoleniowym dialogu. Oto najbardziej hiszpański film, jaki kiedykolwiek obejrzycie, w którym generał Franco manipuluje swoją córką Carmencitą, a generał Custer zabija Indian w bitwie pod Little Bighorn. To film jak życie, które jest procesem, snem o procesie zakończonym zwycięstwem, nowym początkiem, znaczącym końcem. Audiowizualny kolektyw Terrorismo de Autor stawia kinu tarota i zmusza wskazówki zegara do ruchu wstecz, by spojrzeć w przyszłość.
Pełny program sekcji Lost Lost Lost (oraz pełny program całego festiwalu) poznamy 1 lipca.
Więcej informacji o programie sekcji znajduje się na profilu Bezruch filmowy (FB oraz IG).