Jeśli na pytanie „co słychać?” ktoś udzieli odpowiedzi „aktualnie słychać Radio LUZ”, to możecie być pewne i pewni, że Wasz rozmówca to osoba nie tylko z dobrym gustem muzycznym, ale też żywo zainteresowana wrocławską kulturą. Z przyjemnością oddajemy więc głos zespołowi radia, który przygotował swoje festiwalowe must see, a Was zachęcamy do (kolejno, ale można przeplatać): lektury tekstu, oglądania filmów, słuchania Radia LUZ.
Kalejdoskopowy ruch wpisany jest w istotę kina – zmiana obrazów i dźwięków projektuje konkretne wrażenia, nieustannie zmieniają się też okoliczności i kontekst patrzenia, a narzędziem kontrolowania zmiany staje się montaż.
Kino, które zmienia to takie, które pozbawia obojętności, a intensyfikuje empatię. Wraz z publicznością metamorfozie ulegają bohaterowie, ich światy, systemy wartości. Czasami zmiany są mało spektakularne, ciche i nastawione na „ja”, czasami radykalne, głośne i publiczne.
Zainspirowani wieloaspektową metamorfozą jako kategorią odbioru, narzędziem kreacji bohatera i świata, przedstawiamy Wam top 10 filmów z 25. Międzynarodowego Festiwalu BNP Paribas Nowe Horyzonty, które przemieniają i mówią o przemianie.
Tłumiona klątwa musi w końcu osiągnąć swoje apogeum i zebrać ofiary. Nawojka po śmierci matki przejmuje jej obowiązki: pomaga przy farmie, sprząta dom, gotuje jedzenie, znosząc codziennie docinki od starszych braci i brak uwagi ze strony ojca. Nastolatka zawieszona między rzeczywistością a oczekiwaniami względem rzeczywistości (niezrealizowane marzenie o studiach weterynaryjnych) zatraca swoją tożsamość, chcąc wpasować się w świat konserwatywnych zasad i ról społecznych.
Wtedy zjawia się jednak Sandra, która staje się dla Nawojki obiektem fascynacji, pożądania, ale także symbolem wyzwolonej kobiecości. Naw pozwala, aby klątwa i ponadnaturalne zdolności przejęły kontrolę nad jej ciałem i umysłem, przemienia się w siłę, która demaskuję najgorsze oblicza polsko-francuskiego społeczeństwa; która sądzi i wymierza karę.
Julie Kowalski zaprasza nas do świata, który romansuje z neofolkowym horrorem, czasami przypomina baśń, czasami zły koszmar, gdzie życie i śmierć tańczą ze sobą pod rękę do zawodzących skrzypiec z discopolowym beatem.
Marlena Kwiatkowska
„Uważaj, o czym marzysz” – zdaje się mówić twórca filmu Sny o miłości, Dag Johan Haugerud. W swoim najnowszym filmie, nagrodzonym Złotym Niedźwiedziem, norweski reżyser sięga po gatunek coming of age, do którego podchodzi w typowym dla siebie stylu: z długimi dialogami zaglądającymi w intymne zakamarki pamięci i uczuć – tak dynamicznie kontekstualizowanych przy dojrzewaniu. Jest w tym coś szczerego, ale i kojąco przytulnego, tak jak wełniane swetry przywdziewane przez bohaterki filmu. Należy jedynie pamiętać, że nawet najpiękniejszy norweski sweterek może czasami nieprzyjemnie poszczypać.
Mateusz Nowak
W tryptyku Deniza Eroglu nic nie jest stałe, a skazane na wieczne „stawanie się”, ruch i przemianę. Film opowiada trzy historie, osadzone w skrajnie odmiennych realiach. W pierwszej części obserwujemy życie w odizolowanym domu opieki w latach 80., następnie przenosimy się do domu kongijskich uchodźców w latach 90., finał zaś rozgrywa się w średniowiecznej wiosce. Każda z odsłon portretuje osoby zepchnięte na margines – chorych, uchodźców czy dziwaków – ukazując, iż mechanizmy wykluczenia towarzyszą nam od zawsze, niezależnie od okoliczności.
Każda z historii zostaje również opowiedziana przy użyciu odmiennych form wizualnych: od taśmy 16 mm aż po nagrania kamerą VHS, podkreślając przy tym niestabilność świata i płynność granic między normą a innością. Tryptyk rozbitków ukazuje, że odrzucenie zawsze pociąga za sobą lawinę przemian. To właśnie ci, dryfujący „za burtą” społeczeństwa, przechodzą najgłębszą metamorfozę i to oni wyznaczają kierunek zmian dla całej wspólnoty.
Szymon Mazurkiewicz
Paw Zwyczajny to opowieść o wiernym przyjacielu, błyskotliwym partnerze, kochającym chłopaku i czarującym synu. Nie poznajemy jednak czterech różnych bohaterów, lecz tylko jednego – Matiassa, który z niezwykłą wprawą wciela się w każdą z tych ról. Jego praca polega właśnie na tym: by być każdym, zmieniać imię, osobowość i potrzeby w zależności od życzeń klientów. Zanurzony w kolejnych metamorfozach, stopniowo traci kontakt z samym sobą – przestaje wiedzieć, kim jest, czego pragnie, wypiera wady, których nie da się ani ukryć, ani naprawić.
Debiut austriackiego reżysera Bernharda Wengera to historia o ludziach, dla których głównym drogowskazem jest pytanie: „Co pomyślą inni?” – coś, co uważam za wyjątkowo aktualne i bliskie także naszemu polskiemu społeczeństwu. Po seansie czułam dziwną ulgę, jakby ktoś uchwycił i nazwał ten lęk, który znam, ale rzadko potrafię wyrazić. Film zostaje w głowie – to społeczny komentarz i jednocześnie zachęta, by razem z głównym bohaterem przejść własną metamorfozę i odkryć swoje „ja”.
Barbara Winkel
Metamorfozy w filmach mogą objawiać się na bardzo wiele sposobów. Być może bohater przechodzi znaczącą transformację, albo forma filmu zmienia się wraz z czasem jego trwania. Może znaczenie zrekontekstualizuje się, gdy dostaniemy więcej informacji, bądź nasze odczucia ulegną tak drastycznej przemianie, że odniesiemy wrażenie, jakbyśmy w trakcie filmu przełączyli go na coś innego. A może istnieje film, który jest sumą wszystkich tych składowych?
Tak jest w przypadku Błysku diamentu śmierci, włoskiej produkcji, która jest nam sprzedawana przez opis i zwiastuny jako film gatunkowy oscylujący w stylistyce klasycznych Bondów, składający hołd kinu szpiegowskiemu. I dostajemy dokładnie to oraz znacznie, znacznie więcej. Ten seans to jazda bez trzymanki z kierowcą, który z początku zdaje się nie móc zdecydować na kierunek podróży, a który jednak prowadzi z niezwykłą gracją i stylem, nie zwalniając ani na sekundę. Kiedy na koniec podróży zerkamy na mapę okazuje się, że przez cały ten czas układał trasę w gigantyczny autograf z serduszkiem nad „i”.
Łukasz Mikołajczyk
Zupełnie nowy pejzaż to ruchoma pocztówka wielowymiarowego Tokyo. Kojące ujęcia pokazują miasto w różnej dynamice, tworząc z niego drugoplanowego bohatera. To miejsca są kluczowymi odnośnikami w losach głównych postaci: nostalgiczny bar, centrum handlowe – to tam dokonały się największe i najmniej oczekiwane zmiany w życiu bohaterów. Po utracie matki rodzeństwo Ren i Mia starają się stanąć na nogi. W trakcie radzenia sobie z trudnymi emocjami oddalają się od siebie i skupiają na innych aspektach: dziewczyna stawia na budowanie nowych relacji, podczas gdy Ren zatraca się w pracy jako dostawca orchidei.
Ich ulepiony na szybko świat pęka z chwilą, gdy pojawia się długo nieobecny ojciec (uznany architekt). Czy mimo utraconych lat uda im się wspólnie zbudować nowe, szczęśliwe życie, czy może nikt już tego nie oczekuje po tak długim czasie? Film to doskonałe stadium zmiany – tej, którą dokonujemy z przymusu, do której popychają nas okoliczności, ale także tej, której chcemy się poddać, żeby na nowo skonstruować samego siebie.
Alicja Glebow
Z jednej strony feudalizm, z drugiej – zbliżający się wielkimi krokami kapitalizm – świat u progu wielkiego „być może”. Pomiędzy tymi dwoma systemami znajduje się Walt, główny bohater filmu Harvest, który zdaje się nie należeć do żadnego z nich. W małej średniowiecznej wiosce możemy zobaczyć jak w soczewce bolączki współczesności. Jest więc problem migracji, neokolonializmu i zmian, które pociągną za sobą ofiary. Czy zatem znajdzie się miejsce dla takich postaci jak Walt – zakochanych w naturze, utożsamiających się z ziemią i jej mieszkańcami, a do tego altruistów, skłonnych poświęcić własną wygodę i dobro dla innych?
Mateusz Nowak
Wszystko zaczyna się niby zwyczajnie: któregoś poranka dzieci budzą się i znajdują przed pokojami nowe pary sportowych butów, zakładając, że to prezenty od rodziców. Niedługo po tym okazuje się, że matka dzieci zaginęła, a tata wyruszył na jej poszukiwanie, zostawiając pięcioro dzieci pod opieką babci.
Staruszka nie ma wątpliwości, że w domu zagościły złe moce, a prezenty w postaci nowych butów, to tylko próba uśpienia czujności rodziny. Babcia robi wszystko, żeby uchronić dzieci przed tytułowym diabłem: zabrania zabawy na dworze, odłącza dzwonek, barykaduje drzwi meblami, zakrywa okna plastikowymi płachtami. Dom jako przestrzeń ciepła i dobrze znana zamienia się w oblężoną twierdzę, w której nie ma warunków do życia, brakuje jedzenia, do której wrót puka opieka społeczna.
Diabeł pali to niezwykle precyzyjne snuta opowieść o tym, jak urojenia i fanatyzmy mogą stwarzać realne zagrożenie dla osób, które kochamy. Sam reżyser, Ernesto Martínez Bucio, odbierając nagrodę w Berlinie, zaapelował do publiczności: „Jeśli stoicie przed wyborem między strachem a miłością, zawsze wybierajcie miłość”.
Marlena Kwiatkowska
Tytułowe Punku w języku keczua oznacza bramę – coś, co oddziela świat, do którego zmierzamy od tego, który zostawiamy w tyle. W filmie J. D. Fernándeza Molero zdaje się być ona przejściem między rzeczywistością a zaświatami. Po dwóch latach nieobecności Ivan wraca ze świata zmarłych; milczy, traci wzrok i wymaga opieki, której podejmuje się nastoletnia Meshia. Pomimo początkowych trudności, relacja między bohaterami zacieśnia się, a dziewczyna – balansując między dwoma światami – odkrywa własną tożsamość i rolę.
Przeobrażeniu ulega również forma filmu. Hybryda obrazów cyfrowych z analogowymi zdjęciami zarejestrowanymi na taśmie tworzy doświadczenie graniczne, przypominające majaki senne czy zamglone wspomnienia. Ta nieoczywista forma wymusza porzucenie racjonalnego odbioru i zanurzenie się w nieuchwytnych emocjach i symbolice, a sam Ivan, zdaje się podawać rękę osobie odbiorczej, by ta razem z nim odbyła spacer wzdłuż niewidzialnej linii między życiem a śmiercią.
Szymon Mazurkiewicz
Podróż Mariny do Vigo, choć motywowana czystą biurokracją, szybko staje się trudną drogą przez historię jej nieżyjących już rodziców. Dziewczyna początkowo zdystansowana i zniechęcana przez dziadków, sukcesywnie odkrywa kolejne elementy opowieści, która zawsze była pozbawiona konturu, rozmyta i niekompletna. Film płynnie balansuje pomiędzy teraźniejszością a przeszłością, tłem pytań egzystencjalnych Mariny stają się zapiski jej matki, które mają magiczną moc zmieniania rzeczywistości, stają się portalem do wielowymiarowego, słodko-gorzkiego świata jej rodziców. Carla Simón tworząc głęboko osobisty film, opowiada i demaskuje rodzinne praktyki wprowadzania tabu, niedopowiedzeń, wymazywania historii, które lepiej przemilczeć niż opowiedzieć.
Anna Rakoczy