Kolejny dzień i kolejna perspektywa. Urszula Śniegowska, dyrektorka American Film Festival, przeczesała program BNP Paribas Nowe Horyzonty i znalazła w nim same skarby. Oczywiście, jej „złota dziesiątka” (i jeden film gratis!) zawiera sporo propozycji kina zza Oceanu, ale w żadnym wypadku się na nie zamyka. Z pewnością jednak tropi nowohoryzontowość w filmach amerykańskich i amerykańskie rozwiązania w kinie spoza USA.
Nie przedłużając: oddajemy głos Uli, a Was zachęcamy do zakupy biletów na festiwalowe seanse – pełny program wdzięczy się do Was każdego dnia coraz bardziej.
Dementuję pogłoskę, jakoby w tym roku NH walczyły z AFF o amerykańskie filmy. Nic podobnego! AFF chętnie ogrzewa się w lipcowym słońcu starszego festiwalowego brata i kąpie w księżycowej poświacie Nocnego Szaleństwa. Jednocześnie zapewniam, że nie brakuje filmów, które czekają na AFF i część programu będziemy sukcesywnie ujawniać już wkrótce.
Tym samym polecam niektóre z pozycji programu Nowych Horyzontów, które szczególnie mogą spodobać się miłośnikom American indie.
Ponieważ nie wypada faworyzować filmów konkursowych, pominę Chronologię wody i zwrócę uwagę na inny film – prosto od klasyka, Iry Sachsa. Dzień Petera Hujara podobnie jak debiut Kristen Stewart, czerpie z tradycji i stylistyki lat 70., a zwłaszcza awangardy nowojorskiej. Już na Sundance, gdzie miał światową premierę, zaskoczył nawet miłośników twórcy Przejść – minimalizmem środków, dokumentalnym podejściem, konceptualnym zamysłem, ale i retro-estetyką odróżniającymi go od większości pokazywanych na festiwalu fabuł. Jestem przekonana, że uwiedzie też wyrafinowaną widownię Nowych Horyzontów.
Leżący na przeciwległym biegunie zdobyczy z Sundance Together najbardziej spodoba się nowohoryzontowym nocnym markom; miłośnikom absurdalnego humoru, kina gatunkowego, ale i amerykańskich komedii romantycznych. Mam specjalną nagrodę dla tego, kto nie odnajdzie w bohaterach tego filmu siebie i swojej osoby partnerskiej, która niby chce być w związku, a jednocześnie zachować (zwykle bezskutecznie) odrębność; nie poddać się pomysłom na Was dwoje. Niestety nie każdy ma urok Alison Brie i urodę Dave’a Franco, co sprawy nie ułatwia…
Duet scenopisarsko-reżysersko-aktorski Michael Angelo Covino i Kyle Marvin idzie krok dalej w analizie relacji męsko-damskich. W Skomplikowanych (org. Splitsville – gratulacje za tłumaczenie tytułu!) Covino i Marvin fantazjują o tym, co może się zdarzyć, gdy para w kryzysie postanawia otworzyć związek. Dla współautorów skromnego i na wskroś autorskiego Pod górkę (2019) to też krok do przodu pod względem budżetu i zasięgu – tym razem przed kamerą towarzyszą im gwiazdy Dakota Johnson i Adria Arjona, film trafił do sekcji oficjalnej festiwalu w Cannes, a dystrybucją w Stanach Zjednoczonych zajęła się firma Neon, która coraz skuteczniej konkuruje z konglomeratem produkcyjno-dystrybucyjnym A24.
Kolejny etap w rozwoju relacji – wyzwania związane z pojawieniem się potomka (a wraz z nim: teściowej!) – przechodzą bohaterowie Usunięcia oka pokazywanego w festiwalowej sekcji Trzecie Oko (przypadkowa zbieżność? Nie sądzę!), poświęconej tym razem macierzyństwu. Jak przystało na prawdziwie niezależną produkcję, para reżyserska Prashanth Kamalakanthan i Artemis Shaw (uczestnicy pandemicznej edycji US in Progress) auto-voyerystycznie filmuje własne życie, dokumentując raczej niż odgrywając (z przymrużeniem oka, a jakże!) role rodziców na skraju załamania.
Jeszcze innej rodzinie towarzyszymy w Left-Handed Girl w reżyserii Shih-Ching Tsou, wieloletniej współpracowniczki Seana Bakera. Empatia i czułość, z jaką twórcy podpatrują codzienne życie młodej kobiety i dwóch dziewczynek w Tajpej, a także tempo akcji – początkowo nieśpieszne, a później zawrotne – potwierdza odwzajemnienie wsparcia dla filmu ze strony autora oscarowej Anory. Baker nie tylko działa pod względem marketingowym – twórca faktycznie wziął udział w pracy nad scenariuszem i montażem filmu.
(zwróćcie także uwagę na przypadkowe podobieństwo kalejdoskopowej planszy otwierającej film do tegorocznego nowohoryzontowego plakatu)
Wśród amerykańskich rekomendacji nie może zabraknąć filmów wspominanej już firmy A24 – partnera najbardziej szalonych projektów Ariego Astera. Takim jest bez wątpienia jego fresk społeczny z elementami czarnej komedii (a może raczej horroru politycznego?), Eddington. Trzeba go obejrzeć, by do rana dyskutować i spierać się o dzisiejszą podzieloną Amerykę. Gęsta akcja nowego filmu autora Midsommar toczy się w Ameryce wyabstrahowanej, w miasteczku jakich wiele. W problemach jego mieszkańców skupiają się jak w soczewce bolączki i absurdy dzisiejszego świata. W Eddington, czyli wszędzie.
Trochę podobnie jak w kolejnym filmie z Pokazów Galowych: w Życiu Chucka. Choć nie dotyczy on Ameryki tu i teraz, a uniwersalnego ludzkiego losu – z perspektywy amerykańskiej suburbii. Warto obejrzeć, by przekonać się, jak Mike Flanagan przełożył na język obrazów jeden z trudniejszych filozoficznych tekstów Stephena Kinga. A także dla sceny… tańca Toma Hiddlestona.
Gwarancję jakości A24 posiada też nagrodzony za scenariusz na Sundance i pokazywany w sekcji Directors' Fortnight w Cannes Sorry, Baby. Wyprodukowany przez firmę Pastel Barry’ego Jenkinsa i laureatki Indie Star Award AFFu, Adele Romanski, debiut stand-uperki Evy Victor to skromny, intymny dramat z elementami komediowymi, osadzony w środowisku akademickim Nowej Anglii.
Wreszcie propozycje nie do końca amerykańskie. Po pierwsze: Nowa fala Richarda Linklatera, pean na cześć francuskiej nowej fali i rekonstrukcja procesu powstania Do utraty tchu Godarda. Must see dla filmoznawców, którzy do utraty tchu będą rozwodzić się nad faktograficznymi szczegółami i rozprawiać, czy taki wyraz fascynacji i miłości do kina francuskiego czyni z Linklatera spadkobiercę Jean-Luka i zapewni mu miejsce wśród autorów kina światowego.
Polecam także najnowszy film Athiny Rachel Tsangari. Czekam na retrospektywę Greczynki i spotkanie z reżyserką, która zaczynała karierę jako asystentka przy filmach Linklatera właśnie. Autorka Attenberg studiowała w Austin, produkowała nie tylko filmy Lanthimosa, ale też niezależnych Amerykanów (chociażby Mike’a Otta). Za wysmakowane zdjęcia do jej najnowszego filmu odpowiedzialny jest Sean Price Williams (znakomity operator i reżyser Sweet East).
I na koniec najmniej amerykańska z moich rekomendacji: Bird Andrei Arnold. Idealny konglomerat American Honey i świata Fish Tank, ze wspaniałymi rolami Barry’ego Koeghana i Franza Rogowskiego.