Hasło: „Azja”. Odzew: „Wchłonięty przez Orient”. Na blogu prowadzonym przez Sławomira Wasińskiego znajdziecie wiele złożonych, wnikliwych tekstów na temat azjatyckiego kina – nie tylko o produkcjach przechodzących przez szczelne sito mainstreamu, ale przede wszystkim o festiwalowych perełkach, które trafiają na różne wydarzenia filmowe na świecie, w tym na Nowe Horyzonty.
Jak co roku Wchłonięty przygotował swoje azjatyckie polecajki: sprawdźcie więc, jakich tytułów nie można przegapić – oddajemy głos Sławkowi.
Jak co roku, przygotowując dla Was potencjalną ścieżkę wyborów usłaną filmami azjatyckimi, składam ją z moich pewnych rekomendacji i oczekiwań. Na tegorocznej liście przeważają te drugie, warto jednak zacząć od tego, co warto obejrzeć na pewno.
Choć Lee nie reżyseruje często, jego filmy stały się istotnym głosem i nieodłącznym dziedzictwem południowokoreańskiej kinematografii. W ramach przeglądu jego twórczości nie można dokonać złych wyborów. Możecie obejrzeć moje ulubione Poezję (2010) lub Oazę (2002), w tej właśnie kolejności, sięgnąć po Miętowy cukierek (1999) mający rzesze zwolenników na całym świecie, albo nawet po debiutancką Zieloną rybę (1997), w której już widać kształtujący się styl i tematy fascynujące reżysera. To wyjątkowa okazja, by zapoznać się z twórczością koreańskiego mistrza.
Film Tsaia jest znakomitym reprezentantem sekcji Filmy, które zostały?, w której poukrywały się również inne istotne dzieła kształtujące tożsamość Nowych Horyzontów i wpływające na to, jak dziś one wyglądają. A ja nie byłbym sobą, gdybym nie polecił Wam najpiękniejszego filmu w historii kina i to jeszcze z możliwością obejrzenia go na wielkim ekranie. Trzeba znać i przynajmniej raz w życiu doświadczyć w kinowej sali.
Pozostańmy jeszcze chwilę na Tajwanie, w nocnym Tajpej, gdzie będziemy mieli okazję obserwować poczynania trzech kobiet, tworzących nieidealny, rodzinny portret. Shih-Ching Tsou, od lat współpracująca z Seanem Bakerem jako producentka jego filmów, odnalazła własny głos mówiący m.in. o międzypokoleniowej przepaści i tożsamości. Choć wpływ Bakera jest nieunikniony (jest współscenarzystą tej historii), Tsou wkroczyła na autorską ścieżkę, która może zaprowadzić ją bardzo daleko.
Nie jest sekretem, że dzieci widzą inaczej i często więcej niż dorośli. Hayakawa spróbuje uchwycić ten sposób patrzenia dzięki Fuki, 11-letniej bohaterce mierzącej się z koniecznością przemijania. Pomysł na emocjonalny portret przywodzi na myśl Amiko (2022) Yusuke Moriiego, z tą różnicą, że cisza i samotność będą miały szansę wybrzmieć w obrazie Hayakawy o wiele dobitniej.
Gdybym miał wskazać jeden film, na który naprawdę czekam, bez wahania wymieniłbym Zmartwychwstanie. Nie dlatego, że po swojej światowej premierze wielu jest nim zachwyconych i oczarowanych, jednak przede wszystkim dlatego, że za sprawą swoich dwóch pierwszych filmów – Kaili Blues (2015) i Długa podróż dnia ku nocy (2018) – Bi udowodnił, że jest najciekawszym twórcą młodego pokolenia w Chinach, a może i w całej Azji. Zmartwychwstanie zaś to pozycja obowiązkowa na drodze każdego nowohoryzontowicza!
Jak zwykle w tym miejscu zapraszam wszystkich do śledzenia codziennych relacji z azjatyckiej części Nowych Horyzontów na fanpage’u bloga Wchłonięty przez Orient. Program jest bogaty, dzięki czemu każdego ranka (jeszcze przed 8:30!) będziecie otrzymywali świeżą porcję wrażeń. Emocje pomieszane z intensywnością gwarantowane. Do zobaczenia na Nowych Horyzontach!
Sławomir Wasiński