To już ten czas: bicie się z myślami, selekcja ze 100 wstępnie ometkowanych filmów, pot na czole od trudnych wyborów. Właśnie dlatego wczoraj Marcin Pieńkowski, dyrektor Nowych Horyzontów, podzielił się swoim top 10, a dziś oddajemy Was w ręce Ewy Szabłowskiej, dyrektorki artystycznej festiwalu, która dzieli się swoją dziesiątką, zapraszając do zwiedzania festiwalowych ścieżek z jej perspektywy.
Dzięki temu, mamy nadzieję, Wasza nawigacja wśród przebogatego programu stanie się trochę łatwiejsza.
Oprócz planowanych wypraw, które wraz z retrospektywami zaprowadzą was do Afryki i Japonii, chciałabym zwrócić waszą uwagę na zupełnie nowy kierunek – Grecję, która w nieplanowany sposób mocno zaistniała w tegorocznym programie. Nowe greckie filmy łączy podobna wrażliwość, nerwowość i niepokój. Są jak emocjonalne tsunami i tworzą wyrazisty nurt. Czy właśnie obserwujemy drugi, bardziej międzynarodowy przypływ greckiej dziwnej fali? Trudno definitywnie stwierdzić, ale pewno warto śledzić to zjawisko. Nieprzypadkowo symbolicznie spina je film otwarcia Rodzaje życzliwości, w którym Yorgos Lanthimos powraca do swoich korzeni.
W upale hałaśliwych kurortów grasują zwierzęta nocy – animatorzy i animatorki rozkręcający zabawę, oferujący obietnicę odbycia przygody życia. Oczywiście, w kontrolowanym wymiarze all inclusive. Animal w reżyserii Sofii Exarchou, najbardziej nagradzany grecki film tego roku, zagląda pod podszewkę życia nocnego i ma w sobie prawdziwy „summertime sadness”. Nie można go przegapić.
Poddajcie się fali upałów, która mąci percepcję i pozwala zanurzyć się w morzu nieświadomości, stanąć twarzą w twarz z wewnętrznymi potworami. Jednym z nich, prowokacyjną i piękną monsterą jest Ariane Labed (znana z Attenberga i Alp). Jak wyłowiona z basenu syrena, wywraca do góry nogami rodzinne relacje i burzy idyllę leniwych greckich wakacji, nawiedzając wszystkich domowników w trakcie ich popołudniowych drzemek i nocnych koszmarów.
Sama Ariane Labed staje po drugiej stronie kamery i w swoim reżyserskim debiucie September rozkazuje – przygląda się toksycznym relacjom bardzo dziwnej rodziny: dwóch nastoletnich sióstr i ich ekscentrycznej matki. Bo kto nazywa dzieci: September i July? Po szkolnej katastrofie dziewczyny z matką przenoszą się do letniego domku na pustkowiu, kompletnie odpływając w swój wewnętrzny świat.
Jeśli rodzinne wakacje to nie do końca wasz klimat, koniecznie zajrzyjcie na gejowską plażę w okolicy Aten, gdzie rozkoszne chwile spędzają chłopaki z różowymi włosami, a ich ciała współczesnych greckich bogów skwierczą w słońcu w towarzystwie chiwawy o imieniu Carmen. Moje lato z Carmen, prześmieszna komedia Zachariasa Mavroeidisa igra z konwencjami queerowego romansu.
Miłośnikom bardziej melancholijnych nastrojów radzę podryfować z wiatrem i duchami w chłostany deszczem krajobraz opustoszałej po sezonie plaży o wdzięcznej nazwie Arcadia. Film Yorgosa Zoisa w trakcie niepokojących nocnych eskapad prowadzi przez liminalne przestrzenie greckiej wyspy do krainy umarłych.
Grająca w Arkadii Angelika Papouli pojawi się zresztą w dwóch innych filmach tej edycji: Do nieznanej ziemi Mahdiego Fleifela i elektryzującym Dotyku Claudii Rorarius. To film, który na długo zostaje pod skórą, drażni i nie daje o sobie zapomnieć. Wywraca stereotypowe postrzeganie związków męsko-damskich oraz obowiązujących w nich relacji siły. Wyciąga na światło dzienne ukryte pragnienia, konfrontując naturę pożądania ze społecznymi oczekiwaniami. Mogłoby się wydawać, że w kinie powiedziano już tyle o związkach heteroseksualnych, że trudno jeszcze coś dodać, ale Dotyk stawia zupełnie nowe pytania.
Jazdą bez trzymanki w piekącym andaluzyjskim słońcu jest W drodze w reżyserii duetu Julii de Castro i Maríi G. Royo. W delirycznym filmie drogi reżyserki z humorem i ironią konfrontują się z legendą Pedro Almodóvara i Gregga Arakiego. Wywrotowy, dziewczyński i przepełniony słońcem, muzyką i syrenami film jest też opowieścią o dojrzewaniu. Tylko tym drugim, które przychodzi dopiero po trzydziestce.
Niech nie umkną wam tegoroczne dramy, melodramy i opery mydlane. Najchytrzejsze intrygi i najbardziej bałamutne kłamstwa zobaczycie w filmie Leonardo Mouramateusa. Greice to królowa stylu i królowa życia, mistrzyni improwizacji i patologiczna kłamczucha, dorabiająca w kiosku z kawą studentka sztuki. Każde kłamstwo przemienia w prawdę i sama w nie wierzy i pisze do końca!
A u Królowych dram emocje jak z klasycznych melodramatów, piosenki o fistingu, sztuczne rzęsy i miłość silniejsza od tłumu hejterów. Mimi Madamour – pop gwiazdeczka jest jak Britney, Lady Gaga i Taylor razem wzięte – śpiewa najbardziej wpadające w ucho nutki i bez żenady przechodzi publiczne załamania. Uwiedzenie i porzucenie, melodramat i musical, pop i riot grrrls. Złote czasy Youtube’a, rozmazany makijaż i ciężki brokat. Tak!
Na koniec: absolutnie nie przegapcie ZONY Christiny Friedrich, adaptacji jej własnej powieści Keller. Enigmatyczny, ale precyzyjnie skonstruowany film przykuwa obrazem i dźwiękiem do panoramicznego ekranu. Nie pozwala odetchnąć aż do końca, zabierając nas w mroczną podróż poprzez góry Harzu, ich spychaną do piwnic niepamięci historię Niemiec i zakręty własnego dojrzewania. Odważny portret kobiety w ogniu – liryczny i intensywny.