Szok! Niesamowita historia! Zobacz, jak… No właśnie: clickbaitowe hasła i nagłówki zdominowały współczesne media, zamieniając informację na sensację. Zamiast treściwego materiału otrzymujemy puste kalorie, które karmią jedynie nasze podstawowe instynkty.
Ale, ale: nie mamy zamiaru uprawiać tutaj łatwego dydaktyzmu – przecież zdumienie samo w sobie może być przyjemne; niech tylko za przykuwającym uwagę początkiem kryje się wciągający i pełnowartościowy ciąg dalszy. Dziś prezentujemy selekcję filmów, które idealnie wpisują się w ten format: szok (!), sensacja (!) na start, a później jest tylko lepiej. Wszystkie propozycje znajdziecie na platformie NH VOD – w ramach cyklu „Więcej filmowych emocji” przygotowanym we współpracy z mBankiem.
Zbyt spokojny dzień w biurze, szkole, domu? Krzyknij „Annette”, a zapewne doczekasz się natychmiastowego ożywienia atmosfery. Film Leosa Caraksa do dziś wzbudza skrajne emocje: dla jednych to musicalowe arcydzieło, dla drugich tricksterski żart reżysera. Cóż, obie strony tej dyskusji może połączyć konstatacja, że Annette niezmiennie wprawia w zdumienie. To szalona, większa niż życie opowieść o miłości, sztuce, egoizmie, zbrodni i karze. Na ekranie błyszczą Adam Driver, Marion Cotillard oraz… Kukiełka wcielająca się w ich dziecko.
Czy z clickbaitu można uczynić sztukę? Proszę bardzo, oto kino w wydaniu Nicolasa Windinga Refna. Duński reżyser doprowadził do perfekcji umiejętność grania z oczekiwaniami widzów. Najpierw kusi nas (pozornie) gatunkową formą, a później oferuje szaloną, autorską opowieść, w iście nowohoryzontowym stylu. Dowód w sprawie: Neon Demon, który czerpie z popkulturowych klisz, ale tylko po to, żeby od razu zafundować surrealistyczną jazdę w stylu Davida Lyncha.
Disco i opowieść o wojnie? Połączenie co najmniej nieoczywiste, ale Giacomo Abbruzzese nie zatrzymuje się na prostej sensacji. Włoski reżyser w idealnych proporcjach miksuje ze sobą zmysłowość i melancholię, agresję i wrażliwość, pulsujące electro Vitalica i romantyczną chrypkę Edith Piaf. Całej tej intensywnej mieszanki emocji doświadczamy z perspektywy Aleksieja (rozsadzający ekran niespokojną energią Franz Rogowski). To chłopak ze Wschodu, który wstępuje do Legii Cudzoziemskiej i jako jej żołnierz zatraca się w opętańczym tańcu, w którym do głosu dochodzą wyrzuty sumienia i porzucone marzenia.
Powiedzieć, że Jessica Hausner wprawia w zdumienie, to nic nie powiedzieć. Austriacka reżyserka z premedytacją szokuje i wybija nas ze strefy komfortu, ale robi to z mistrzowską finezją. Ten film jest jak dieta-cud i idealne remedium na świat wszędobylskich coachów czy domorosłych psychologów, którzy mówią nam co jeść, jak się ubierać, jak kochać, jak żyć. Macie dosyć sterylnych filmików z TikToka i Instagrama? Zapraszamy do stołu, Club Zero podano.
No dobrze, tutaj musimy zacząć tak samo: powiedzieć, że Radu Jude wprawia w zdumienie to nic nie powiedzieć. Film zaczyna się od sceny ostrego s*ksu, a później napięcie tylko rośnie. Oto nauczycielka prestiżowej szkoły nagrywa na własne potrzeby akt miłosny (konsensualny i pełen czułości) z mężem, ale wideo – wbrew jej woli – zostaje wykradzione i upublicznione. To rozkręca spiralę niefortunnych i szalonych zdarzeń, za pomocą których Radu Jude rozbija drobnomieszczańską obłudę, piętnuje dwulicowość, a wszystko przyprawia wybitną ironią. W zdumienie wprawia więc nie tyle sensacyjny punkt wyjścia, ale zachowanie osób, które próbują stać na straży „prawdziwej moralności”.