English

Artysta o artyście: na czym polega fenomen Anselma Kiefera?

27/03/24
Anselm, reż Wim Wenders
Mistrz o mistrzu. „Anselm” Wima Wendersa w kinach od 19 kwietnia Dokumentnie. Wim Wenders i kino dokumentalne

19 kwietnia na ekranach polskich kin zadebiutuje Anselm Wima Wendersa, który językiem filmu opowiada o wybitnym (i równie kontrowersyjnym) artyście – Anselmie Kieferze. Zanim jednak zaprosimy Was do zanurzenia się w tym wspaniałym, immersyjnym dziele (w wybranych kinach w 3D!), oddamy głos innemu artyście – Franciszkowi Ledóchowskiemu, który przygotował wprowadzenie do twórczości Kiefera i przybliżył jego sylwetkę.

Anselm Kiefer. Alchemik i kapłan

Biennale w Wenecji, 1980 r. Trwa największe święto sztuki. Anselm Kiefer reprezentuje RFN. Wystawia dzieło „Drogi mądrości”, w którym przedstawia na obrazach wizerunki historycznych bohaterów, do których odwoływali się dygnitarze III Rzeszy. Praca wywołuje oburzenie: oto RFN promuje nazizm! Ćwierć wieku od zakończenia wojny artysta, który urodził się tuż przed upadkiem Reichu, wskrzesza hitlerowską propagandę, wykorzystując do tego najważniejsze wydarzenie w świecie sztuki.

W innej swojej pracy Kiefer widnieje na serii zdjęć przebrany w mundur Wehrmachtu (należący niegdyś do jego ojca) i wykonuje nazistowskie pozdrowienie, ustawiony w różnych regionach Europy. Jak sam mówi, „podbija kontynent po raz drugi”.

Przetacza się fala krytyki, mnożą się oskarżenia i pomówienia. Nie ma się co dziwić – temat wojny jest dla Niemców wciąż głębokim tabu. Zarówno w RFN, jak i NRD niewiele się mówi o tym niedawnym czasie. Anselm wspomina: „W latach 60. w szkole tematowi III Rzeszy poświęcano niecałe trzy tygodnie”. Ludzie w Niemczech zdążyli zapomnieć, choć jeszcze nie tak dawno temu żyli w tej rzeczywistości i mniej lub bardziej ją współtworzyli. A teraz jakby nie pasowała im do zastanej teraźniejszości. Przeszłość stała się mglistą krainą wspomnień. Jakimś koszmarem sennym, z którego się przebudzono. Tymczasem Kiefer bezkompromisowo ją przywołuje i ożywia. Rozdrapuje tę jeszcze niezabliźnioną ranę. „Kiedy mnie pytają, czy jestem nazistą, odpowiadam, że nie wiem kim jestem, bo nie mam pojęcia kim byłbym w 1930 czy 1939 roku”, tłumaczy artysta. I dalej wyjaśnia: „Wizerunki wykorzystane przeze mnie w obrazach zostały zagarnięte ideologicznie przez III Rzeszę. Nie maluję ich, aby gloryfikować nazizm. Próbuję jedynie odzyskać ludzi straconych poprzez propagandę nazistowską”.

Rozliczenia z przeszłością, historia i mitologia będą wiodącymi motywami twórczości Kiefera. Dorasta on przecież w zachodnich Niemczech, zniszczonych wojenną pożogą. Powojenne zgliszcza to jego plac zabaw. Dojrzewa wśród byłych obywateli Reichu. Pośród szarości i monumentalnych ruin upadłego imperium. To właśnie ten nastrój przywołuje w swojej twórczości – niezwykle bogatej i zróżnicowanej. Artysta korzysta bowiem z najróżniejszych mediów. Wraki samolotów, smoła, popiół, gruz, trawy... Kiefer uważa się za współczesnego alchemika. „Rzeczy mają swoją duszę, historię, wymiar energetyczny”, wyjaśnia. Używając tych przedmiotów, paląc je i przetwarzając, przetapia je w sztukę. Wytwarza kamień filozoficzny, który jest złotem – nie chemicznym, tylko artystycznym. Do takiej pracy artysta potrzebuje fabryki – dosłownie. Znajduje ją we francuskim Barjac. To tam, na 35 hektarach realizuje swój świat, swoisty Disneyland. Własne królestwo, gdzie stawia budowle, wykorzystuje gigantyczne hale, ruiny i plenery. Tworzy prace niemożliwe do zaprezentowania czy realizacji gdziekolwiek indziej. W Barjac nie ma żadnych ograniczeń. Ani finansowych (Kiefer jest jednym z najbogatszych ludzi w Niemczach – jego majątek szacuje się na 100 mln euro, które zarobił dzięki sprzedaży swoich prac oraz odpowiednim inwestycjom w nieruchomości), ani formalnych. Jego projekty wymagają autorskich, innowacyjnych metod. Ciągników, koparek, dźwigów oraz sztabu pracowników. Wszystko jest ogromne, przeskalowane, gargantuiczne. Doskonale można to zobaczyć w filmie Wima Wendersa Anselm. W kinie, dzięki technologii 3D, możemy „przejść się” pomiędzy tymi strukturami. Nawet obrazy są tu wielkości małego domu. 

Ale po co to wszystko?

Artysta wierzy w uzdrawiającą moc sztuki. Poprzez zderzanie odbiorcy z tym, czego unikamy i co odrzucamy, jego twórczość ma działać niczym dobra terapia. Kiefer mówi o przemijaniu i rozpadzie, ale także o życiu. Mówi o przeszłości, ale i o przyszłości. Jak na alchemika przystało, szuka tego, co ważne. Kamienia filozoficznego, sensu życia i sposobu na życie. Według Anselma, ludzki los toczy się między chaosem a porządkiem. Nie ma jednego bez drugiego. To jakby dwie strony medalu – nie ma awersu bez rewersu. Artysta widzi w tym pocieszenie: „Każde działanie z góry skazane jest na porażkę, to pocieszające”, mówi w filmie. Być może, podobnie jak Zdzisław Beksiński, znajduje w przemijaniu otuchę? Oto bowiem wszystko jest bez znaczenia, nic nie ma trwalszej wartości. Czy wobec tego warto się czymkolwiek głęboko przejmować? Wszystkie nasze kłopoty są przemijające, tymczasowe, trywialne i błahe z perspektywy nieubłaganego, potężnego strumienia czasu. To, co jest bowiem powodem do smutku i uczucia rozczarowania, dla wspomnianych artystów jest pociechą. Jak mawiał Ernest Renan, francuski filozof z XIX w.: „z niczego dobro tak nie wynika, jak z poczucia, że nic na tym świecie nie ma trwalszej postawy, że nic nie ma większego znaczenia”.

Co ciekawe, Kiefer jest również kabalistą. W dobie obalenia wielkich narracji, w tym tych najważniejszych – religijnych, Anselm sięga do zasobów mitów z różnych kultur. Nasza postmodernistyczna rzeczywistość z zasady deprecjonuje przeszłe narracje jako naiwne. Okazuje się jednak, że w mitach, bajkach, wszelakich klechdach czy przypowieściach religijnych lub legendach zawsze znajduje się drugie dno. Dno, którego człowiek bardzo potrzebuje. To właśnie poprzez te historie przebija mądrość wieków i setek pokoleń. Wystarczy tylko obedrzeć dosłowność powłoki i w środku objawia się nam ten złoty kamień: prawda o życiu. To w najstarszym zachowanym (choć nie w całości) sumeryjskim Eposie o Gilgameszu tytułowy bohater (uważany za protoplastę dobrze nam znanego Noego) dąży do nieśmiertelności, by na koniec dojść do wniosku, że śmierć jest nieunikniona i sprawiedliwa dla wszystkich jednakowo – obojętnie czy wielkich władców, czy niewolników. Receptą na dobrą egzystencję wydaje się czerpanie z życia i cieszenie się tym, co mamy i co aktualnie przeżywamy. Czyż nie brzmi to jak nauka, którą moglibyśmy zastosować i dziś? O sile mitu można pisać wiele. Badacze tacy jak Carl Gustav Jung czy Joseph Campbell zrobili to niezwykle wnikliwe. Sam Kiefer spytany, czemu wciąż powraca do „martwych mitów” odpowiada: „Mity nigdy nie są martwe. Mity wciąż żyją ”.

Artysta od zawsze pełnił role kapłańską. Łączył z drugim światem. Jak Charon przewoził dusze na drugą stronę Styksu. „Objawiał” sensy, tłumaczył życie czy obłaskawiał śmierć. Konfrontował z tym, co nieuniknione oraz tym, co istotne odwołując do tego, co ważne. I to właśnie czyni Anselm Kiefer swoją sztuką – naucza.

Franciszek Ledóchowski, artysta-malarz
franciszekledochowski.pl


czytaj także
Program Afrykańskie Nowe Fale w programie 24. MFF mBank Nowe Horyzonty 26/03/24
Nowe Horyzonty VOD Niclas Cage jak ze snów. „Dream Scenario” na NH VOD! 29/03/24
Podkast Neorealista, modernista, obieżyświat. Rozmawiamy o filmach Satyajita Raya 24/03/24
Branża Polish Days 2024: wyślij zgłoszenie! 22/03/24

Newsletter

OK