English

Marcin Pieńkowski: różnorodność jest kluczem

19/08/21
fot. Maja Głogowska
We really need you tonight. „Pięć diabłów” od dziś w kinach!

Czym jest „nowohoryzontowość”, co znaczą dla niego tegoroczne retrospektywy, jak powstaje program i co z jego historią ma wspólnego Billy Wilder – to tylko kilka spraw, które Maciej Kędziora poruszył w rozmowie z Marcinem Pieńkowskim. Dziennikarz Filmawki przeprowadził jeden z pierwszych, tak obszernych wywiadów z dyrektorem festiwalu. Sprawdźcie, jak Marcin odnajduje się w nowej roli.

Zachęcamy także do śledzenia wyjątkowego cyklu polaroidowego na instagramowym profilu Nowych Horyzontów. Ekipa Filmawki przygląda się w nim tegorocznym festiwalowiczkom i festiwalowiczom, bada opinie, sprawdza gusty i próbuje znaleźć odpowiedź na pytanie, na czym polega sekret nowohryzontowej atmosfery.

Zobacz cykl polaroidowy

Maciej Kędziora: Marcinie, by lepiej zrozumieć rolę dyrektora, chciałem spytać Cię o twoją perspektywę „nowohoryzontowości”. Jak definiujesz to wyrażenie?

Marcin Pieńkowski: Dla mnie to sztuka wychodzenia poza utarte schematy, przekraczanie granic. Mam jednak nadzieję, że nigdy nie pojawi się jedna definicja kina nowohoryzontowego. Jeszcze kilka lat temu wiele osób utożsamiało je ze slow cinema, kinem kontemplacyjnym. Dla mnie jednak nie sprowadza się do konkretnego stylu, nowohoryzontowy może być temat filmu bądź sposób prowadzenia narracji.

Przykład z tegorocznego festiwalu w Cannes idealnie pokazuje, jak w dwóch, całkowicie odmiennych filmach, można znaleźć nasze kino. Z jednej strony Memoria Apichatponga Weerasethakula – film sen, film kontemplacja, film jako doświadczenie duchowe. Z drugiej strony Titane – film krzyk, drapieżny, ekstatyczny. Dzieło, które atakuje twoje zmysły, łamie wszystkie reguły. To są właśnie te dwa bieguny, pośrodku których roztaczają się jednak tysiące zbiorów i podzbiorów. 

Myślę, że gdyby w mojej głowie pojawiła się zamknięta definicja kina nowohoryzontowego, to oznaczałoby, że przyszedł już na mnie czas. Kino cały czas się zmienia, musimy iść za tymi zmianami, dawać się zaskakiwać i doświadczać jego ewolucji.

Vortex, reż. Gaspar Noé

A czy zdarza wam się podążać za konkretną definicją w kontekście jednej edycji? Dobierając filmy kierujecie się konkretnymi założeniami programowymi?

Unikamy zakładania czegokolwiek z góry. Nie rzucamy haseł w rodzaju: „w tym roku musimy koniecznie zrobić taką i taką sekcję”. Konkretne tematy pojawiają się spontanicznie, są efektem naszych dyskusji po licznych seansach, podróżach (fizycznych bądź ostatnio częściej wirtualnych) po festiwalowym świecie. Wówczas dopiero uświadamiamy sobie, że z tych najlepszych tytułów wyłania się jakieś zjawisko. Tak było z sekcjami dotyczącymi ciała czy protestu.

Zresztą ja nie do końca lubię sekcje tematyczne. Wolę „parasol tematyczny”, wiodącą narrację rozpiętą na cały Festiwal. Czasami główne tematy programu wyłaniają się same i nas zaskakują. Na przykład w tym roku wiele filmów podejmuje tematykę dzieciństwa, opowiada o roli dziecka we współczesnym społeczeństwie, na wiele różnych sposobów, najczęściej alegorycznie, jak wKryjówce Johna.

Mała mama, reż. Céline Sciamma

W tym kontekście pojawia się również Mała mama Céline Sciammy.

Mała mama  jest bardziej poetycka, liryczna. Dziecko stało się w kinie arthouse’owym ważnym bohaterem. Innym częstym „bohaterem” jest śmierć, odchodzenie. Być może to efekt pandemii, która przybliża filmowców do takiej tematyki. Nieprzypadkowo przecież Gaspar Noé odpływa w tym roku od swojego szalonego kina, by stworzyć Vortex, film subtelny, cierpliwy, opowiadający o ostatnich dniach z życia starszego małżeństwa. Dario Argento (świetna decyzja castingowa) wciela się w rolę męża niemogącego pogodzić się z chorobą żony – zdaje się jej nie dostrzegać, pisząc książkę o filmie i śnie. Wszystko obserwujemy na podzielonym ekranie – niby prosty zabieg, ale naprawdę oszałamiający.

W tym roku zmieniła się twoja formalna rola – z dyrektora artystycznego Festiwalu stałeś się dyrektorem Nowych Horyzontów. Jak przekształciły się wobec tego Twoje tegoroczne obowiązki, co dla Ciebie oznacza nowa rola?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie, bo nasze role są dość płynne. Nigdy nie pracowaliśmy z Romanem Gutkiem na zasadzie konkretnych obowiązków i zadaniowych granic. Razem układaliśmy program, razem zarządzaliśmy Festiwalem, a Roman stopniowo oddawał poszczególne części organizacji Horyzontów. Kiedy byłem tylko dyrektorem artystycznym, to oczywiście moim oczkiem w głowie był program. Myślę, że choć zawsze w programie Nowych Horyzontów będzie mój pierwiastek, to będę się powoli od niego oddalał. Zawsze siedziałem w nim po uszy, ale nie da się robić wszystkiego. Teraz mam dużo obowiązków reprezentacyjnych, budżetowych, produkcyjnych. Mogę się tylko cieszyć, że pracują ze mną fantastyczni ludzie.

Przeczytaj cały wywiad na stronie Filmawki


czytaj także
Dystrybucja „Zmysłowe i porywające”: krytycy chwalą „Pięć diabłów” 7/12/22
News Sprezentuj festiwal pod choinkę. Świąteczny voucher na 23. Nowe Horyzonty 8/12/22
Nowe Horyzonty VOD 268 powodów do radości. Świąteczna promocja Nowych Horyzontów VOD 13/12/22
Dystrybucja Kalendarz premier Stowarzyszenia Nowe Horyzonty na 2023 rok 15/12/22

Newsletter

OK