English

Apichatpong Weerasethakul: patrzeć szerzej

19/08/21
fot. Kick the Machine
We really need you tonight. „Pięć diabłów” od dziś w kinach!

Tajski reżyser Apichatpong Weerasethakul od lat gości ze swoimi dziełami na wrocławskim festiwalu. Zdobywca Złotej Palmy za Wujka Boonmee, który potrafi przywołać swoje poprzednie wcielenia tworzy kino, w którym jawa przeplata się ze snem. Jego najnowszy film Memoria to efekt współpracy z Tildą Swinton.

Jak wyglądały kulisy powstawania Memorii? Szczegóły w rozmowie, którą Anna Tatarska przeprowadziła z Weerasethakulem dla „Vogue’a”. Magazyn jest matronką tegorocznej edycji Nowych Horyzontów.

Zachęcamy, aby obejrzeć także pozostałe filmy tajskiego mistrza, które znalazły się w tegorocznej retrospektywie jego twórczości.

Sprawdź program retrospektywy Apichatponga Weerasethakula

Anna Tatarska: W swoich filmach zakrzywia pan czas, szuka duchów, rozmawia z przyrodą. Jak wychodzi pan poza utarte schematy?

Apichatpong Weerasethakul: Dorastałem w kulturze tajskiej, która jest mieszanką hinduizmu, animizmu i buddyzmu. Wierzymy, że wszystko ze sobą współistnieje, że drzewa mają dusze. I choć dziś wiem, że to bzdura, trudno tę myśl całkowicie odeprzeć. Dlatego w moich filmach widać szacunek dla „otwarcia kadru”, patrzenia szerzej. Przekonanie, że nie tylko aktorzy są bohaterami filmu, ale i wydarzenia. W „Memorii” bohaterem jest dźwięk.

Niezidentyfikowane dźwięki słyszy w Memorii grana przez Tildę Swinton Jessica.

To się nazywa zespół eksplodującej głowy – pacjent cierpi na wyładowania sensoryczne, które przypominają eksplozję. Stało się to moim udziałem kilka lat temu. To niezwykle frustrująca przypadłość, bo nie sposób wyjaśnić innym, jak dokładnie brzmi dźwięk, który słyszymy w głowie. Bo właściwie to nie jest dźwięk, tylko odczucie. Podczas pracy nad Memorią dużo czasu zajęło mi wytłumaczenie dźwiękowcowi, jak ma brzmieć to coś, co Jessica słyszy. Przegrzebaliśmy bardzo wiele bibliotek dźwiękowych w poszukiwaniu idealnego odgłosu. Co ciekawe, ostatecznie wybraliśmy coś, co w hollywoodzkiej bibliotece dźwięku nazywa się „dźwiękiem przemocy”.

Przemoc jest w tym filmie obecna w każdym kadrze, choć nie jest bohaterką filmu. Miejsce akcji – Kolumbia – to kraj poraniony przez przemoc.

W 2017 r. byłem gościem specjalnym międzynarodowego festiwalu filmowego w Kartagenie. Zwiedziłem kraj, byłem w kilku różnych departamentach i zaskoczyło mnie, jak otwarci są ludzie, jak chętni, by dzielić się swoimi historiami. Zafascynowały mnie też przestrzeń, niesamowita natura, ukształtowanie terenu, soczysta zieleń. No i te niewiarygodne chmury, dynamiczne zmiany pogody. Kolumbia pod tym względem przypomina człowieka z jego zmiennymi nastrojami. Powiedziałem wtedy Tildzie, że znalazłem miejsce na nasz film. Podczas zdjęć bardzo dużo rozmawialiśmy o przemocy. Wielu znajomych Kolumbijczyków wspominało sytuację sprzed pięciu, dziesięciu lat, kiedy poziom brutalności w kraju było wiele wyższy niż obecnie. Częścią codzienności były odgłosy wybuchów czy seria z karabinu. Zauważyłem, że do tej pory przypadkowy odgłos potrafi sprawić, iż ludzie się spinają. Wybuch opony, fajerwerki, spadające przedmioty kojarzą im się z niebezpieczeństwem. Doświadczenie ciągłego napięcia zostawiło ślad.

Przeczytaj cały wywiad na stronie „Vogue’a”


czytaj także
Dystrybucja „Zmysłowe i porywające”: krytycy chwalą „Pięć diabłów” 7/12/22
News Sprezentuj festiwal pod choinkę. Świąteczny voucher na 23. Nowe Horyzonty 8/12/22
Nowe Horyzonty VOD 268 powodów do radości. Świąteczna promocja Nowych Horyzontów VOD 13/12/22
Dystrybucja Kalendarz premier Stowarzyszenia Nowe Horyzonty na 2023 rok 15/12/22

Newsletter

OK