English

Transnarodowe ambicje norweskiego kina

Sebastian Jakub Konefał
28/07/18
Utoya. 22 lipca, reż. Erik Poppe
We really need you tonight. „Pięć diabłów” od dziś w kinach!

Jak wygląda północna wersja Kill Billa, w jaki sposób odświeżyć skandynawskie kino gatunkowe i czy norweski paszport może być przepustką do Hollywood: Sebastian Jakub Konefał przygląda się współczesnej kinematografii Norwegii, która przeżywa obecnie swój rozkwit. W trakcie tegorocznych Nowych Horyzontów zapraszamy na najciekawsze norweskie filmy w sekcji Oslo/Reykjavik.

Druga dekada XXI wieku to czas transnarodowych karier następnego pokolenia reżyserów i reżyserek nie tylko ze Szwecji, Danii i Islandii, lecz również z Norwegii. Pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku (a także na początku pierwszej dekady nowego stulecia) festiwalową trampoliną do zagranicznej kariery były obrazy mieszczące się w ramach paradygmatu kina artystycznego, które pozwoliły takim postaciom jak Erik Poppe (Hawaje Oslo, 2004, Po tysiąc razy dobranoc, 2013) czy Joachim Trier (Reprise, 2006, Oslo, 31 sierpnia, 2011, Głośniej od bomb, 2015) zyskać międzynarodową rozpoznawalność. Natomiast wprowadzenie w XXI wieku w krajach skandynawskich reform w systemie finansowania produkcji filmowych, wykraczających poza gratyfikacje jedynie dla dzieł artystycznych, zachęciło młodsze pokolenie do reinterpretowania kina gatunkowego, zwłaszcza tego spod znaku historii kryminalnych oraz opowieści grozy.

Nordyckie kino grozy dla początkujących

Popularność filmowej grozy w Norwegii to intrygujący fenomen, bo produkcje należące do tego gatunku nie były szczególnie życzliwie postrzegane przez tamtejsze instytucje i media w XX wieku. Współczesne zainteresowanie horrorem wiąże się więc z wyraźną zmianą pokoleniową. Urodzeni w latach 70-tych XX wieku nordyccy reinterpretatorzy kina lęków silnie nasycają fabuły swoich produkcji elementami z lokalnego folkloru i nawiązaniami do rodzimej historii, przy okazji eksperymentując z regułami składni amerykańskiego kina popularnego. Autorskie przykłady odświeżenia formuł gatunkowych przykuwają zaś zainteresowanie producentów z Hollywood, wciąż poszukujących nowych pomysłów.

Pierwszym z rozpoznawalnych poza granicami Norwegii twórców horrorów, który od początku swojej kariery czuł się świetnie w konwencjach gatunkowych, jest Tommy Wirkola, łączący w swojej filmografii m.in. wątki związane z tradycjami Saamów i amerykańską popkulturą. Te pierwsze odnajdziemy w kultowych już w Norwegii parodiach kina Quentina Tarantino autorstwa Wirkoli - Kill Buljo: The Movie (2007) i Kill Buljo 2 (2013). Swoje fascynacje kinem grozy ów niepokorny twórca zaprezentował zaś w dylogii gore pt. Zombie SS (Død snø, 2009; Død snø 2, 2014). Reżyser w obu horrorach nie tylko wyśmiewa norweską miłość do narciarstwa (łączoną w tym kraju z filarami tożsamości narodowej), lecz również, w nader naoczny sposób ożywia widma nazistowskich fascynacji związanych z tamtejszą kinematografią z początku lat 40 XX wieku (których niesławnym efektem jest m.in. nakręcony w 1943 obraz Waltera Fyrsta pt. Unge viljer). Po lokalnych sukcesach Wirkola nakręcił za granicą wysokobudżetowe widowisko Hansel i Gretel: Łowcy czarownic (Hansel & Gretel: Witch Hunters, 2013) oraz spróbował swoich sił w dystrybuowanej przez platformę Netflix dystopicznej koprodukcji o kontroli narodzin pt. Siedem sióstr (What Happened to Monday, 2017), w której występują m.in. Noomi Rapace, Glenn Close oraz Wilem Defoe.

Kill Buljo, reż. Tommy Wirkola

Z kolei Roar Uthaug to twórca, którego horror Hotel zła (Fritt vilt, 2006) doczekał się w Norwegii aż dwóch kontynuacji i ma poważne szanse na amerykański remake. Również i w tej produkcji odnajdziemy multum wątków związanych z dekonstrukcją nordyckiej miłości do spędzania wolnego czasu na łonie natury i sportów zimowych. Po wyprodukowanym w ojczyźnie obrazie historycznym, osadzonym w realiach XIV wieku pt. Ucieczka (Flukt, 2012) i thrillerze katastroficznym Fala (Bølgen, 2015) Uthaug nakręcił niedawno w Hollywood reboot kinowej serii o przygodach Lary Croft (z pochodzącą ze Szwecji Alicią Vikander w tytułowej roli żeńskiej odpowiedzi na Indianę Jonesa). Przyjęty z mieszanymi uczuciami przez widzów i graczy film okazał się umiarkowanym sukcesem finansowym, więc istnieje szansa, że Uthaug stworzy w Hollywood kolejne produkcje dla masowej publiczności.

Do norweskich twórców związanych z ambicjami transnarodowymi należy też André Øvredal - reżyser, znany z filmu Łowca trolli (2011) i amerykańsko-brytyjskiej koprodukcji pod tytułem Autopsji Jane Doe (2016). Ten pierwszy obraz w dowcipny sposób reinterpretuje konwencje kina grozy spod znaku paradokumentalnej poetyki amerykańskiego Blair Witch Project (1999) Daniela Myricka i Eduardo Sáncheza czy hiszpańskiego [Rec] (2007) Jaume Balagueró i Paco Plazy. Śledzimy w nim bowiem losy nieszczęśników, próbujących nakręcić film o najbardziej strzeżonej tajemnicy rządu Norwegii - istnieniu legendarnych potworów, których zwyczaje i miejsca pobytu zdradza widzom tytułowa postać, odtwarzana na ekranie przez popularnego komika Otto Jespersena. Sam zaś Øvredal kończy obecnie w swojej ojczyźnie superprodukcję pod tytułem Mortal, o mężczyźnie posiadającym nadludzkie moce, związane z nordyckimi wierzeniami. Międzynarodowa fala zainteresowania tematyką związaną z Wikingami to zaś kolejny temat, który nie daje spać wielu twórcom z Norwegii (a także Islandii). Nakręcenie superprodukcji o średniowiecznych mieszkańcach Skandynawii jak na razie wykracza jednak poza możliwości finansowe tamtejszych odpowiedników naszego PISF-u.

Norweskie opowieści kryminalne

Jednak najbardziej rozpoznawalnym obszarem twórczości gatunkowej z Norwegi są kryminały. Seria powieści Jo Nesbø o komisarzu Harrym Holu to literacki fenomenem, który dobrze znamy także w Polsce. Innymi gorącymi nazwiskami z tego kraju są m.in. Jørn Lier Horst, Tom Egeland, Torkil Damhaug czy Karin Fossum. Również reżyserzy z ojczyzny Henrika Ibsena od wielu lat kręcą produkcje kryminalne, często wpisywane przez zagraniczne media w popularny nurt nordic noir. Dobrze przyjęty w Polsce film Łowcy głów (2011) Mortena Tylduma oraz Insomnia (1998) Erika Skjoldbjærga, przeniesiona w amerykańskim re-make'u w realia Alaski w 2002 przez Christophera Nolana, to dwa przykłady udanych prób eksploatacji tego nurtu. Do innych należą między innymi produkcje wchodzące w skład serii filmów Varg Veum, opartej na poczytnych powieściach Gunnara Staalesena.

Insomnia, reż. Erik Skjoldbjærg

Natomiast z gatunkowymi konwencjami i ograniczeniami tego typu formuły najciekawiej rozprawia się Hans Petter Moland. Reżyser ten nakręcił w 2016 roku dobrze przyjęty w Norwegii obraz w estetyce orbitującej wokół konwencji wizualnych i narracyjnych neo-noir pt. Wybawienie (Flaskepost fra, 2016). Jednak pełnię jego talentu odnajdziemy w dwóch wcześniejszych produkcjach, które brawurowo reinterpretują i wyśmiewają część kliszy fabularnych kina kryminalnego. Pierwszą jest bliski poczuciu humoru Akiego Kaurismakiego obraz pt. Pewien dżentelmen (2010). Drugi film Molanda, pt. Obywatelu roku (2014), okrzyknięto zaś w zagranicznych mediach nordycką odpowiedzią na śniegową estetykę Fargo (1996) braci Cohen.

Reżyser, nazywany "Ridleyem Scottem" północy, to twórca należący do starszego pokolenia, który od wielu lat współpracuje ze szwedzkim aktorem Stellanem Skarsgårdem (naszym widzom kojarzącym się m.in. z dziełami Larsa von Triera). Ten znakomity artysta nie tylko pojawił się w obu wspomnianych tu pastiszach produkcji kryminalnych Molanda, lecz również w mniej znanym w Polsce obrazie Zero stopni w skali Kelvina (1995), opowiadającym o młodym poecie, który na własnej skórze poznaje trudy arktycznego życia. Skarsgård zagra także w zaplanowanej na rok 2019 adaptacji powieści Pera Pettersona pt. Kradnąc konie (Ut og stjæle hester, 2019). W Hollywood trwają zaś obecnie prace nad re-makem Obywatela roku, w którym w małomównego mściciela, ścigającego morderców syna ciężarówką (z doczepionym z przodu pługiem śnieżnym!) wcieli się Liam Neeson.

Wskrzeszanie ducha narodu

Znamienne, że nie tylko kino grozy oraz opowieści kryminalne mogą być dobrymi sposobami szybkiego wypłynięcia z Norwegii na światowe wody transnarodowej kinematografii. Przykładem wyboru innej drogi do międzynarodowych sukcesów jest m.in. Joachim Rønning, twórca jednej z najdroższych produkcji norweskich pt. Kon-Tiki (2012). Jest to o obraz o pionierskiej wyprawie antropologa Thora Heyerdahla tratwą z Peru ku wyspom Oceanii, odbytej w 1947 roku. Film reprezentował Norwegię w wyścigu o Oscara w 2012 roku. Wcześniej Rønning nakręcił także obraz o słynnym norweskim sabotażyście i ikonie tamtejszego ruchu oporu z okresu II wojny światowej (pt. Max Manus, 2008), a ostatnio stworzył dla hollywoodzkich producentów kolejną odsłonę niekończącej się opowieści o Jacku Sparrowie pt. Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara (Pirates of the Caribbean: Dead Men Tell No Tales, 2017). Obecnie reżyser pracuje zaś nad sequelem Disneyowskiej Czarownicy (Maleficent, 2014) Roberta Stromberga. Branżowe plotki donoszą też, że jest duża szansa, aby następna część pirackich przygód spod bandery korporacji Walta Disneya również powstała pod czujnym okiem Rønninga.

Co więcej, ściśle współpracujący z nim przy Maxie Manusie i Kon-Tiki Espen Sandberg tworzy właśnie swój autorski film o innej ważnej postaci dla Norwegów - Roaldzie Amundsenie - zdobywcy bieguna południowego. W rolę słynnego badacza polarnego wciela się jeden z pupilów nordyckich fanek kina, Pål Sverre Hagen, odgrywający wcześniej również Thora Heyerdahla w Kon-Tiki. Bardzo ważnym wydarzeniem w Norwegii była także premiera filmu Wybór króla (Kongens nei, 2016). Jego fabuła koncentruje się na kolejnej ważnej osobie z historii tego kraju - królu Haakonie VII, który w roku 1940 odmówił Niemieckim nazistom poddania im Norwegii. Dobre przyjęcie obrazu w ojczyźnie (i zgłoszenie go do walki o Oscara) pozwoliło reżyserowi rozpocząć pracę nad najnowszym dziełem - głośnym obrazem Utoya. 22 lipca (2018). Fabuła tej produkcji koncentruje się na ukazaniu głośnego ataku terrorystycznego za pomocą jednego, prawie półtoragodzinnego ujęcia. Kontrowersyjny film pokazano na tegorocznym Berlinale. Film w tym roku zobaczą także widzowie festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu.

Sekcja Oslo/Reykjavik powstała we współpracy z Ministerstwem Inwestycji i Rozwoju, koordynującym w Polsce wykorzystanie Funduszy norweskich i EOG (Europejskiego Obszaru Gospodarczego), pochodzących z Islandii, Liechtensteinu i Norwegii.

zobacz pełen program sekcji


Sebastian Jakub Konefał

Autor książek "Corpus Futuri: Literackie i filmowe wizerunki postludzi" (Gdańsk 2013) i "Kino Islandii. Tradycja i ponowoczesność" (Gdańsk 2016), redaktor naukowy monograficznego numeru czasopisma "Panoptikum" pt. "Mapowanie Północy". Zorganizował kilka przeglądów kina islandzkiego w Polsce oraz spędził trochę czasu na stypendiach naukowych w Reykjaviku, Trondheim i Tromsø. Lubi psy, góry i gry komputerowe.


czytaj także
Dystrybucja „Zmysłowe i porywające”: krytycy chwalą „Pięć diabłów” 7/12/22
News Sprezentuj festiwal pod choinkę. Świąteczny voucher na 23. Nowe Horyzonty 8/12/22
Nowe Horyzonty VOD 268 powodów do radości. Świąteczna promocja Nowych Horyzontów VOD 13/12/22
Dystrybucja Kalendarz premier Stowarzyszenia Nowe Horyzonty na 2023 rok 15/12/22

Newsletter

OK