Debiut Bálinta Dániela Sósa to czarno-biała opowieść o pełnej palecie emocjonalnych barw związanych z rodzicielstwem. I choć wizualnie stoi na przeciwnym biegunie niż netflixowe Dojrzewanie, to zakres tematów jest podobny: nieletni, zbrodnia i rodzic w moralnych rozdarciu między prawdą a chęcią obrony własnego dziecka.
Jeden z najważniejszych tytułów w sekcji Perspectives na tegorocznym Berlinale. Sándor, wdowiec z dwójką dzieci, próbuje wejść w nowe życie z nową partnerką. Cichą euforię gasi jednak tragiczny wypadek podczas przyjęcia urodzinowego u partnerki i jej córeczki.
„To poruszająca opowieść o trudnej sztuce rodzicielstwa, w której należy bezustannie nawigować pomiędzy troską a koniecznością przestrzegania reguł. Odpowiedni balans może sprawić, że będzie normalnie — choćby na chwilę” – to słowa Dawida Dróżdża (wyborcza.pl).

Sztukę balansowania ćwiczymy tu również w warstwie wizualnej (za zdjęcia odpowiada Kristóf Deák). „Surowy jest też świat, który fotografuje: brutalistyczny niemal labirynt, pełen prostokątnych brył, rzucających dodatkowe cienie, skrywających problem jeszcze głębiej” – tak o tym, co widzimy, pisze Dagmara Romanowska na łamach Interii. Dalej możemy przeczytać: „Wszystko w porządku wpada na ścieżki kina moralnych dylematów, w kryminał wkrada się filozofia. Dzieło Węgra można swobodnie postawić w jednym szeregu obok tak głośnych europejskich tytułów ostatnich lat, co Pokój nauczycielski Ilkera Çataka, w którym pedagożka stara się wyjaśnić sprawę kradzieży, nawet jeżeli ten proces niszczy wszystko dookoła niej i nią samą, Biała wstążka Michaela Hanekego o mechanizmach totalitarnych rodzących się w bardzo młodym wieku, czy Słudzy Ivana Ostrochovský’ego”.
Andrzej Marzec (Notes Na 6 Tygodni) pisze tak: „Debiut węgierskiego reżysera można potraktować jak ćwiczenia z regulowania moralnej ostrości: to od naszej e(ste)tycznej wrażliwości zależy, czy dostatecznie ostro widzimy granice między czernią i bielą”.
A nam nie pozostaje nic innego, jak zaprosić Was przed kinowe ekrany.