Dnie stają się coraz krótsze – to zła informacja. Coraz krótszy jest też czas, który dzieli nas od kinowej premiery idealnego remedium na jesienną szarugę, czyli Snów o miłości – to z kolei bardzo dobra informacja. Czuły, delikatny, otulający przyjemnym ciepłem (niczym ulubiony sweter) film w reżyserii Daga Johana Haugeruda rozgości się na kinowych ekranach już od najbliższego piątku, 21 listopada. A skoro o czułości mowa, w ramach rozgrzewki przed premierą nawiązaliśmy współpracę z Wycinkami w termosie, żeby jeszcze lepiej wprowadzić Was (i nas też, wzruszamy się tu wszyscy razem) w atmosferę Snów o miłości. Oddajemy więc głos autorce.
Wycinki wzięły się z braku i potrzeby. Brak dotyczył umiejętności znalezienia swoich słów do wyrażenia tego, co wyrazić potrzebowałam. Na początku były formą osobliwego dziennika, który z czasem pozwolił mi tchnąć trochę powietrza i humoru w rozgrywające się rozterki, dramaty i uniesienia.
Wszystkie zrobiłam sama, dokładnie jak Johanne – bohaterka triumfujących na ostatnim Berlinale Snów o miłości Daga Johana Haugeruda, której historia pozwoli Wam przy okazji przejrzeć się w swoich wspomnieniach z wyrozumiałością i dystansem.
Film działa kojąco, choć czasem powoduje lekkie ukłucia.

17-letnia Johanne zakochuje się bez pamięci w swojej nauczycielce i zaczyna prowadzić intymny dziennik, w którym zapisuje wszystkie uczucia i fantazje. Pisze tak szczerze i barwnie, że jej mama i babcia uznają, iż te zapiski zasługują na publikację – nie biorąc pod uwagę, że to jedynie sposób nastolatki na zatrzymanie swojego uczucia przy życiu.
To opowieść o dorastaniu, zauroczeniu i sile pragnień, ale też o rodzinie, która zamiast oceniać – wspiera i chroni. Z humorem i delikatnością Sny o miłości pokazują emocje, które każdy pamięta z czasów młodości: pierwsze zauroczenie, nadzieje i rozczarowania. Film, w którym każdy znajdzie cząstkę siebie.