English

Śmierć i cud urodzin. Rozmowa z Lilą Avilés

24/07/23
Tótem, reż. Lila Avilés
„Dlaczego wariatka?” Rozmowa z Leną Górą W służbie bohatera. Rozmowa z Wang Bingiem

„Świadomość śmierci zmusza dziecko do myślenia, czyni je bardziej wrażliwym, pozwala zrozumieć, że życie rzadko kiedy jest jednoznaczne, a istnienie światła jest nierozerwalnie związane z obecnością cienia” – mówi Lila Avilés w rozmowie z Piotrem Czerkawskim (przeprowadzonej dla Przekroju). 

Choć przed nami jeszcze pięć seansów Tótemu (najbliższy dziś o 22:15), to już teraz możemy śmiało powiedzieć, że skromne-wielkie dzieło w reżyserii Avilés jest jednym z najpopularniejszych filmów tegorocznej edycji mBank Nowe Horyzonty. Tótem można oglądać również w ramach seansów online.

Czy pamiętasz, kiedy pierwszy raz zdałaś sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak śmierć?

Nie jestem w stanie przywołać konkretnego momentu, ale ogólnie byłam dzieckiem dość ciekawskim i refleksyjnym. W moim pokoleniu – a urodziłam się w roku 1982 ‒ nie było to zresztą nic wyjątkowego. Telefony komórkowe i rzeczywistość wirtualna pojawiły się dopiero, gdy byliśmy nastolatkami, wcześniej musieliśmy radzić sobie bez nich i rozwijaliśmy naszą wyobraźnię w inny sposób. Ja na przykład lubiłam zadawać sobie różne abstrakcyjne pytania w rodzaju: „Czym jest życie?”, „Jaka czeka mnie przyszłość?”, „Jakimi prawami rządzi się świat wokół nas?”. Pewnego dnia, zupełnie naturalnie, doszło do nich kolejne: „Co dzieje się z człowiekiem po śmierci i kiedy właściwie umrą moi rodzice?”… OK, widzę twoją minę i wiem, co sobie teraz pomyślałeś.

Co takiego?

Coś w stylu: „Jezu, ta baba brzmi jak stereotypowa Meksykanka”.

Wcale nie!

Nieważne, sama tak się właśnie poczułam. W końcu wszystkim wydaje się, że Meksykanie przez 24 godziny na dobę myślą i gadają tylko o śmierci. Tymczasem to zupełnie nie tak. Śmierć rzeczywiście jest obecna w meksykańskiej kulturze – budzi w nas na przemian fascynację i lęk – ale nie powiedziałabym, że szczególnie mocno determinuje naszą codzienność. Choć niektórym trudno w to uwierzyć, tak naprawdę wcale nie żyjemy jak w filmie Coco.

Skąd w takim razie wzięły się u Ciebie myśli o śmierci rodziców?

Po prostu bardzo ich kochałam i bałam się, że ich stracę. Na szczęście miałam o siedem lat starszego brata, więc myślałam sobie, że nawet jeśli rodzice zginą w wypadku, a on ocaleje, to i tak nie zostanę sama na świecie.

Brzmi to dość upiornie jak na temat rozważań kilkuletniej dziewczynki.

Wtedy może tak było, ale z dzisiejszej perspektywy patrzę na to inaczej. Świadomość śmierci zmusza dziecko do myślenia, czyni je bardziej wrażliwym, pozwala zrozumieć, że życie rzadko kiedy jest jednoznaczne, a istnienie światła jest nierozerwalnie związane z obecnością cienia.

Praca nad Tótemem pozwoliła Ci ponownie połączyć się z tą dziewczynką, którą byłaś lata temu?

Szczerze mówiąc, bardziej niż o sobie myślałam o córce, którą urodziłam w młodym wieku i która wcześnie straciła ojca. Pamiętam, że w tamtym czasie nie wiedziałam, jak bardzo otwarcie mogę rozmawiać z nią o tej sytuacji; co powinnam powiedzieć wprost, a co przemilczeć. Miałam świadomość, że moja córka ‒ wciąż mała, ale bardzo dojrzała i ze świetną intuicją – czuła, iż nie mówię jej wszystkiego, jednak próbowała czytać między wierszami i za wszelką cenę poznać całą prawdę. Filmowa Sol jest do niej pod tym względem bardzo podobna.

Cały tekst dostępny jest na łamach Przekroju

 


czytaj także
Program 25 lipca: wtorek na festiwalu 25/07/23
Program 24 lipca: poniedziałek na festiwalu 24/07/23
News Dodatkowe pokazy „Club Zero” i „Disco Boy” 23/07/23
Branża Znamy projekty nagrodzone na Studio Nowe Horyzonty+ 23/07/23

Newsletter

OK