Kiedy Piotr Czerkawski zabiera się za selekcję, to można być pewnym, że widowisko będzie emocjonujące i zakończy się zwycięstwem. Programer Shortlisty od lat udowadnia, że w krótkiej formie można odnaleźć ogrom talentu.
Jak wygląda proces wybierania filmów do jedynej sekcji mBank Nowe Horyzonty w całości poświęconej filmom krótkometrażowym? Co cechuje typowy nowohoryzontowy short? Do kogo może powędrować nagroda im. Zuzanny Jagody Kolskiej? Jak wygląda współpraca pomiędzy młodymi filmowcami a młodą krytyką oraz jakie są szanse na zwiększenie dostępności do polskich krótkich metraży? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie w rozmowie z Piotrem, którą dla Pełnej Sali przeprowadził Michał Konarski.
Pełna Sala w tym roku jest partnerem Shortlisty oraz sekcji Focus na Portugalię i Lost Lost Lost.
Piotr Czerkawski: W tekście kuratorskim żartuję sobie, że – wzorem Berlinale sprzed kilku lat – chciałem pokazać głównie filmy o miłości, ale tak naprawdę, gdy słyszę hasło „idea przewodnia”, odbezpieczam rewolwer. Wydaje mi się, że myślenie takimi kategoriami jest pułapką. Zawsze. Nawet jeśli za takim wyborem stoją rzekomo szlachetne intencje związane z promocją szczególnie ważnych wartości, unosi się nad nim swąd jakiegoś mikrototalitaryzmu, szkodliwego samoograniczania się. Z tego względu sądzę, że podstawowym kryterium wyboru powinna być jakość filmu, silna emocja, którą udało mu się w Tobie wywołać. Nici łączące poszczególne tytuły odkrywa się później.
Tropienie tych powiązań po fakcie jest zresztą fascynujące, to w pewnym sensie działalność detektywistyczna. Jesteś trochę jak Philip Marlowe, który zamiast ganiać gangusów po szemranych uliczkach Los Angeles błądzi po własnym umyśle i odkrywa, że jego instynktowne wybory układają się w logiczną całość. To działanie kojarzy mi się też ze słynną frazą Tadeusza Sobolewskiego, który stworzył chyba najkrótszą definicję krytyki filmowej, mówiąc, że jest ona po prostu racjonalizacją przeżyć. W pełni się z tym zgadzam, wydaje mi się, że to, co robię w Shortliście, jest próbą uprawiania krytyki innymi środkami. Różnica polega na tym, że czasem konkretny film wymyka się definicjom, nie umiem do końca sprecyzować, dlaczego właściwie na mnie zadziałał i nie muszę tego robić. Jest w tej dezercji, uległości, na którą nie mogę sobie pozwolić jako krytyk, coś wyzwalającego.
O tym też często myślę po fakcie. Na pewno nie jest tak, że układam w Excelu tabelkę, z której wynika, że ma być 60% filmów szkolnych czy nagrodzonych w Koszalinie albo Krakowie, a 40% produkcji amatorskich.
Pamiętam, że w Nowym papieżu John Malkovich wypowiada takie zdanie: „jestem fanatykiem drogi środka” i – kiedy myślę o kwestii, o którą mnie pytasz – ono często do mnie wraca.
Wypraszam sobie. Symetryzm to estetyka wiadomo kogo… A już bardziej serio, myślę, że zderzanie ze sobą skrajności bywa inspirujące i twórcze. Podoba mi się, że z jednej strony mamy właściwie co roku w Shortliście filmy, które zdążyły już gdzieś zaistnieć, nawet bardzo poważnie, na przykład w Cannes, i tytuły zupełnie nieznane, czasem mające u nas światową premierę. To w żadnym razie nie może być i nie jest kryterium decydujące, ale wiadomo, że odczuwasz sporą frajdę, jeśli dajesz jakiemuś twórcy trampolinę do wybicia się, czujesz, że odkryłeś go „before it was cool”.
O, nie, nie wymieniaj imienia boga nadaremno. Lucianone jest jedyny w swoim rodzaju i zdobył mistrzostwo Włoch. Ja cieszę się drobnymi zwycięstwami, takimi jak świadomość, że Afonia Marty Nowak, która w zeszłym roku miała swoją światową premierę w Shortliście NH, niedawno pojechała na bardzo ważny festiwal do Palm Springs, a Klaudia Prabucka, zanim nakręciła Sperm Obsession, które zaliczyło pełne sukcesów tournée po najważniejszych polskich festiwalach, pokazała w Shortliście już swój wcześniejszy film Jestem ładna.
Mnie się wydaje, że znalazłem, ale to, co ja o tym sądzę, nie ma w tej chwili wielkiego znaczenia. Bardziej ciekawi mnie, co powiesz Ty i inni dziennikarze, a także widzowie. Ze swojej strony mogę podkreślić, że staram się podchodzić do pracy nad Shortlistą refleksyjnie, więc przez trzy lata zmieniłem trochę swoje nastawienie dotyczące profilu prezentowanych filmów. Mam poczucie, że przez pierwsze dwie edycje byłem w bardziej ścisły sposób wierny temu, czego dotychczas szukałem w kinie i co, jak mi się wydawało, odpowiada mojej wrażliwości czy temperamentowi. Oczywiście, nigdy z tego nie zrezygnuję, ale starałem się w tym roku być bardziej elastyczny i otwarty na eksperymenty. Dokładnie na to, o czym mówisz i czego dotyczy piękny slogan, który Pynchon zresztą zapożyczył od rewolucjonistów z maja ’68. Mam wrażenie, że tegoroczna edycja jest najbardziej radykalną, odważną formalnie Shortlistą od czasu, gdy zająłem się jej programowaniem.
Cały wywiad dostępny jest na łamach Pełnej Sali
Czytaj także: Shortlista – zapowiedź sekcji
Komu potrzebne są shorty? Pytanie, choć prowokacyjne, wydaje się zasadne, bo w branży nieustannie ścierają się różne sposoby postrzegania krótkich metraży. Jedni widzą w nich autonomiczne dzieła sztuki, inni zaledwie okna wystawowe, które pozwolą twórcom zademonstrować swoje umiejętności i ułatwią zdobycie funduszy na pełnometrażowy debiut. Czy te przeciwstawne koncepcje da się ze sobą pogodzić? Co zrobić, by shorty cieszyły się większym niż dotychczas zainteresowaniem widzów, krytyków, producentów i przedstawicieli stacji telewizyjnych oraz platform streamingowych? O tym będziemy rozmawiać w niedzielę, 23 lipca, o 17:30 w klubokawiarni Recepcja. W rozmowie wezmą udział: Damian Kocur, Katarzyna Iskra, Jakub Prysak, Marta Gmosińska, Maciej Kowalczyk oraz Beata Pacak. Dyskusję poprowadzi Piotr Czerkawski – kurator programowy sekcji Shortlista. Debata odbędzie się w języku polskim.
Dziękujemy Hucie Szkła Kryształowego „Julia” w Piechowicach za ufundowanie statuetki dla laureata/laureatki Nagrody im. Zuzanny Jagody Kolskiej