English

Kino to całe moje życie. Rozmowa z Denisem Côté

28/07/22
fot. Alina Metelytsia
We really need you tonight. „Pięć diabłów” od dziś w kinach!

Denis Côté, kanadyjski filmowiec urodzony w Brunszwiku, ze swoimi projektami zwiedził prawie cały świat. Po jego produkcje często sięgają selekcjonerzy Berlinale, MFF w Locarno; reżyser od lat jest także stałym bywalcem Nowych Horyzontów – w ramach tegorocznej odsłony festiwalu można oglądać jego najnowsze dzieło Takie lato

Michał Konarski przeprowadził dla Pełnej Sali rozmowę z quebeckim autorem o jego filmowych inspiracjach i spojrzeniu na kondycję kina niezależnego.

Michał Konarski: Twój najnowszy projekt – Takie lato – miał swoją polską premierę w czerwcu 2022 roku podczas Post Porn Film Festival Warsaw. Sam film oczywiście traktuje o pożądaniu seksualnym, fetyszyzmie, posiada także sekwencje z wiązaniem, ale nie nawiązuje bezpośrednio ani do pornografii, ani postpornografii. Skąd wziął się pomysł na tak wyciszoną i intymną narrację?

Denis Côté: Bardzo się cieszę, że taki festiwal miał szansę odbyć się w Warszawie. Mam wrażenie, że organizatorzy mieli zamiar nieco poszerzyć definicję postpornografii, umieszczając mój film w programie. Głównym motywem do nakręcenia czegoś w tym kierunku stanowił fakt, że kino Quebecu przez ostatnie trzy dekady było niezwykle dyskretne w poruszaniu problemu seksualności. Przeczytałem bardzo ciekawą książkę nowojorskiego historyka o różnych interpretacjach głupawego słowa „nimfomania” na przestrzeni wieków. Następnie zacząłem pisać historię skomplikowanych bohaterów, jednocześnie starając się ich nie oceniać oraz unikać moralizowania czy szokowania publiczności mocnymi scenami. Nasze uczucia i uzależnienia nie powinny być przedmiotem taniej rozrywki, bo często są niejednoznaczne i ukryte. I o tym starałem się nakręcić film.

Takie lato jest naszpikowane freudowską symboliką; zekranizowana terapia również w wielu względach przypomina psychoanalizę. Miałeś w zamiarze umieścić w treści filozoficzne odniesienia czy to po prostu detale pozostawione do interpretacji dla widzów?

Na samym początku pracy przy tym projekcie pewna seksuolożka wyjaśniła mi, że tego typu terapie nie mają miejsca w prawdziwym życiu. Wiem o tym. To przecież fikcja. Zdecydowałem, że nie będę nazywał tych kobiet „chorymi”. Prawdopodobnie nie potrzebują nawet tzw. „leczenia”. Są w trudnej sytuacji życiowej, która wymusza na nich opowiadanie obcym ludziom o swojej seksualności, a oni w zamian otaczają je szacunkiem i poczuciem bezpieczeństwa. Motywacje przyświecające tej terapii są dosyć próżne i po krótkim czasie orientujemy się, że nie będzie ona działać tak, jak zostało objaśnione w założeniach. Można powiedzieć, że bohaterki przez cały czas walczą z demonami drzemiącymi w ich seksualności, ale w rzeczywistości ten film jest przede wszystkim o empatii. Nie portretuję walki z demonami, a raczej konwersację. Prawdopodobnie może być to dla niektórych frustrujące, bo nie jest ona czarno-biała i nie ukazuje uleczenia lub chociażby znacznej przemiany postaci. Na końcu wszystko pozostaje w szarej strefie. Publiczność może używać freudowskiej symboliki, by pomyśleć o swojej własnej seksualności. Nie wiem, nie jestem terapeutą.

Powiedziałeś kiedyś, że nie interesuje Cię robienie potulnego kina. Na Wikipedii możemy przeczytać, że nie uważasz swojego filmu za udany, jeśli żaden widz nie wyjdzie z sali podczas seansu. Takie lato nieco się różni od Ona chce chaosu (2008) czy Wilcoxa (2019) – jest bardziej przystępne i mniej radykalne formalnie. Zmieniłeś swoje artystyczne upodobania czy to tylko część drogi twórczej?

Produkcja niejednoznacznych projektów staje się coraz żmudniejsza, podobnie jak ich odkrywanie. Większość moich filmów składa się wyłącznie z pytań, nigdy z odpowiedzi. Mnóstwo w nich „a co jeśli?”. Zadaniem twórców jest zadawanie pytań i bycie usatysfakcjonowanym z braku odpowiedzi. Świetnie, że mamy możliwość robienia filmów o rzeczach, o których nic nie wiemy. Oczywiście mogą się czasem wydawać zbyt chaotyczne czy niejasne. Wielu twórców robi szeroko zakrojony research przed każdą produkcją. Ostatecznie dokładnie wiedzą, co przedstawiają, posiadają własne zdanie na temat swoich bohaterów i zagadnień, które poruszają. Tworzą tym samym filmy z bardzo bezpośrednią narracją i przesłaniem. Kroczą jasną ścieżką z prostymi wnioskami, a ja wolę poruszać się w ciemności, trochę nie wiedząc, z czym mam do czynienia. Publiczność ma tak samo. Płacą za możliwość obejrzenia czegoś dostarczającego rozrywkę i pudrującego kryzysy egzystencjalne. Jako widz i twórca wolę przyglądać się i poszukiwać, pozostawiając niewytłumaczalną ciemność w zakończeniu. Cześć z moich projektów nie ma tradycyjnego scenariusza i są kręcone przy bardzo niskich budżetach (CarcassesBestiarieWilcox), dzięki czemu mogę pozwolić sobie na więcej. Inne są lepiej dofinansowane i mają bardziej precyzyjne skrypty. Mam szczęście, ciesząc się taką wolnością i wsparciem. Nigdy nie zastanawiałem się nad byciem mniej lub bardziej przystępnym.

Dalsza część rozmowy dostępna jest na stronie Pełnej Sali.

Przeczytaj cały wywiad


czytaj także
Dystrybucja „Zmysłowe i porywające”: krytycy chwalą „Pięć diabłów” 7/12/22
News Sprezentuj festiwal pod choinkę. Świąteczny voucher na 23. Nowe Horyzonty 8/12/22
Nowe Horyzonty VOD 268 powodów do radości. Świąteczna promocja Nowych Horyzontów VOD 13/12/22
Dystrybucja Kalendarz premier Stowarzyszenia Nowe Horyzonty na 2023 rok 15/12/22

Newsletter

OK