Pokazany na Berlinale najnowszy film Tima Suttona ( Funny Face, 11. AFF) to spektakularny, bezlitosny portret upadłego człowieka, alienującego miasta oraz okrutnych mechanizmów przemysłu muzycznego, obserwowanych od wewnątrz – Machine Gun Kelly nie tylko wcielił się w główną rolę, ale był też współautorem scenariusza.
Otoczony fanami, fotografami, dilerami i pracownicami seksualnymi raper Cole (Colson Baker aka Machine Gun Kelly) trafił na sam szczyt, z którego jednak natychmiast zaczyna się staczać. Bo choć plakaty z jego podobizną zdobią ściany w pokojach nastolatków i stać go na wszystkie narkotyki, wydaje się kompletnie zagubiony, a sukces wyraźnie przestał mu smakować. Los Angeles wciąga Cole'a coraz mocniej w swoje piekielne kręgi, jednocześnie muzyk nie może przestać myśleć o byłej żonie (Megan Fox), a wytwórnia naciska na nowy album. Pomóc w jego nagraniu ma asystentka Ilana (zjawiskowa Maddie Hasson), jedyna osoba starająca się trzymać rapera w ryzach oraz jedyna, która dostrzega w nim kogoś więcej niż rozkapryszonego gwiazdora, narcyza i buca.
Adam Kruk