Lekcje języka to jeden z najlepszych (jeśli nie najlepszy) przykład kina zdolnego uchwycić esencję pandemicznej izolacji. Zapomnijcie o schematycznych filmach, których twórcy snują się po wyludnionych ulicach przy akompaniamencie podniosłej muzyki. Autorom Lekcji języka udało się zmieścić w skromnej formie całą paletę emocji. Idziemy o zakład, że po seansie filmu będziecie chcieli czym prędzej zdobyć kontakt do Natalie Morales i Marka Duplassa.
Debiut Natalie Morales opowiada historię Adama (w tej roli ulubieniec festiwalowej publiczności, a także współscenarzysta i producent filmu Mark Duplass), nieco zblazowanego bogacza, który wydaje się znużony luksusowym życiem. Aby wyrwać swojego partnera z marazmu, mąż mężczyzny wykupuje dla niego na urodziny pakiet tytułowych lekcji hiszpańskiego. Choć Mark początkowo bierze udział w internetowych spotkaniach z zamieszkałą w Kostaryce Cariño (w tej roli sama reżyserka Natalie Morales) raczej z grzeczności, między bohaterami z czasem tworzy się emocjonalna więź. Nauczycielka i uczeń stopniowo zapominają o dzielących ich różnicach geograficznych i klasowych, stając się dla siebie powiernikami tajemnic. Na przemian urocze i przejmujące Lekcje języka stanowią najlepszy dowód na to, że prawdziwa przyjaźń przekracza granice w każdym sensie tego słowa.