Ilu jest dzisiaj wizjonerów kina, którzy nie muszą patrzeć na box office'y, kręcą filmy tak, jakby robili je dla siebie, a na swoje, często drogie, ekscentryczne kaprysy wciąż znajdują hojnych sponsorów? Nowy film Greenawaya - wariacja na temat domniemanych epizodów z życia Rembrandta - zaczyna się i kończy przerażającym snem rozebranego do naga, oślepionego malarza, na którym mszczą się autentyczni i wyimaginowani wrogowie. To, co pomiędzy, jest reżyserską fantazją wysnutą z imponującej, pedantycznej interpretacji słynnego obrazu Straż nocna. Fantazją, dzięki której zaglądamy do alkowy Holendra, widzimy, jak każdą sytuację z życia (również poród syna czy kochankę w łóżku) próbuje uwiecznić w szkicowniku, a przy okazji wchodzimy w świat bezpardonowej walki o władzę, seksualnych tajemnic, poniżanych kobiet i triumfujących mężczyzn.
Paweł T. Felis, Gazeta Wyborcza