Rzadko prezentowany film amatorski, będący pomysłową alegorią poniżenia człowieka. To był film o prostym człowieczku, któremu się wydaje, że jest tramwajem - wspominał reżyser - Pojawiali się tam też panowie z limuzyny rządowej i jakiś uciekający partyzant. Grał w tym Leszek Biskup, gwiazda STS-u. (…) Jakiś instruktor polityczny zagrał mrocznego człowieka, który wysiada z wołgi czy pobiedy.