Trzecie Oko to sekcja Nowych Horyzontów poświęcona twórczości i reprezentacji kobiet w kinie. W jej ramach od lat konsekwentnie pokazujemy filmy, które wchodzą w dialog z feministyczną teorią i praktyką. To sekcja zbudowana na kobiecym, w opozycji do niesławnego męskiego spojrzenia, uprzedmiotawiającego kobiety na ekranie. W tym roku, wychodzimy poza binarne opozycje, podążając za myślą Paula B. Preciado, że nie ma ucieczki od męskiego spojrzenia bez kontestacji reżimu binarności.
Na opozycji „męski-żeński” ufundowany jest patriarchalny porządek. „Cały wszechświat przecięty jest na pół i tylko na pół – pisze Preciado w Mieszkaniu na Uranie. W tym systemie wiedzy wszystko ma jedno miejsce i jego przeciwieństwo. Jesteśmy ludźmi lub zwierzętami. Mężczyzną albo kobietą. Żywym lub umarłym. Jesteśmy kolonizatorem lub skolonizowanym. Organizmem lub maszyną. Zostaliśmy podzieleni przez normę. Przecięci na pół i zmuszeni do pozostania po jednej albo drugiej stronie pęknięcia”.
Trzecie oko „niemęski / nieżeński” jest filmową próbą wyjścia poza tę opozycję, kontestacją binarnego spojrzenia, wyprawą na poszukiwania niebinarnych podmiotów w kinie. Poświęcone jest płynnym tożsamościom płciowym: osobom trans oraz niebinarnym, genderfluid, wszystkim nonkomformist/kom płci odrzucającym heteronormatywne wzorce i definicje. Gendernaut/kom.
Męski – żeński. 15 scen z życia to tytuł klasycznego filmu Jean-Luca Godarda: portretu zbiorowego młodzieży francuskiej lat sześćdziesiątych. Jak głosi jedna z plansz w filmie: to obraz „dzieci Marksa i Coca-Coli”. Parafrazując tytuł filmu Godarda, program „niemęski / nieżeński” rysuje zbiorowy portret młodych dorosłych, kontestujących binarny podział płci i związanych z nim nakazów i zakazów. Poprzez kwestionowanie tradycyjnych tożsamości płciowych, nieustanne poszukiwania siebie, swojego miejsca w świecie i nowego języka, przystającego do mniej schematycznej rzeczywistości, są pionierami nowej rewolucji seksualnej. Być może bardziej radykalnej i ważniejszej niż ta sprzed pół wieku.
Pokazywane w Trzecim Oku filmy rysują szerokie spektrum odczuwania i ekspresji płci. Znajdą się tam zarówno dokumentalne próby opisania i obiektywizacji zjawisk i tożsamości, jak i fabuły: intymne, osobiste historie. Niemal wszystkie filmy zostały nakręcone na przestrzeni ostatnich trzech lat, pokazują więc pewne „tu i teraz”. Są świadectwem tego, jak współcześnie rozumiemy to, czym jest albo czym może być tożsamość płciowa. Jakie wyzwania stają przed osobami, które negują i przekraczają tradycyjny podział na męskie i żeńskie? Jedynym wyjątkiem, i jednocześnie filmem symbolicznie założycielskim dla całego programu, jest pionierski dokument Moniki Treut Gendernauci portretujący scenę queerowo-punkową z San Francisco lat 90. Reżyserka skupia się na grupie osób eksplorujących zagadnienie płynności płci w życiu i sztuce. „Jest to film o cyborgach, ludziach, którzy zmieniają swoje ciała i umysły za pomocą nowych technologii i chemii – mówiła Treut – z naciskiem na biologiczne kobiety, które używają męskiego hormonu płciowego testosteronu”.
Gendernauci, oglądani 25 lat po swoim powstaniu, są fascynującym filmem. Po pierwsze są świadectwem miejsca i czasu, portretem wrzącego miasta pełnego rewolucyjnych idei i radykalnych osób – utopistów i budujących nowy porządek. Pojawiają się tu postaci legendarne: jak Sandy Stone, autorka eseju The Empire Strikes Back: A Posttransexual Manifesto, czy historyczka Susan Stryker, które stworzyły dzisiejsze studia trans; transmęscy artyści Texas Tomboy, Stafford, Max Wolf Valerio i Jordy Jones; Annie Sprinkle, performerka i aktywistka na rzecz osób pracujących seksualnie.
Po drugie, dopiero cofając się w czasie możemy wyraźnie dostrzec, co w queerowym dyskursie zmieniła się przez ostatnie dwadzieścia lat, a co nie – w szczególności w języku osób trans i lesbijek. Zmiana społeczna, jaka się dokonała, jest olbrzymia, a opowiada o tym drugi film Moniki Treut, Genderacja, wktórym reżyserka powracapo ponad po dwóch dekadach do bohaterów i bohaterek Gendernautów. Jest tu melancholia, ale przede wszystkim radykalna nadzieja – wyrosła nie pomimo, a dzięki dekadom praktykowania queerowego życia. To portret queerowej dojrzałości, zakorzenienia i spełnienia. Choć samo San Francisco już przestało być „najbardziej kreatywnym miastem zachodniej półkuli”, queerową i artystyczną mekką, a zaczęło być epicentrum i pacjentem zero brutalnej gentryfikacji. Annie Sprinkle nazywa San Francisco „łechtaczką Ameryki” – najmniejszym i najpotężniejszym organem kraju. Preciado dodaje, że to „miejsce, w którym dysydenctwo płci stało się ruchem politycznym; miejsce, o którym mówiono, że ma najwięcej pracownic seksualnych i queerowych aktywistów na metr kwadratowy”. Z doświadczenia amerykańskiego undergroundu wywodzi się również rewolucyjna gorączka autora Testoćpuna i Mieszkania na Uranie.
Pierwszy film Paula B. Preciado, Orlando – moja polityczna biografia, jest obrazem szczególnym. Rzadko kiedy pole praktyk filozoficznych pokrywa się z polem aktywizmu w tak koherentny i interesujący sposób. A sam Paul B. Preciado – hiszpański pisarz, filozof, kurator sztuki i aktywista – jest również postacią wyjątkową. Jego aktywność w każdej z twórczych dziedzin wyznacza nowe standardy rozumienia zarówno sztuki, jak i filozofii. Preciado jest też osobą transpłciową, a swoje doświadczenie tranzycji wpisał we wszystkie dziedziny, którymi się zajmuje. Przygląda mu się w sposób krytyczny, reinterpretując aktualne dyskursy dotyczące patriarchalnego kapitalizmu, feminizmu i teorii queer.
„Ktoś mnie spytał: czemu nie napiszesz swojej autobiografii? Odpowiedziałem: bo pieprzona Virginia Woolf już napisała moją biografię, w 1928 roku” – tymi słowami Preciado rozpoczyna swój film. „Ale życie nie jest biografią. Nie jest serią epizodów ani sentymentalnych przygód. Polega na metamorfozie siebie w czasie. Stawaniu się innym i innymi. Pierwszą rewolucyjną metamorfozą jest poezja, dająca możliwość zmiany nazw wszystkich rzeczy. Drugą, najgłębszą metamorfozą, jest miłość. Współczesny świat jest pełen Orlandów”. Intymny, bolesny ale też pełen rewolucyjnej energii film Preciado, jest manifestem wolności w opresyjnym świecie. Jest też miłosnym wyznaniem do sztuki, będącej bezpieczną przestrzenią dla marginalizowanych przez społeczeństwo osób nie mieszczących się społecznych normach.
Preciado z grupą swoich bohaterów, osób trans i niebinarnych, czyta Orlando Virginii Woolf, przeplatając wspólną lekturę elementami autobiograficznymi. W rezultacie film zamazuje granice między fikcją literacką a osobistymi zwierzeniami. Przez nawarstwienie języków i opowieści rzuca wyzwanie dyskursywnym normom, które wymagają od osób trans i niebinarnych ciągłego tłumaczenia się z siebie poprzez spójne, niemożliwe do spełnienia, autobiograficzne narracje.
Pomiędzy filmami Moniki Treut i Paula B. Preciado, kreślącymi szeroki krajobraz kulturowy i społeczny, mieszczą się historie bardziej intymne, skupione na indywidualnych doświadczeniach osób oraz ich rodzin.
Choć bez trudu godzimy się z istnieniem ponad 20 tysięcy gatunków pszczół, ludzka różnorodność wielu osobom wydaje się trudna do zaakceptowania – mówi Estibaliz Urresola Solaguren, reżyserka 20.000 gatunków pszczół: wzruszającego, ale unikającego melodramatycznych klisz filmu o dziecku, zmagającym się z przypisaną przy urodzeniu płcią. Lucia, do której – wyraźnie wbrew jej woli – większość krewnych wciąż zwraca się urzędowym imieniem Aitor, wytrwale broni swojej tożsamości. Film Solaguren przypomina również, że nie ma jednego coming outu, lecz dokonuje się go dokonuje się wiele razy. I jest to doświadczenie indywidualne, ale też zbiorowe, bo dotykające całej rodziny. 20.000 tysięcy gatunków pszczół okazał się jednym z odkryć tegorocznego Berlinale. Prawdziwą furorę na festiwalu zrobiła Sofía Otero, która gra w filmie Lucię i zasłużenie otrzymała z rąk jury nagrodę dla najlepszej odtwórczyni roli pierwszoplanowej.
Mutt w reżyserii Vuka Lungulov-Klotza to szczera i pełna empatii opowieść oparta na własnych doświadczeniach reżysera. Feña (Lío Mehiel z nagrodą aktorską U.S. Dramatic Special Jury Award na festiwalu Sundance) jest dwudziestoparoletnim trans mężczyzną, któremu towarzyszymy przez jedną dobę w przygodach i mniejszych lub większych starciach z przeszłością. Mutt jest filmem o próbach pogodzenia przeszłości z teraźniejszością, zerwanych więzach rodzinnych i złamanych sercach. A przede wszystkim o budowaniu z fragmentów przeszłości nowego życia. Filmy o tranzycji często skupiają się na procesie, na końcu którego widnieje obietnica nowego życia. Debiut Vuka Lungulov-Klotza pokazuje, jak skomplikowane i pełne niespodzianek jest budowanie nowej tożsamości, chwytając niuanse queerowej prekaryjności i międzyludzkich niezręczności.
W Kokomo City akcja najczęściej dzieje się w łóżku – tam toczą rozmowy, następuje wymiana ploteczek i pielęgnacyjne rytuały kilku czarnych trans dziewczyn, które portretuje D. Smith. Reżyserka powtarza w wywiadach, że chciała nakręcić film, który pokaże, że czarne trans dziewczyny – takie jak ona sama – są zabawne. Jej bohaterki wiedzą, czym jest społeczne wykluczenie z powodu rasy, transpłciowości i pracy seksualnej. Opisują społeczność w której wyrosły, lecz funkcjonują na jej marginesie. Dzielą się marzeniami, wspomnieniami, stoczonymi bitwami. Są tu przezwyciężone kryzysy, niepewność, przemoc i miłość. Kochankowie, przyjaciółki i rodziny – trudne relacje, naznaczone tabu i fetyszyzacją. D. Smith buduje film, w którym jest przestrzeń dla narracji nieskrępowanych i emancypacyjnych. Z czułością, ale też ironią, miksuje różne rejestry opowieści, korzystając z charyzmy swoich bohaterek. Podważa normy i stygmaty, zawiesza w powietrzu pytanie o performatywną naturę płci.
O performowaniu kobiecości i męskości opowiadają Sam H. Freeman i Ng Choon Ping, reżyserzy Femme. Ich bohater/ka Jules jest uwielbianą przez publiczność drag queen. Kocha występować: sceniczna persona jest nie tyle rolą, co prawdziwszą wersją własnej osoby. Płynność, z jaką Jules przesuwa się między męskim a żeńskim – zarówno na scenie, jak i w życiu prywatnym – obnaża, jak bardzo te kategorie tworzone są przez język ciała, mimikę, ton głosu, ubrania. Duża część filmu „dzieje się” w kostiumach Buki Ebiesuwy – eklektycznej projektantki miksującej street style ze scenicznymi kostiumami. Femme pokazuje, jak stereotypowo postrzegane są kobiecość i męskość – i to nie tylko w społecznym mainstreamie, ale również wewnątrz społeczności queerowych. My zaś, poprzez nieustanne powtarzanie i odgrywanie ról, jesteśmy – jaki pisała Judith Butler – uwikłani w płeć. A jest to teatr, w którym słowa i postacie są wyznaczone przez konwencje.
Ewa Szabłowska, kuratorka sekcji Trzecie Oko
Partnerem sekcji Trzecie Oko jest Sexed.pl.