Rejestrowałem życie robotników, ich sytuację społeczną i ślady pozostawione przez ich obecność. Jeśli oglądasz mój film w kontekście wszystkiego, co zrealizowałem w ciągu kilku ostatnich dekad, zobaczysz, co przez te lata robili ludzie w moim kraju, o czym marzyli, czy ich marzenia się spełniły. To bardzo ważne, ponieważ mówi nam, jak może wyglądać nasze życie w przyszłości.
Wang Bing (bozar.be)
W 2023 roku, poprzedzonym pasmem mniejszych i większych katastrof, wyobrażanie sobie przyszłości jest zadaniem wyjątkowo ryzykownym. Śmiało można jednak założyć, że jaka by ona nie była, o jej kształcie współdecydować będą Chiny: ich ekonomiczna potęga, ich polityczne i militarne ambicje czy technologiczne innowacje wprzęgnięte w służbę partii. Dlatego kierujemy spojrzenie w tamtą stronę i dlatego na przewodnika po kraju, w którym powstają potencjalne scenariusze naszej najbliższej przyszłości, wybraliśmy Wanga Binga. To 56-letni niezależny twórca, reżyser, fotograf i artysta wizualny, twórca monumentalnych dokumentalnych esejów i intymnych portretów zbiorowości. Kolekcjoner kolektywnych doświadczeń, niezmordowany badacz historii, kronikarz życia codziennego, twórca szczegółowych map peryferii. Zdobywca Złotego Lamparta na festiwalu w Locarno (Pani Fang, 2017), twórca filmów prezentowanych w Cannes, Rotterdamie i Wenecji, ale także artysta obecny na najważniejszych prezentacjach sztuki nowoczesnej (m.in. documenta 14) i w czołowych galeriach (solowe wystawy m.in. w Museo Reina Sofia, Magician Space czy Centre Pompidou).
Niektóre z jego dzieł powstawały całymi latami, inne kręcił w ciągu tygodnia, jedne wypełniają klasyczny kinowy seans, inne trwają wiele, nawet 15 godzin. Każde z nich nosi cechy jego wyjątkowego stylu, który zawsze adaptuje na potrzeby tematu jakim się zajmuje. Czasem jego kamera filmuje z dystansu, czasem wybiera przyprawiające o dreszcze zbliżenia. Czasem pozostaje nieruchoma, a czasem reaguje na „chodź ze mną”, rzucone przez zdenerwowaną bohaterkę i posłusznie przemierza za nią ciemną ulicę. Kluczowy jest wybór – mówił reżyser w rozmowie z New Left Review. – Technika i styl muszą być adekwatne do kwestii, jaką się zajmujesz. Najważniejsze jest stworzenie relacji pomiędzy tematem, a publicznością. Decyduje o niej kamera.
* * *
Te kwestie, którymi zajmuje się kino Wanga Binga to przede wszystkim przemiany: historyczne i ekonomiczne, radykalnie wpływające na życie wspólnot i jednostek: rozsadzające więzi, przebudowujące tożsamości, definiujące marzenia i dzień po dniu odbierające nadzieję na ich spełnienie. Debiutancki dokument Na zachód od torów (2002) to zrealizowany z niebywałym rozmachem (choć zapisany na zwykłej cyfrowej kamerze) esej o „śmierci człowieka pracy” – schyłku wielkich państwowych przedsiębiorstw, rozpadzie skupionych wokół nich robotniczych wspólnot i w końcu tożsamości, której kształt formowała socjalistyczna gospodarka i przypisany jej system wartości (świadkami analogicznych przemian byliśmy w Polsce w latach 90.). To Wang Bing najpełniej uchwycił moment przemiany, nadejścia gospodarki rynkowej, z jej nowym, agresywnym modelem pracy i kultem pieniądza. Latami obserwował wielkie migracje, wędrówki ludów z prowincji do miast i ich dramatyczne konsekwencje, które dokumentował w Trzech siostrach (2012), Gorzkim pieniądzu (2016), czy filmie – instalacji 15 godzin (2017).
Filmował system, w którym śpiący na korytarzach pociągu, migrujący za pracą pasażerowie i wysyłane na bazary całego świata paczki z szytą przez nich konfekcją „made in China”, w zdumiewający sposób stają się częścią tego samego obiegu, systemu, w którym ludzie stają się – pożądanym lub zbędnym – towarem. Obserwował życie wiejskiego rodzeństwa, które pracą ponad siły kilkulatków, wypełnia lukę po nieobecnym (pojechał do miasta, za chlebem) ojcu. Przez kilkanaście godzin rejestrował wnętrze szwalni w Shenyang na północnym wschodzie Chin, czyniąc widzialnym to, co zakulisowe: prawdziwą cenę naszej własnej konsumpcji.
* * *
Bo Wanga Binga interesuje to, co peryferyjne i marginalne: życie spoza geograficznego, społecznego i wizualnego mainstreamu, definiowane jednak przez polityczne, ekonomiczne i kulturowe ambicje i aspiracje centrum. Głośny Póki szaleństwo nas nie rozdzieli (2013), nakręcony w szpitalu psychiatrycznym w południowych Chinach, tworzy intymny portret ludzi, ni to więźniów, ni pensjonariuszy, ni pacjentów – zesłańców, których na margines zepchnęła choroba, sytuacja ekonomiczna, arbitralne decyzje rodziny, aktywność polityczna. Ta’ang (2016) opowiada o losach tytułowej etnicznej mniejszości z prowincji Junnan, skazanej na uchodźctwo. Wstrząsająca Pani Fang (2017), nakręcona we wsi na wschodzie kraju, dokumentuje odchodzenie cierpiącej na chorobę Alzheimera głównej bohaterki. Reżyser czyni widzialną nie tylko śmierć, ale też towarzyszące jej okoliczności. Kruchość, fragmentaryczność i niejasny status chińskiej pamięci to jego kolejny wielki temat, który badał latami, kręcąc na pustyni Gobi filmy [Feng Ming – pamiętnik chińskiej kobiety (2007), Rów (2010), Martwe dusze (2018)] opowiadające o losach więźniów maoistycznego obozu pracy przymusowej w Jiabiangou (ok. 2500 zesłańców zmarło tam z głodu).
Przeszłość nie należy tylko do historii, determinuje bowiem przyszłość: dramatyczne, a nieraz i traumatyczne doświadczenia, w których Wang Bing łączy indywidualną i zbiorową perspektywę, odkładają się w kolejnych pokoleniach, tworzą – chwiejne lub trwałe – fundamenty pod nowe relacje (lub sankcjonują ich brak). Migrujące za bohaterami kino niepostrzeżenie tworzy wzór: nierówny ścieg na tkaninie codzienności. Materia współczesnego świata skazana jest na tymczasowość, pospiesznie zszyta rozłazi się w palcach. Czyżby tak wyglądał scenariusz naszej przyszłości? Dramatyczne zmiany generujące wielki ruch i wędrującą z nim nietrwałość?
Małgorzata Sadowska, kuratorka retrospektywy