Kino przesycone marzeniami, rewolucyjną energią i nieskrępowaną wyobraźnią. Front Wizualny prowadzi widzów do miejsc, gdzie rodzą się ruchy oporu wobec społecznych i estetycznych norm. Do zakamarków snów, laboratoriów przyszłości, białych plam historii.
W tym roku Front biegnie przez wiele całkiem zwyczajnych domów i jeden nawiedzany przez duchy. Przez domek dla lalek, piekło randkowych aplikacji, prastary las, podwodny ogród, dwie wyspy, aż do słońca, któremu spojrzymy prosto w świecącą twarz.
Super Natural, reż. Jorge Jácome
Sekcja, będąca pomostem między kinem a sztuką, jest przestrzenią dla eksperymentów, nieplanowanych spotkań i nagłych olśnień, z których rodzą się nowe fascynacje. Twórcy filmów z Frontu Wizualnego uważnie obserwują i wsłuchują się w otaczającą ich rzeczywistość. Zagłębiają w prawdziwe lub wyimaginowane mikroświaty. Najbardziej niesamowite jest to, że jak bardzo odległe by nam się one nie wydawały, w pewnym momencie odkrywamy, że je współzamieszkujemy, tylko wcześniej nie potrafiliśmy ich wyraźnie dostrzec.
Coma, reż. Bertrand Bonello
W fantasmagoryczną podróż przez noc umysłu młodej kobiety, rozpoczynającej swoje dorosłe życie w czasie pandemii, zabiera nas Bertrand Bonello (17. NH – Nocturama, 19. NH – Zombi Child). Coma – hybrydowy esej, który reżyser zadedykował swojej 18-letniej córce, emblematycznej bohaterce pokolenia snow flake’ów, jest mapą myśli i emocji. Błyskotliwie wykorzystując rozmaite formaty wizualne, Bonello eksploruje jej wewnętrzny świat, zbudowany na specyficznym rodzaju wrażliwości rozpiętej między delikatnością, wycofaniem a czarnym humorem. Zamknięta w swoim pokoju i zawieszona między skrajną nudą a ulgą, jaką daje jej ucieczka przed ocenami innych, zanurza się w świat fantazji: śledzi losy influencerki o imieniu Patricia Coma, reżyseruje własne telenowele z udziałem Barbie i Kena w domku dla lalek. Apatię przerywają ataki niezdrowego zainteresowania postaciami seryjnych morderców. Czasem zapada w sen – „wolną strefę marzeń”, w której spotyka cienie swoich wymyślonych przyjaciół.
Kafka dla dzieci, reż. Roee Rosen
Kafka dla dzieci to długo wyczekiwany, pełnometrażowy debiut Roee Rosena (10. NH – retrospektywa prac wideo, 15. NH – wystawa Midnight Show i 17. NH – wystawa Homefront). Rosen, adult terrible izraelskiej sceny artystycznej, zasłynął jako przewrotny badacz paradoksów, białych plam i ciemnych zakamarków izraelskiej tożsamości. Każdy, kto zetknął się z jego sztuką – pełną zasadzek i mistyfikacji – łatwo domyśli się, że nie będzie to pozycja dla młodego widza, lecz dla niegrzecznych dorosłych. Kafka dla dzieci jest metahistorią o przemianach: Gregora Samsy w karalucha, opowiadania w animowany film, dzieci w dorosłych, opowiedzianą w konwencji telewizyjnego programu dla dzieci, z gatunku tych, gdzie występuje pan Stół i pani Lampa, a wszyscy śpiewają piosenki. Ekspresjonistyczne animacje, toksyczne reklamy, filozoficzne wykłady co chwilę przerywają ten perwersyjny musical, zmierzający do niepokojącego finału – śledztwa mającego odpowiedzieć na pytanie, kim jest dziecko?
Wenus w najkach, reż. André Antônio
André Antônio, brazylijski reżyser i performer, eksploruje przyjemności płynące z kontaktu ze sportowym obuwiem, klasyką kina i teorią queer w bezwstydnie hedonistycznym i fetyszystycznym filmie Wenus w najkach. Dysydenckie doświadczenia seksualne nie czynią życia gorzkim – mówi Antônio – wręcz przeciwnie, mogą przynieść różne możliwości i odkrycia. W filmie reżyser wciela się równocześnie w dwie osoby: pacjenta z fetyszem stóp i psychoanalityczkę, do której udaje się na terapię. W wyobrażonym świecie pacjenta codzienność miesza się z filozofią i popkulturą w formie zaskakujących spotkań: między Walterem Benjaminem, Derekiem Jarmanem, Robertem Mappelthorpem a reklamami trampków, zdjęciami spoconych pach berlińskich klubowiczów i papieża całującego stopy wiernych. W bonusie: stópkarskie interpretacje klasycznych filmów.
To, w jaki sposób sztuka może stać się narzędziem wyzwolenia, pokazuje Adrián Silvestre w filmie Pustka i ja. Raphaëlle Pérez, queerowa performerka, aktywistka i odtwórczyni głównej roli, buduje swoją tożsamość równolegle na dwóch frontach: romantycznym i artystycznym. O ile jej ciało jest polem walki, o tyle sztuka staje się przestrzenią wolności, bo tam może opisać się przy użyciu własnego głosu. Kobietą się nie rodzisz, tylko stajesz, pisała matka feminizmu, Simone de Beauvoir. Kilkadziesiąt lat później, stwierdzenie to jest nadal aktualne i Raphaëlle musi się z nim skonfrontować. Czy świat musi być tak binarny, wyraźnie podzielony na męskie i kobiece? A może to tylko kwestia społecznych i kulturowych skryptów, bo w rzeczywistości jest więcej przestrzeni dla androgynii, niż chcemy dać i innym, i sobie?
Tymczasem w Super Natural dwa poza-ludzkie głosy wzywają do zanurzenia się w bujnym ekosystemie filmowym Jorge Jácome’a. Zapadnij się w fotelu – nęcą – Czy już śpisz? W lepkim, wodnym żywiole prowadzą od płynnych początków życia, przez wiele cykli snu, do międzygatunkowych spotkań między ludźmi a hybrydowymi stworzeniami. Po części multisensoryczny kolaż, po części medytacja z przewodnikiem, Super Natural przekształca subtropikalną przyrodę Madery w pierwotną zupę form: ciał w kontakcie, ciał rozpływających się w krajobrazach, ciał splecionych z innymi ciałami: ludzi, roślin, owoców i zwierząt. Obezwładniający seans, będący kinowym odpowiednikiem ciepłego, mocnego uścisku, który formułuje nową koncepcję intymności. Czy to właśnie widzą syreny, gdy zamykają oczy? – pyta retorycznie jeden z podwodnych głosów.
Odpowiedź słońcu, reż. Rainer Kohlberger
A co można zobaczyć patrząc przez godzinę w słońce? Odpowiedzi udziela Rainer Kohlberger w obrazie, który jest nie tyle filmem, co intensywnym doświadczeniem wizualnym, słuchowym, a w końcu także cielesnym. Odpowiedź słońcu, eksperyment wywodzący się z tradycji Op-Artu i awangardy filmowej lat 70.,będzie najbardziej radykalną wizualnie propozycją tegorocznych Nowych Horyzontów. W ciemności sali kinowej można wyłączyć myśli i – patrząc w pulsujący światłem oraz dźwiękami ekran – zresetować zmysły w trakcie zbiorowego seansu sensorycznego. Tak długo, aż przestymulowane bodźcami ciała widzów zaczną tworzyć własne, wewnętrzne filmy. Możemy się tylko domyślać, czy odbierając identyczne fale świetlno-dźwiękowe, widzimy podobne czy zupełnie inne obrazy od tych, widzianych przez osobę z sąsiedniego fotela.
Ewa Szabłowska, kuratorka sekcji Front Wizualny