W programie tegorocznej odsłony wydarzenia znajdzie się wiele znakomitych filmów, które zdobyły nagrody na najważniejszych festiwalach filmowych. Wśród nich – nagrodzone Złotym Niedźwiedziem Niefortunny numerek lub szalone porno (Bad Luck Banging or Loony Porn) w reżyserii Radu Jude, rewelacja niedawno zakończonego Berlinale.
Widzowie Nowych Horyzontów zobaczą premierowo w Polsce najnowszy film Radu Jude, autora m.in. znakomitego Nie obchodzi mnie, czy przejdziemy do historii jako barbarzyńcy. Mistrz rumuńskiego kina tym razem zachwycił na tegorocznym festiwalu w Berlinie piekielnie prowokacyjnym Niefortunny numerek lub szalone porno (Babardeală cu bucluc sau porno balamuc). Niecodzienny tytuł skrywa równie niecodzienną zawartość: tryptyk poświęcony pornograficznemu nagraniu, które wyciekło do sieci, a którego „bohaterką” jest nauczycielka. Ale to tylko punkt wyjścia do filmowej jazdy bez trzymanki, w której znalazło się miejsce dla najbardziej złośliwego i zarazem piekielnie przenikliwego portretu postkomunistycznego pejzażu, szalonego słownika najpopularniejszych haseł epoki (stworzonego z materiałów archiwalnych) oraz parodii sądowego dramatu. Niefortunny numerek lub szalone porno jest satyrą wyrosłą z troski i niepokoju o to, co zrobiliśmy z naszą wolnością, oraz ostrą jak brzytwa groteską wymierzoną w hipokryzję współczesnego społeczeństwa. Film Jude jest niezwykle zabawny, wstrząsający, budzi skrajne emocje i na pewno wzbudzi wiele kontrowersji. Nic więc dziwnego, że jury festiwalu w Berlinie postanowiło uhonorować go najważniejszą nagrodą – Złotym Niedźwiedziem.
Radu Jude nie przestaje zaskakiwać. Rumuński reżyser dowiódł, że potrafi z równą swobodą tworzyć słodko-gorzką satyrę na siermiężny kapitalizm i świat reklamy, rozdrapywać najboleśniejsze rany z narodowej historii oraz bawić się konwencją westernu. Tym razem przeszedł jednak samego siebie.
(Wojciech Tutaj, Filmweb)
Ci, którzy wczują się w tę narrację, pokochają czarny humor Radu Jude i kiedy wsłuchają/wczytają się w kolejne linijki tekstu, doświadczą czegoś wyjątkowego. Obrazu jednocześnie szalenie smutnego, piekielnie zabawnego, cholernie obrazoburczego, a przy tym jasno wynikającego z miłości do własnego kraju.
(Marcin Prymas, Pełna sala)