Lekko i przyjemnie? Nie, tak nie będzie. Ale w tę podróż warto wybrać się właśnie dlatego, że trasa – metaforycznie i dosłownie – prowadzi przez wyboistą, spaloną słońcem pustynię. Sirât to prawdziwe, filmowe katharsis, a sama droga zostanie pod Waszymi powiekami jeszcze długo po seansie. Zaplanujcie więc seans, a na zachętę posłuchajcie tych, którzy właśnie wrócili z tej podróży.
„Dla mnie to porażający film. Rzadko zdarzają się tak bezkompromisowe propozycje (…). Sirât jest bolesną odpowiedzią na nasze najgłębsze lęki, kryje w sobie katarktyczną moc” – Krzysztof Kwiatkowski, Wyborcza.pl
„Oliver Laxe (...) w Sirât (...) wyprowadza białego człowieka z twierdzy, w której ten żył i wierzył, że już nic nie może go sprowadzić do poziomu czystego przeżycia (…). Łączy przystępność z daleko posuniętą ekstrawagancją” – Marcin Stachowicz, Mint Magazine
„Salę kinową opuszcza się w szoku i kompletnej ciszy, a wydarzenia przedstawione na ekranie zostają z widzem jeszcze długo po seansie” – Justyna Miś, Interia.pl
„To piekło, ale o czyśćcowym charakterze” – Karol Laska, CD-Action.pl
O Sirât warto (a nawet trzeba) dużo rozmawiać, ale warto także pozwolić przemówić językowi ciała i przetańczyć emocje, których doświadczymy w trakcie seansu. Zapraszamy więc na szereg imprez i rave’ów towarzyszących premierze.
Sirât, hiszpański kandydat do Oscara, to najbardziej elektryzujący film tegorocznego festiwalu w Cannes, na którym zasłużenie zdobył Nagrodę Jury. Opowieść o ojcu desperacko szukającym córki na pustynnych, nielegalnych rave’ach w Maroku, to odjazdowe połączenie survivalowego thrillera spod znaku Ceny strachu z apokaliptyczną wizją Mad Maxa. Fenomenalnie nakręcony Sirât trzyma w napięciu, zachwyca znakomitą ścieżką dźwiękową Kangdinga Raya i nie daje o sobie zapomnieć. To kino totalne!