Wspaniałe wieści tuż przed polską premierą Sirât: film w reżyserii Olivera Laxe’a będzie reprezentował Hiszpanię w wyścigu po Oscary! Gratulujemy, tym mocniej zapraszamy do kin, a w ramach rozgrzewki przytaczamy dziś historię powstania imponującej sceny rave’u, od której zaczyna się historia w Sirât.
Najpierw jest trzęsienie ziemi, a potem… Napięcie nie tyle rośnie, ale eksploduje. W tym wypadku rozpoczynającym opowieść „trzęsieniem ziemi” jest pustynny rave, a marokańską pustynię „zagrało” hiszpańskie Rambla de Barrachina (dalsze sceny podróży były filmowane już w samym Maroku).
Reżyser Oliver Laxe i odpowiedzialny za muzykę Kangding Ray chcieli jak najlepiej oddać atmosferę prawdziwego rave’u, dlatego postanowili nie tyle zainscenizować, ale zorganizować i udokumentować prawdziwą imprezę. Zbudowali więc imponujący soundsystem, zaprosili ludzi (w szczytowym momencie tańczyło ponad 1000 osób!), a całość zarejestrowali na taśmie Super 16mm – pod czujnym okiem operatora, Mauro Hercego – potęgując w ten sposób uczucie ziarnistego, pustynnego otoczenia. W efekcie uzyskali coś, co trudno opisać słowami; hipnotyzujące, pulsujące podskórną energią, wciągające bez reszty uczucie uczestniczenia w czymś wyjątkowym (nawet jeśli siedzimy w kinowym fotelu). A to dopiero początek całej historii.
Wiemy, że to wyświechtane marketingowo hasło, ale Sirât naprawdę warto zobaczyć i usłyszeć na kinowym ekranie, bo to realizacyjny majstersztyk. Jak zaznacza sam Laxe: „praca była bardzo precyzyjna; chcieliśmy razem z Kangdingiem osiągnąć taki efekt, w którym będzie można zobaczyć muzykę i usłyszeć obrazy”.
Zaplanujcie więc seans – film będzie dostępny od piątku w kilkudziesięciu kinach w całej Polsce.