English

"Śmierć Ludwika XIV" Alberta Serry od 3 marca w kinach

17/02/17
Śmierć Ludwika XIV reż. Albert Serra
We really need you tonight. „Pięć diabłów” od dziś w kinach!

3 marca 2017 roku na ekrany polskich kin wejdzie nowy film Alberta Serry Śmierć Ludwika XIV. Dystrybutorem filmu jest Stowarzyszenie Nowe Horyzonty.

Śmierć Ludwika XIV

Last Days of Louis XIV / La Mort de Louis XIV
Francja, Hiszpania, Portugalia 2016 / 115’

reżyseria: Albert Serra
scenariusz: Albert Serra, Thierry Lounas
zdjęcia: Jonathan Ricquebourg
obsada: Jean-Pierre Léaud, Patrick d'Assumçao, Irène Silvagni, Bernard Belin, Marc Susini
nagrody: MFF w Cannes 2016 - Honorowa Nagroda dla Jean-Pierre'a Léauda; Jerusalem Film Festival 2016 - najlepsza fabuła; Prix Jean Vigo 2016 - najlepsza fabuła roku; Ostrava Camera Oko 2016 - najlepsze zdjęcia; Special Feroz Award 2017; Prix Lumière du Festival de Lyon 2017 - najlepszy aktor, zdjęcia; Gaudí Awards 2017 - najlepsze kostiumy, charakteryzacja
dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty

Premiera 3 marca 2017

Umarł król, niech żyje Jean-Pierre Léaud! Krytycy po canneńskich projekcjach Śmierci Ludwika XIV pisali, że to życiowa (sic!) rola kultowego aktora francuskiej Nowej Fali, który w Cannes odebrał nagrodę za całokształt twórczości. Jego twarz, dojrzewająca wraz z kolejnymi filmami Truffauta, Godarda, Eustache’a, Tsai Ming-lianga, u Serry zastyga w bezruchu, blednie i ginie w złocie i purpurze tkanin, owinięta absurdalnym kożuchem peruki. Serra stroni od naturalizmu, skupia się na kontraście pomiędzy unieruchomieniem chorego a postępującą nieuchronnie chorobą, pomiędzy ciałem trawionym rozkładem a próbującym utrzymać się w granicach rytuału królewskim gestem. Tworzy sceny inspirowane XVII-wiecznym malarstwem, wypełnione szeptem sług i ciepłym światłem świec. Scenariusz oparty na raportach medycznych i pamiętnikach Saint-Simona zdaje relację z ostatnich dni Króla Słońce, umierającego z powodu gangreny w obecności bezradnych medyków. Jak zwykle u Serry, czołowego neomodernisty europejskiego kina, kontekst historyczny jest zaledwie pretekstem do opowiedzenia w duchu Bressonowskiego „kina czystego” o uniwersalnych aspektach ludzkiego życia. Film jest kontynuacją niezrealizowanego pomysłu instalacji zamówionej u Serry przez paryskie Centre Pompidou. Léaud w roli Króla Słońce miał w czasie rzeczywistym przez 15 dni leżeć na łożu boleści w szklanej klatce. Galeryjna idea została zaadoptowana na potrzeby produkcji filmowej.

Albert Serra:

Idea władzy absolutnej połączonej ze stanem kompletnej fizycznej bezsilności wydała mi się bardzo atrakcyjna. Jest to też rodzaj małej zemsty, której my, artyści, możemy dokonać na rządzących: pokazać im, że w obliczu śmierci wszyscy jesteśmy tacy sami. Chciałem też uniknąć truizmu, że w pałacu wszystko działa jak w zegarku. Na przykład król domaga się wody i zanim się nim zajmą, upływa cała wieczność. Był to nie tylko jego zmierzch, ale i zmierzch całego otaczającego go systemu. Co do poczucia humoru: ironia jest bardzo silnie obecna w mojej filmografii, nawet jeśli tematem jest śmierć. Kreacja Jean-Pierre'a Léauda również dużo tu dodała. W bardzo oryginalny sposób grał ze swoim bohaterem, ale i z własną personą. (screendaily.com

"Serra postuluje powrót do czegoś, co określa mianem >istoty sztuki podstawowej<, do filmu premélièsowskiego, gdy kino nie było jeszcze ani dokumentem, ani fabułą, lecz nieskażoną konwencjami rejestracją ruchu. Reżyser definiuje siebie jako kontynuatora sztuki romańskiej, a nawet karolińskiej - pierwotnych dla rozwoju europejskiego chrześcijaństwa. Za bazę swej estetyki przyjmuje więc szare barwy wczesnochrześcijańskich twierdz, obłe kształty rotund, surowość formy i prostotę przedromańskich fresków. Symbolikę lokuje między regresywną mitologią panteizmu a ekspansją chrześcijańskiego monoteizmu, pomiędzy energią pogańskich wierzeń a intelektualizmem katolicyzmu. Kino Serry to nie tyle nawrót do religijnego rygoryzmu Dreyera i Bressona, ile jego amplifikacja, sięganie do praźródeł, przejaw najbardziej konserwatywnej awangardy - z jej minimalizmem, antypsychologizmem i korzystaniem z kulturowych archetypów, które zastępują fabularne perypetie." (Rafał Syska, "Filmowy neomodernizm")

Media o filmie:

"Metaforyczne sensy zawarte w dziele Serry niewątpliwie zadowolą fanów ambitnego kina, ale film jest przystępny głównie dzięki temu, co faktycznie widać na ekranie. Po pierwsze,mamy tu rolę Léauda jako króla. Chociaż potrzeba trochę wysiłku, by patrzeć na pomarszczone już oblicze aktora i nie wracać myślami do jego świeżej buzi z debiutu w najsłynniejszej stop-klatce w historii kina, dość szybko rozpływa się on w swojej roli. Czasem jest pełen godności, kiedy indziej apodyktyczny - w jednej ze scen zdaje się, że woli raczej się udławić, niż napić się wody ze szklanki, której nie zrobiono z kryształu - a jednocześnie jest coraz słabszy i trawiony gorączką. Jak przystało na króla, domaga się uwagi, mimo że to wrak człowieka. Stosownie do tego wszyscy wokół niego są jedynie satelitami, czerpiąc swoje znaczenie i prawo do bycia tam, gdzie są, z jego woli i władzy, a jednak zostają z nim do końca i Serra wkłada w usta jednej z drugoplanowych postaci cudownie ironiczną ostatnią kwestię.

Po drugie film wygląda po prostu znakomicie. W odróżnieniu od anachronicznej, manierystycznej lub intencjonalnie surowej scenografii niektórych z jego wcześniejszych obrazów, Serra stosuje tu malarskie podejście łączące pewien realizm (ale też niezwykłe bogactwo) kostiumów, peruk i mebli z malarską wizją pełną migoczących świec i głębokich cieni. Światło dosłownie zamiera w bogatej fakturze zdjęć Jonathana Ricquebourga, natomiast scenografię Sebastiana Voglera tworzy imponująco zharmonizowane nagromadzenie czerwonych i złotych aksamitów, jedwabi i brokatów, które, choć niewątpliwie najbardziej zbytkowne w całym królestwie, w żaden sposób nie uśmierzają bólu jego władcy. Kosztowne peruki tworzące obramowanie dla coraz bardziej zapadniętej twarzy Ludwika są w podobnie nienaturalny sposób przesadnie obfite, co kontrastuje z banalną nagością osoby, która powoli umiera pod ich osłoną." (Boyd van Hoeij, "The Hollywood Reporter")

"Podczas gdy film Rosselliniego [Objęcie władzy przez Ludwika XIV] był inteligentną kroniką politycznej kalkulacji, w której młody Ludwik dowodził swojej przenikliwości, rozumiejąc wagę symboli dla poszerzania swojej władzy i wykorzystywał krzykliwą estetykę jako narzędzie zabiegania o względy zazdrosnej arystokracji, Śmierć Ludwika XIVukazuje trwałość takich rytuałów u schyłku jego panowania. Dworzanie Ludwika, znacznie bardziej nawykli do politykowania niż do konfrontacji ze śmiertelnością, robią, co mogą, by zachować twarz, nie chcąc się przyznać do bezradności i ignorancji w obliczu nieuchronnej śmierci króla. Lecz chociaż brzmi to tak, jakby Śmierć Ludwika XIVbyła udręką, sugestywna realizacja - z dźwiękiem, który podkreśla każdy kęs i każde tyknięcie zegara - sprawia, że film jest nieustannie zajmujący. Pomagają w tym nie tylko odpowiednio ekstrawaganckie kostiumy i scenografia - mimo prawdopodobnie niskiego budżetu - ale też praca kamery w słabo oświetlonej komnacie królewskiej, która dowodzi elastyczności technologii cyfrowej w pracy z małą ilością światła." (Ben Kenigsberg, "Variety")

"W pewnego rodzaju kronice powstawania Śmierci Ludwika XIV opublikowanej przez Vicença Altaió w katalońskim dodatku kulturalnym, poeta i ulubiony aktor naturszczyk Alberta Serry podkreślał, jak mało było chaosu, anarchii i spontaniczności, które były na porządku dziennym podczas kręcenia wcześniejszych filmów reżysera. Typowy dla niego styl filmowania, który jakby wydziera emocje z głębi trzewi, gdzie strona wizualna schodzi na dalszy plan, uwypuklając raczej zależności między kapryśnym przeznaczeniem a odurzeniem, w jakim znajduje się jego nieprofesjonalna obsada, jest zupełnie inny od tego, co znajdziemy w Śmierci Ludwika XIV. W tym najnowszym filmie sceny dzielą między siebie aktorzy, którzy nie grają, i naturszczycy, którzy starają się to robić. Szósty pełny metraż hiszpańskiego reżysera (…) to w jego dorobku wyjątkowa perła: prawdziwy rarytas, który unika jakichkolwiek analogii z jego wcześniejszymi dziełami, ponieważ po przejściu przez laboratorium, jakim jest sala montażowa, Serra znalazł harmonijną równowagę pomiędzy powściągliwym wyrafinowaniem wytwórni Capricci Films, a dzikim i buntowniczym duchem Andergraun Films." (Carlota Moseguí, cineuropa.org)

więcej o filmie i reżyserze


czytaj także
Dystrybucja „Zmysłowe i porywające”: krytycy chwalą „Pięć diabłów” 7/12/22
News Sprezentuj festiwal pod choinkę. Świąteczny voucher na 23. Nowe Horyzonty 8/12/22
Nowe Horyzonty VOD 268 powodów do radości. Świąteczna promocja Nowych Horyzontów VOD 13/12/22
Dystrybucja Kalendarz premier Stowarzyszenia Nowe Horyzonty na 2023 rok 15/12/22

Newsletter

OK