Jia Zhangke powrócił do Cannes w olimpijskiej formie. Chiński mistrz zrywa z klasyczną fabułą i proponuje zjawiskowy kolaż piosenek, dźwięków i pejzaży, który odzwierciedla transformację kraju na przestrzeni ostatnich 21 lat.
Centralne miejsce zajmuje w nim wątek burzliwej relacji Qiaoqiao (muza reżysera Zhao Tao) i Bina (Zhubin Li), pary, którą dzielą priorytety, ekonomia i odległości. Twórcę interesują tyleż zagubione i niespełnione jednostki, co wielkie procesy społeczno-ekonomiczne zmieniające bezpowrotnie Państwo Środka. Jia Zhangke zaczyna swoją podróż w 2001 roku w prowincji Shanxi, gdzie się urodził i kręcił pierwsze filmy (m.in. słynnego Kieszonkowca i Peron), następnie zmierza ku Tamie Trzech Przełomów ukazanej Martwej naturze, a kończy powrotem na ośnieżoną północ. Żongluje nawiązaniami do własnej twórczości, otwarcie wchodzi z nią w dialog i kolejny raz daje upust swojej fascynacji muzyką popularną. W niewielkim stopniu bazuje na dialogach, inscenizując upływ czasu i skutki modernizacji subtelniejszymi środkami. Różne rodzaje i faktury zdjęć symbolizują też przemianę samego medium. Przypływy stają się więc erudycyjnym, metafilmowym esejem.