Hipnotyzujący, autorski koktajl przyrządzony z kina grozy, westernu, filmu wojennego i arthouse’u. Za kamerą Nicolas Winding Refn (Złota Palma w Cannes za Drive z Ryanem Goslingiem), przed kamerą wybitny Mads Mikkelsen (Polowanie, Na rauszu).
Pozornie Valhalla: Mroczny wojownik wydaje się mieć niewiele wspólnego z pozostałymi filmami Refna. W miejsce kryminalnych historii, obficie czerpiących z rezerwuaru kina gatunków, mamy przypowieść rozgrywającą się w wiekach średnich. Bezlitosnych gangsterów i drobnych rzezimieszków zastąpili wikingowie i krzyżowcy. Ale pod powłoką historyczną kryje się styl dobrze znany miłośnikom twórcy Bronsona: refnowski bohater sam przeciwko wszystkim, niepokojący, na wpół oniryczny klimat, wzmacniany dodatkowo hipnotyczną muzyką i ukazywana dosłownie przemoc. W opowieści o wyprawie na samo dno piekła Duńczyk składa hołd estetyce jednocześnie spaghetti westernu i samurajskiej chanbary, a gęsta atmosfera zbliża Valhallę do Czasu Apokalipsy.