W 2030 roku w Polsce panuje ustrój totalitarny, oparty na skrajnie konserwatywnych, patriarchalnych zasadach. Twoje państwo, twój wybór – krzyczą elektroniczne billboardy emitujące rządową propagandę. To rzeczywistość, w której nie ma miejsca dla uchodźców czy społeczności LGBTQ+, zaś publiczna obecność kobiet została zredukowana do służalczej roli: jeśli któraś z nich nie chce podporządkować się władzy, musi spodziewać się kar finansowych, społecznego ostracyzmu, a nawet więzienia. Sonja (Katarzyna Borek) wychowuje nastoletnią córkę, żyjąc w ukrywanym przed światem związku z Adelą (Karolina Micuła). Podejmują codzienne ryzyko, by w posępnym świecie szukać choć odrobiny szczęścia. Jednak muszą zmierzyć się z interwencją państwa, gdy Sonja zostaje oskarżona o terroryzm. Reset, czerpiący z estetyki science fiction, to film, który wyrasta z gniewu, niepewności i troski o przyszłość. Jest głosem sprzeciwu wobec ludzi próbujących porządkować świat według archaicznych, pełnych uprzedzeń i nienawiści reguł. I nawet jeśli wizja totalitarnego państwa jest w filmie Patricii Ryczko gatunkowo przerysowana, ostatnie miesiące dowiodły, że niestety w kierunku właśnie takiej rzeczywistości zmierzamy coraz bardziej dziarskim krokiem.