Chociaż akcja filmu rozgrywa się współcześnie, film przypomina futurystyczne utopie rodem z Huxleya czy Orwella. (…) Ten świat kręci się sam, bardzo zresztą gładko i sprawnie, wszyscy są dla siebie niezwykle mili i uprzejmi, a mimo to nie mamy wątpliwości, że życie w nim jest koszmarem.
Bohater filmu Andreas w pierwszej scenie skacze pod pociąg metra, stąd początkowa sugestia, że wszystko, co potem oglądamy, jest jego życiem pośmiertnym odbywanym w czyśćcu współczesnego japiszona, sztucznym raju czy też zimnym piekle. Wkrótce widzimy go, jak wysiada z autobusu na środku czegoś w rodzaju pustyni (…), gdzie tajemniczy przewodnik kieruje go do pobliskiego miasta (…). Tu czeka na niego wygodne, choć pozbawione wyrazu, jak pokój hotelowy, mieszkanie oraz posada księgowego. Praca nie jest ciężka, wkrótce też na przyjęciu wyprawionym przez kolegę z firmy Andreas poznaje atrakcyjną projektantkę wnętrz.
Paweł Mossakowski, Gazeta Wyborcza