Przebój ostatniego Sundance, błyskotliwa satyra na kapitalizm osadzona w hiszpańskim miasteczku Gijón, podupadłym z powodu kryzysu z 2008 roku. Ekonomiczne tąpnięcie nastąpiło także w życiu bohaterek, które z całych sił – wałkami, futrem, mascarą, torebką w kratkę Burberry – bronią się przed upadłością. To kwestia zarówno godności, jak i wyparcia faktu, że oto stały się biedne. I czarno-biała Planeta jest przede wszystkim komedią o największym obciachu XXI wieku: o biedzie. Studentka mody Leonor (Amalia Ulman) i jej bezrobotna matka María (w tej roli matka reżyserki) walczą o utrzymanie dawno utraconego statusu w sposób zarazem godny pożałowania, prześmieszny i brawurowy. Kradzieże, fałszywki, naciąganie, a nawet próby prostytucji – wszystko to oznacza pełnoetatową harówkę w służbie konsumpcji i podtrzymywania iluzji. Nieprzypadkowo akcja filmu rozgrywa się w ponurym, opustoszałym, pełnym pustych witryn Gijón. To tu spędziła dzieciństwo Amalia Ulman, debiutująca w kinie, ale doskonale znana w świecie sztuki performerka, autorka instalacji, artystka wideo. W Planecie nie brak zresztą gorzkich aluzji do życia, na jakie skazani są początkujący twórcy.
Urodzona w 1989 roku mieszkająca w Nowym Jorku artystka wizualna o argentyńsko-hiszpańskich korzeniach. Performerka, autorka instalacji, absolwentka prestiżowej londyńskiej szkoły artystycznej Central Saint Martins. W swojej sztuce zajmuje się kwestiami płci, tożsamości, klasy, twórczo bada też kulturę selfie i mediów społecznościowych.
2021 Planeta / El Planeta