Ten projekt to kwintesencja Nowych Horyzontów: temat wymagający cierpliwości, produkcja rozciągająca się na lata i autorski sznyt, który widać w każdym kadrze. Podczas tegorocznej edycji Lamaland zostanie po raz pierwszy zaprezentowany w ten sposób: wszystkie trzy części tryptyku będzie można zobaczyć na jednym seansie.
Na łamach tygodnika „Polityka”, patrona medialnego festiwalu, można przeczytać wywiad z Pablem Siggiem, autorem tego monumentalnego projektu, który przeprowadził Jakub Demiańczuk.
***
PABLO SIGG: Szczerze mówiąc, zajęło to bardzo dużo czasu. Nawet ukończenie wszystkich trzech części Lamaland trwało dłużej, niż zakładałem. Żeby opowiedzieć tę historię, muszę się cofnąć jeszcze dalej, do początku lat 2000., gdy zacząłem robić research na temat Elisabeth Nietzsche, siostry Friedricha Nietzschego. Wraz z mężem Bernhardem Försterem, niemieckim nacjonalistą i antysemitą, wyjechała pod koniec XIX w. do Paragwaju, gdzie chcieli założyć aryjską kolonię Nueva Germania. Projekt okazał się do pewnego stopnia niewypałem, Förster popełnił samobójstwo, a Elisabeth wróciła do Europy, ale resztki kolonii przetrwały do dziś.
Chciałem to zobaczyć na własne oczy, pojechałem tam w 2010 r. tylko z niewielką kamerą wideo. Spotkałem mieszkańców, w tym braci Friedricha i Maxa Josefa Schweikhartów, żyjących w całkowitej izolacji. Niemal w ogóle nie mieli kontaktu ze światem poza kolonią.
PS: 130 lat temu ta izolacja wynikała przede wszystkim z przyczyn ideologicznych, Niemcy nie chcieli mieć żadnego kontaktu ani z miejscową ludnością, ani z innymi przybyszami z Europy. Kolejne pokolenia dorastały w tej izolacji. Ludzie przyzwyczaili się do takiego życia. Teraz to ich wybór. Kolonia, której początek dała Elisabeth Nietzsche, to dzisiaj miejsce w stanie rozpadu, ekstremalnie biedne, a to też pogłębia odosobnienie. Nie mieści się w samym mieście Nueva Germania, które leży na północy Paragwaju, tylko jeszcze głębiej na południe od osady, w dżungli. Tam mieszkają niemal wyłącznie potomkowie niemieckich osadników.
Czytaj więcej na łamach „Polityki”