English

Zmarł Nicolas Roeg, bohater retrospektywy 18. MFF NH

24/11/18
na planie filmu "Człowiek, który spadł na Ziemię"
We really need you tonight. „Pięć diabłów” od dziś w kinach!

23 listopada 2018 zmarł Nicolas Roeg, bohater retrospektywy 18. MFF Nowe Horyzonty.

Roeg, który w sierpniu 2018 skończył 90 lat, niemal do końca kariery zachował w kinie status obcego; człowieka, który spadł na Ziemię i nie może znaleźć wspólnego języka z mieszkańcami tej mainstreamowej planety. Wiele z jego filmów, zanim zyskało status dzieł kultowych i nowatorskich, grzęzło na lata w magazynach zdezorientowanych producentów (Przedstawienie czy Eureka), przechodziło tortury na montażowych stołach (choćby Człowiek, który spadł na Ziemię), ponosiło spektakularne komercyjne klęski (Czarownice, Zmysłowa obsesja, Eureka) i spotykało się z radykalnym odrzuceniem. Chory film, zrobiony przez chorych ludzi dla chorych ludzi - podsumował Zmysłową obsesję jego własny dystrybutor, Rank Organisation i wycofał z napisów swoje logo.

Przeszedłem staromodną drogę - od chłopca do podawania herbaty, przez montażystę, asystenta kamery i operatora - ale sam nigdy nie byłem staromodny - powie po latach reżyser. To właśnie powód dla jakiego przez lata nie rozumiano jego twórczości: autorskiej, namiętnie poszukującej nowych stylistycznych rozwiązań; eksperymentującej z gatunkami. Obsesyjnie zajętej czasem (kino to wrota czasu - przekonywał), którego fenomen Roeg próbował uchwycić w montażu, zrywając z logiką tradycyjnej narracji - tak, by pozwolić nam doświadczyć przeszłości, teraźniejszości i przyszłości w tym samym momencie (jak w Z przymrużeniem oka). Fascynowała go praca pamięci, a fragmentaryczność i chaotyczność wspomnień znajdowała na ekranie swoje odbicie w mozaice pozornie przypadkowych, zderzonych gwałtownie scen, których wewnętrzna logika ujawnia się dopiero w finale opowieści. Zasady są po to, by je łamać - powtarzał.

Pozostając outsiderem, nieustannie naruszał terytorium filmowego mainstreamu, przesuwając lub znosząc granice gatunków. Jego deliryczne, erotyczne, nurkujące w obsesje, goniące na niewidzialnym, usiane gwiazdami undergroundu (Mick Jagger, David Bowie, Art Garfunkel) kino pozostaje również jednym z najciekawszych świadectw swojej epoki.

Zafascynowany tematem obcości i alienacji, swoich bohaterów katapultował poza granice tego, co dla nich swojskie. Scenerią wycieńczającej erotycznej batalii pomiędzy parą Amerykanów uczynił Wiedeń (Zmysłowa obsesja), pogrążonemu w żałobie brytyjskiemu małżeństwu kazał przemierzać wilgotne zaułki Wenecji (Nie oglądaj się teraz), roznoszonego punkową energią Brytyjczyka umieścił na amerykańskim przedmieściu (Tor 29), kosmitę posłał do Anglii (Człowiek, który spadł na Ziemię), parę białych dzieci wyekspediował na australijską pustynię w towarzystwie nastoletniego Aborygena (Walkabout), a kryminalistę ukrył w posiadłości androgynicznego rockmana, zajadającego halucynogenne grzybki. Miejsca w jego kinie nigdy nie są po prostu miejscami: to pejzaże rezonujące emocjami; duchowe bezdroża i ślepe uliczki pragnień, stany umysłu zakurzone, jak ulice prowincjonalnej amerykańskiej mieściny. Nic nie jest tym, czym się wydaje - oto motto twórczości poszukującej owych sekretnych połączeń zmieniających przypadek w przeznaczenie, przedmieście w projekcję udręczonej głowy, halucynację w rzeczywistość, a seks w powiernika śmierci.

W ramach nowohoryzontowej retrospektywy tego wybitnego reżysera i operatora (współpracował m.in z Françoisem Truffautem, Davidem Leanem czy Rogerem Cormanem) zaprezentujemy dziesięć tytułów, wśród których obok kultowych Nie oglądaj się teraz, Walkabout czy Zmysłowej obsesji, znalazły się filmy mniej znane (Eureka, Czarownice, Z przymrużeniem oka). Pretekstem dla przypomnienia twórczości Nocolasa Roega podczas 18. MFF Nowe Horyzonty były jego 90. urodziny, a powodem - pragnienie przywrócenia należnego miejsca na mapie światowego kina autorowi, który odcisnął piętno na kilku pokoleniach reżyserów. Bez Zmysłowej obsesji czy Z przymrużeniem oka nie byłoby przecież filmów dzisiejszych idoli, by wymienić tylko Christophera Nolana, Stevena Soderbergha, Gaspara Noé, Ridley'a Scotta czy Danny'ego Boyle'a. Każdy z nich mógłby powtórzyć za swoim mistrzem: Film jest magiczną i tajemniczą mieszkanką rzeczywistości, sztuki, nauki i zjawisk paranormalnych. Wrotami czasu, za którymi nie obowiązują już żadne reguły.

Małgorzata Sadowska

Zaczynał od podawania herbaty na planach filmowych, potem sprawdził się jako montażysta i asystent operatora kamery, by następnie samodzielnie spojrzeć w obiektyw. Miał swój wkład w powstanie takich dzieł jak Lawrence z Arabii (1962) Davida Leana, Maska Czerwonego Moru (1964) Rogera Cormana czy Fahrenheit 451 (1966) Françoisa Truffauta, ale poznaliśmy go przede wszystkim jako wybitnego autora filmowego. Twórczość Nicolasa Roega, szalenie różnorodna, w dużej mierze inspirowana konkretnymi utworami literackimi, skrzętnie wymyka się gatunkowym ramom (w czym przejawia się zadeklarowana niechęć Brytyjczyka do skostniałych schematów), z pełną premedytacją mieszając ze sobą odmienne poetyki. Owa różnorodność sprawia, że na pozór karkołomnym wydaje się sprowadzenie filmów Roega do wspólnego mianownika. A jednak posiadają one wyraźną autorską sygnaturę, umożliwiającą (w większości przypadków) niemal natychmiastową identyfikację dzieła z rzeczonym artystą.

Przemysław Pieniążek, Nicolas Roeg: Pochwała różnorodności (filmweb.pl)

Polecamy:

Nicolas Roeg, Świat stale się zmienia

Książka, którą wydaliśmy przy okazji retrospektywy Roega, dla której z kolei pretekstem były jego 90. urodziny (15 sierpnia), skonstruowana jest dokładnie tak, jak jak jego kino: niechronologicznie, dygresyjnie. Jej autor przekłada kolejne warstwy wspomnień (niczym tort) skojarzeniami i refleksjami, pozwalając swobodnie dryfować myślom, obserwując pracę własnej pamięci. Ale jest w tym wszystkim - jak to u twórcy arcydzieł w rodzaju  Nie oglądaj się teraz czy  Człowiek, który spadł na Ziemię - także żelazna dyscyplina. Autobiografia zorganizowana jest wokół rozdziałów dotyczących choćby obrazu, dźwięku, czy montażu, czyli kolejnych składników filmowej zupy a'la Roeg. Jej smak bywał na tyle ekscentryczny, że niektórym filmowe dania Roega wydawały się niestrawne. Stąd ingerencje, akty cenzury, wycofane loga, odrzucane projekty i gotowe już dzieła. W pisanej z dystansu lat książce dawne dramaty stają się anegdotami, idealnie przyprawiając osobistą opowieść o życiu, kinie, stylu i czasach, w których filmy wciąż jeszcze mogły smakować rewolucją.

tłumaczenie Karolina Kosińska 

Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, Wydawnictwo w Podwórku


czytaj także
Dystrybucja „Zmysłowe i porywające”: krytycy chwalą „Pięć diabłów” 7/12/22
News Sprezentuj festiwal pod choinkę. Świąteczny voucher na 23. Nowe Horyzonty 8/12/22
Nowe Horyzonty VOD 268 powodów do radości. Świąteczna promocja Nowych Horyzontów VOD 13/12/22
Dystrybucja Kalendarz premier Stowarzyszenia Nowe Horyzonty na 2023 rok 15/12/22

Newsletter

OK