English

Polskie media o "Nie jestem czarownicą" Rungano Nyoni

20/04/18
Nie jestem czarownicą, reż. Rungano Nyoni

W kinach od 20 kwietnia (dystrybucja: Stowarzyszenie Nowe Horyzonty)

"Jak nakręcić film przeciwko przesądom, a jednocześnie przesycony magicznym realizmem? Jak połączyć wierność realiom z surrealną aurą? Młoda reżyserka Rungano Nyoni zdaje się nie dostrzegać tych sprzeczności. Mało co chwyta dziś za serce tak mocno, jak smutna buzia czarnoskórego dziecka. Budowanie wizerunku z jej pomocą nie zawsze jednak się opłaca (...). Wbrew tego rodzaju nadużyciom powstał film „Nie jestem czarownicą”, w którym historia dziewięciolatki z Zambii uruchamia znacznie więcej niż tylko powierzchowne, łatwe do sprzedania współczucie."
Anita Piotrowska, "Tygodnik Powszechny"

"Debiut Nyoni jest na początku stawiać nas w dość niekomfortowej sytuacji. Reżyserka wykorzystuje stereotypy i ograne obrazy Afryki, by stworzyć swój dość unikalny, impresjonistyczny, często zabawny język. Vide jedna z pierwszych scen ukazująca kobietę niosącą baniak wody na głowie, obrazek często spotykany w reportażach z Afryki. U Nyoni kobieta zamiast z gracją nieść ów baniak, z wielkim hukiem przewróci się na środku drogi."
Martyna Olszowska, film.interia.pl

"Nad światem wykreowanym przez Nyoni stale unoszą się widma fantazji – tych miejscowych, zakorzenionych w kulturze i tych zachodnich, pasożytujących na delikatnej afrykańskiej tkance społecznej. I niestety – wszystkie jednakowo często wykorzystuje się dla napełnienia prywatnej kiesy. Zysku poprzez wyzysk, po trupach do celu. Ale w "Nie jestem czarownicą" nie ma wbrew pozorom łatwej publicystyki. To film w pełni oparty na czystej wizualnej energii, opowiadający obrazami i z obrazów czerpiący własną siłę krytyczną. Choćby z tego powodu warto śledzić dalsze poczynania Nyoni. Mam przeczucie, że ta wrażliwość "urodzi" jeszcze wiele dobra."
Marcin Stachowicz, filmweb.pl

"Reżyserka wypieka smutną baśń posypując ją urodziwą posypką, jednak bardzo realistyczną, nie umniejszając sytuacji z którą się konfrontujemy. Pokazuje, jak część ludzi sama nie wierzy już w czarownice i chce na tym tylko zarobić. Widać prawdziwe oblicze -wykorzystywanie przekonań lokalnej społeczności dla własnych zysków. Wszystkie kobiety w obozie tak naprawdę pracują ciężko, a wszystko pod płaszczykiem mistycznej atmosfery poprzerywanej scenami demaskującymi wiele i zadającymi pytanie, czy akceptacja cudzej kultury to nie przypadkiem jednocześnie przyzwolenie na współczesne niewolnictwo i nieposzanowanie praw człowieka."
Bernadetta Trusewicz, fdb.pl

"Shula przez większość czasu znosi wszystkie troski z kamienną twarzą, wiadomo jednak, że w pewnym momencie czara goryczy się przeleje. Reżyserka z empatią odmalowuje losy bohaterki, która pozbawiona pomocy znikąd, stara się ocalić swoje człowieczeństwo. Swoją oszczędną grą i magnetycznym spojrzeniem młoda aktorka Maggie Mulubwa przykuwa nas do ekranu i wytrąca z dobrego samopoczucia. W filmie w radykalny sposób zderzamy się z "innością" - kulturową i obyczajową. To jednak coś dużo więcej niż obrazek z odległej i mrocznej krainy. Reżyserka łączy podejście dokumentalne i antropologiczne z artystycznym zacięciem. Przetwarza dramatyczną historię w baśń, a wszystko to okrasza czarnym humorem." 
Karol Owczarek, k-mag.pl

"Reżyserka tego filmu pochodzi z Zambii, ale filmowe wykształcenie odebrała w Wielkiej Brytanii - ta podwójna tożsamość Nyoni zdeterminowała jej spojrzenie na portretowaną rzeczywistość. Opowiada o niej jako ktoś, komu udało się z niej wyjść i spojrzeć z dystansu. Ta zmiana perspektywy - przynajmniej częściowe wyjście z własnej kultury jest właśnie głównym tematem filmu. (...) Nyoni demistyfikuje magiczną naturę afrykańskiej rzeczywistości, ukazując niektóre z tamtejszych praktyk jako opresyjne i zwyczajnie kłamliwe - rozbudowany system kultury tradycyjnej, utrzymywany przez rząd jedynie w celach komercyjnych, okazuje się z jednej strony skostniały i absurdalny, ale z drugiej wciąż w społeczeństwie żywy. Nyoni przedstawiła reprodukcję kulturową jako proces sterowany zewnętrznie, cynicznie i interesownie (…). "Nie jestem czarownicą" to film zarazem niezwykle mocny i bezwzględnie krytyczny, ale równocześnie niewymownie śmieszny. Zadaje celny cios nie tyle kulturze tradycyjnej, co jej cynicznemu wykorzystywaniu przez lokalnych polityków, nie dramatyzmem, lecz niezwykle ostrą satyrą. (...) to ewidentnie dzieło z misją, która jednak w żaden sposób nie przesłoniła walorów artystycznych. "Nie jestem czarownicą" działa nie tylko swoją intelektualną głębią, ale również świetną, przemyślaną warstwą audialną i wizualną."
Michał Piepiórka, "Bliżej Ekranu"

"Pewnego dnia, Shula - wybrana przez pana Bandę - jednego z wysoko postawionych urzędników jedzie aby wziąć udział w procesie sądowym. Jako czarownica ma wybrać winnego kradzieży. W końcu wie - a duchy przez nią przemówią. Po wskazaniu podejrzanego okazuje się, że rzeczywiście - Shula miała rację. Od tego momentu pan Banda jest przekonany, że Shula powinna wziąć udział we wszystkich procesach. Zabiera nawet małą czarownicę do lokalnego talk show i za jej pośrednictwem promuje nowy produkt - kurze jajka, które przyniosą dobrobyt wszystkim tym którzy je zjedzą.Nie jestem czarownicą to nie tylko świetny pomysł, ale również bystre dialogi i zabawne scenki rodzajowe. To pełen dystansu portret Afryki, który momentami jest zderzony z absurdem zachowań turystów (Shula, nie płacz. Zrobię Ci zdjęcie iphonem). Okraszony hitami z pierwszych miejsc list przebojów sprawia, że inaczej spojrzymy na to co globalne lokalne… Bo kiedy z jednej strony czarownice marzą o peruce, która przypomina włosy Rihanny, to z drugiej strony rząd nakazuje im sprowadzenie na kraj deszczu podczas morderczo suchej pory."
Anna Pawluczuk, "Filmowy kot"

"Pomimo trudnej tematyki, film stworzony został bez jakiejkolwiek martyrologii. Swoją tragikomedię Nyoni przedstawia z zaskakującą lekkością. Przeplata się w niej radość i smutek, chwile powagi mieszają się z elementami absurdu. Wszystko to pokazuje naturalność i autentyczność zaprezentowanych postaci. Autorka "Nie jestem czarownicą" garściami czerpie z ludowych mądrości, dzisiejszego "ucywilizowania" południowej Afryki oraz prawdziwych obozów dla czarownic znajdujących się na tamtych terenach. Fabuła jawi się jako smutna baśń zamknięta w otoczce pełnych humoru scen. Widz bowiem nie może powstrzymać się od uśmiechu, kiedy słyszy niedorzeczne oskarżenia oparte na wyśnionych historiach lub gdy jest świadkiem abstrakcyjnego sposobu rozstrzygania sądowych sporów.

Film uwodzi nie tylko treścią, ale również formą. Pełen jest długich, statycznych ujęć przedstawiających pustynne krajobrazy, czym momentami przypomina "Safari" Seidla. Idealna symetria nie jest w nich jednak ważniejsza od pełnego niepokoju, niemego oczekiwania na rozwój akcji. Każda kolejna sekunda ekranowego milczenia wzbudza coraz większą niepewność co do przyszłego biegu wydarzeń. (…)

Rungano Nyoni swoje dzieło postanowiła zakończyć bardzo emocjonalnie. Zdecydowała się zwrócić Shuli wolność. Robi to jednak w taki sam sposób, w jaki przedstawia nam historię małej "czarownicy" - przewrotnie. Wychodząc z tego seansu widz czuje rozdarcie w stosunku do zaproponowanego mu przez reżyserkę happy endu. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że dla tej opowieści nie da się znaleźć właściwego finału."
Katarzyna Ryba, "16 milimetrów"

"Nyoni, rozczarowana sposobem, w jaki pokazywana jest Europejczykom Afryka - zazwyczaj jako barwna i egzotyczna, ale nieco zasmucająca i zacofana kraina - zdecydowała się na humorystyczne i niedosłowne ujęcie tematu. Wątpię, by artystka wierzyła w możliwość obiektywnego opowiedzenia swojej historii, mimo to stara się nie stawiać jednoznacznych i rozstrzygających ocen. Dyskretnie przychyla się do krytyki dyskryminacyjnego charakteru afrykańskiego zwyczaju, jednak nie ze względu na prymitywny charakter wierzeń lokalnej ludności, ale nierównościowe wykorzystywanie ich w praktyce (uderzają głównie w starsze kobiety i dzieci). Sposób, w jaki reżyserka buduje swój obraz, jest niezwykle subtelny - zachowania i poglądy bohaterów nie są ani poddawane ocenie, ani tym bardziej piętnowane. Wyestetyzowany i pełen metafor film przybiera ostatecznie postać baśni i zyskuje alegoryczny rys. Jak zauważa Nyoni, choć film osadzony jest w bardzo specyficznej przestrzeni, postawione przezeń pytania mogą zyskać wymiar symboliczny. Reżyserka twierdzi, że jako kobieta od lat mieszkająca i wykształcona na zachodzie sama staje przed podobnymi dylematami. Pytanie, które na początku filmu musi zadać sobie Shula, można by zatem sparafrazować: czy żyć jako kobieta, z wszelkimi społecznymi konsekwencjami tego wyboru, czy zdecydować się na rebelię i wybierając wolność, skazać na społeczny ostracyzm?"
Teresa Fazan, "Respublika"


czytaj także
Dystrybucja We really need you tonight. „Pięć diabłów” od dziś w kinach! 2/12/22
Dystrybucja „Zmysłowe i porywające”: krytycy chwalą „Pięć diabłów” 7/12/22
News Sprezentuj festiwal pod choinkę. Świąteczny voucher na 23. Nowe Horyzonty 8/12/22
Nowe Horyzonty VOD 268 powodów do radości. Świąteczna promocja Nowych Horyzontów VOD 13/12/22

Newsletter

OK