English
We really need you tonight. „Pięć diabłów” od dziś w kinach!

- Ludzie mogą komunikować się ze sobą także za pomocą oczu, rąk, gestów. Niekoniecznie wszystko musi sprowadzać się do słów - mówi litewski reżyser Šarūnas Bartas, bohater retrospektywy festiwalu

Rozmowa z Šarūnasem Bartasem gościem MFF T-Mobile Nowe Horyzonty

Kuba Armata: Kim dla Pana jest filmowy autor?

Šarūnas Bartas: - Co masz na myśli?

Nie jest Pan tylko reżyserem, ale pisze też scenariusze, staje za kamerą i grywa w swoich filmach.

- Owszem, ale nie zawsze musi tak być. To tak naprawdę zależy od sytuacji. Pytasz o to, kto jest autorem. Pewnie jest nim reżyser. Ktoś, kto sprawuje nad tym wszystkim kontrolę. W niektórych filmach obok reżyserii decyduję się stanąć za czy przed kamerą, bo wydaje mi się to najlepszym rozwiązaniem w danym momencie. Ale mogę też pracować z kimś, te wybory nie mają jakiegoś większego znaczenia.

Reżyser powinien mieć pojęcie o innych "profesjach" i gdy coś nie idzie po jego myśli, wtrącić się?

- To może za duże słowo, powinien przede wszystkim kreować. To nie podlega żadnej dyskusji. Reżyser powinien być jak dyrygent. W przeciwnym razie może po prostu stracić kontrolę nad tym, co dzieje się na planie. To naturalne i w taki sposób staram się pracować.

Często zamiast profesjonalnych aktorów zatrudnia Pan naturszczyków.

- Ekspresja emocji, myśli, uczuć jest normalna. Inaczej zachowujemy się, kiedy jesteśmy w towarzystwie, a inaczej, kiedy jesteśmy sami. Ekspresji uczymy się od urodzenia. U naturszczyków podoba mi się szczerość. Szkoły aktorskie przygotowują do gry w teatrze. Uczą, jak wypełnić wymagania nakładane przez scenę. To co innego. Kino potrzebuje twarzy. Nie tak łatwo znaleźć interesującą, pełną ekspresji twarz wśród zawodowych aktorów. Może w przypadku krajów takich jak Stany Zjednoczone.

Pana bohaterowie często są zagubieni, poszukują swojego miejsca. Ma to związek z okresem transformacji?

- Chyba nie ma takiej prostej zależności. Tacy bohaterowie mnie pociągają, ale trudno jednoznacznie odpowiedzieć mi dlaczego. Z pewnością smutek jest dla mnie bardziej wartościowy i więcej mówi o człowieku niż radość.

W Pana pierwszych filmach nie ma dialogów, później, jak w "Euroazjacie", to się zmienia. Jak postrzega Pan rolę słowa w kinie?

- Był taki czas, kiedy nie chciałem, aby w moich filmach było dużo dialogów. Nie jest łatwo napisać tekst, który będzie brzmiał wiarygodnie i naturalnie. W kinie czasami wszystko jest oczywiste i trudno cokolwiek ukryć. Chciałem uciec od sytuacji, w której przez dialog bohaterowie opowiadają historię. Specjalizują się w tym opery mydlane. Nie dość, że coś rozgrywa się w obrazie, to jeszcze tłumaczone jest słowem. Możesz nie oglądać filmu, robić coś zupełnie innego, a i tak wiesz, o co chodzi. Zdarza się to w wielu filmach. Wolę pokazać przez obraz tak dużo, jak to tylko możliwe. Ludzie przecież mogą komunikować się ze sobą także za pomocą oczu, rąk, gestów. Niekoniecznie wszystko musi sprowadzać się do słów.

Obrazem można zatem pokazać więcej niż słowami?

- Czasami tak się zdarza. Możesz pokazać to, co czujesz, co w tobie siedzi. Moim zdaniem to dużo głębsze. Nie zawsze do końca wiadomo, jak to zinterpretować, ale od czego jest intuicja.

Pana kino często jest stawiane obok dzieł takich twórców, jak Aleksander Sokurow czy Béla Tarr.

- Takie porównania niewiele dla mnie znaczą. Powiem szczerze, że chyba nie widziałem żadnego filmu Béli Tarra. A Sokurowa może ze dwa. Moje inspiracje pochodzą przede wszystkim z tego, co widzę, słyszę, co dzieje się wokół. To dla mnie najważniejsze. Jest jeszcze literatura, muzyka, dlatego trudno wymienić mi konkretnych reżyserów, zwłaszcza że nie oglądam jakiejś dużej liczby filmów.

Pana filmy nie są łatwe w odbiorze, bo nie ma w nich wyraźnych punktów zaczepienia, a widz ich potrzebuje.

- Rzeczywiście tak jest, ale z drugiej strony, co mogę z tym zrobić? Widz powinien zaangażować się w to, co ogląda. A przecież nikt nie powiedział, że odbiorca zawsze musi mieć łatwo.

Rozmawiał Kuba Armata


czytaj także
Dystrybucja „Zmysłowe i porywające”: krytycy chwalą „Pięć diabłów” 7/12/22
News Sprezentuj festiwal pod choinkę. Świąteczny voucher na 23. Nowe Horyzonty 8/12/22
Nowe Horyzonty VOD 268 powodów do radości. Świąteczna promocja Nowych Horyzontów VOD 13/12/22
Dystrybucja Kalendarz premier Stowarzyszenia Nowe Horyzonty na 2023 rok 15/12/22

Newsletter

OK