English

Od dziecka chciałam zostać papieżem

30/07/15
We really need you tonight. „Pięć diabłów” od dziś w kinach!

- To nie jest kabaret. Ironia miesza się w naszej muzyce z czymś zupełnie poważnym - mówi Joanna Halszka Sokołowska, liderka grupy Der Father, która zagra dziś w Arsenale.

Wasza płyta "Wake Up" jest pełna muzycznych cytatów. Gdybyś mogła na jeden dzień zostać dowolnym artystą z historii albo działającym obecnie, to kogo byś wybrała?

Joanna Halszka Sokołowska: Swego czasu miałam tego typu fascynacje. Tak silne, że niemal stawałam się różnymi osobami. To byli artyści w stylu reżysera Jacka Smitha, którego filmy zawsze kojarzyły mi się z wolnością. Po drodze był jeszcze David Bowie, Elvis i Rihanna. Poza tym od dziecka chciałam zostać papieżem. Nie wiem, jak reszta zespołu.

A Rihanna na waszej płycie skąd się wzięła?

Mieliśmy dużą zabawę podczas robienia tej muzyki. Siedzieliśmy z Danielem Pigońskim i wymyślaliśmy najróżniejsze rzeczy. Zero ograniczeń, niczego się nie boimy. A właśnie, że będziemy cytować! Rzeczy, które powstawały podczas tej naszej twórczej zabawy skojarzyły się nam w pewnym momencie z prostym dicho, tym bardziej, że oboje przechodziliśmy przez etap fascynacji blacharskością. Tu nie chodzi o to, że stroimy sobie żarty z piosenek, które ludzie kochają, bo są dziwni i głupi. Ja się Rihanną naprawdę interesuję. Wiadomo - plastik, produkt, nad którym pracuje tabun specjalistów. Może to, co robi rzeczywiście jest nieszczere, ale fascynuje mnie prostota przeboju, który trafia ludziom do serc.

"Wake Up" wydaliście w Lado ABC, kojarzonym przede wszystkim z Mitch&Mitch i ich specyficznym poczuciem humoru. Der Father jest na serio, czy dla zgrywy?

Jesteśmy związani ze środowiskiem Lado, więc gadamy wspólnym językiem i mamy podobne poczucie humoru. Natomiast Der Father to na pewno nie jest kabaret. Ironia miesza się w naszej muzyce z czymś zupełnie poważnym.

Być może najbardziej humorystycznym elementem naszych występów była do pewnego momentu moja gra na gitarze, bo nigdy nie byłam gitarzystką. W pewnym momencie zatęskniłam jednak za lepiej brzmiącą gitarą i na szczęście zgodził się do nas dołączyć Bartek Tyciński. Od tego momentu jest nas czwórka - ja, Daniel, Bartek i Jurek Rogiewicz. Teraz we Wrocławiu tego ostatniego zastąpi Igor Nikiforow.

Czy to jest efemeryczny projekt na jedną płytę i sezon koncertowy, czy zamierzacie ciągnąć to dalej?

Zobaczymy, jaka będzie żywotność Der Father, ale na razie nic nie zwiastuje końca. Mamy już nawet materiał na drugą płytę i sporą jego część gramy na koncertach.

Der Father to dla wszystkich członków zespołu jeden z wielu projektów, w które się angażują. Ty masz za sobą doświadczenia związane z tańcem, słowem, muzyką. Po co ci to wszystko?

Chyba po prostu lubię mówić różnymi językami.

Masz jeszcze czas, żeby śpiewać z Mitch&Mitch i Zbigniewem Wodeckim?

Tak, oczywiście, to jest wspaniałe doświadczenie. Dopiero co mieliśmy koncert na Placu Defilad, po Nowych Horyzontach jedziemy na Męskie Granie.

Pan Zbigniew naprawdę taki uroczy, jak się wydaje?

Tak, ostatnio w przerwie próby zabrał nas na przechadzkę. Śpiewaliśmy po drodze chodząc po Ochocie, potem w Hali Kopińskiej kupił nam bułki, kukurydzę i arbuza. Było bardzo fajnie. Ludzie się dziwili, że śpiewamy na ulicy. Ale właściwie, czemu nie?

Rozmawiała Iwona Sobczyk

Der Father zagra w Arsenale 30 lipca o godz. 22. Bilety kosztują 25 złotych i 21 złotych (dla posiadaczy karnetów festiwalowych).


czytaj także
Dystrybucja „Zmysłowe i porywające”: krytycy chwalą „Pięć diabłów” 7/12/22
News Sprezentuj festiwal pod choinkę. Świąteczny voucher na 23. Nowe Horyzonty 8/12/22
Nowe Horyzonty VOD 268 powodów do radości. Świąteczna promocja Nowych Horyzontów VOD 13/12/22
Dystrybucja Kalendarz premier Stowarzyszenia Nowe Horyzonty na 2023 rok 15/12/22

Newsletter

OK