English

David Thomas: Ludzie mnie nie lubią

26/07/15
We really need you tonight. „Pięć diabłów” od dziś w kinach!

- Poczucie satysfakcji z własnych osiągnięć jest mi obce. Żyjemy w świecie, w którym najwięksi durnie są z siebie najbardziej zadowoleni - mówi David Thomas, założyciel zespołu Pere Ubu

Rozmowa z Davidem Thomasem amerykańskim punkrockowcem

Marta Bałaga: Powiedziałeś kiedyś, że rola publiczności polega tylko na tym, żeby słuchać.

David Thomas: - Publiczność jest zupełnie nieistotna - wynika to z podstaw teorii względności Einsteina. Dla mnie słuchacze podczas koncertu mogą nawet spać. I lepiej niech nie klaszczą! Ludzie są stuknięci - odkąd pojawiłem się na planecie, obserwowanie tej prawidłowości bardzo mnie bawi. Klaszczą tylko dla własnej satysfakcji, choć nie mają poczucia rytmu. A jeśli zaczynają śpiewać... Jestem profesjonalistą i mam do wykonania pracę, za którą mi się płaci. Nie będzie mi się tu banda amatorów darła nad uchem. Niech założą własny zespół!

W wywiadzie z Jimem Jarmuschem z 1977 roku utrzymywałeś, że rock i sztuka się nie przenikają. Mimo to nazwałeś zespół na cześć sztuki Alfreda Jarry'ego, współpracowałeś z braćmi Quay.

- Tak, jesteśmy artystami. Ale nie lubię tego określenia. Kiedyś w Cleveland znałem kolesia, który postanowił wyruszyć do Nowego Jorku i zostać wielkim artystą. Kupił więc sobie okulary przeciwsłoneczne i siedział w nich podczas całego lotu, żeby zrobić wrażenie (śmiech). Nie chcę tworzyć dla nielicznej grupy odbiorców, ale tak po prostu jest. Ludzie mnie nie lubią i nie lubią mojej muzyki. To, co dotychczas udało mi się osiągnąć, stanowi zupełną porażkę. Myślę o tym każdej nocy, gdy leżę w łóżku i nie potrafię zasnąć. Jedynym powodem, dla którego wciąż to robię, jest pragnienie, by choć raz mi się udało. Ten jeden jedyny raz. Potem mogę odejść.

Jeśli Twoim zdaniem od 40 lat nic Ci się nie udaje, dlaczego w przyszłości miałoby być inaczej?

- Bo taka jest ludzka natura! Zawsze wierzymy w to, że jutro będzie lepiej. Jak w "Annie" [śpiewa]: "The sun will come out tomorrow / Bet your bottom dollar that tomorrow / There'll be sun". Tacy już jesteśmy. Poczucie satysfakcji z własnych osiągnięć jest mi obce. Żyjemy w świecie, w którym najwięksi durnie są z siebie najbardziej zadowoleni. Ostatnio do zespołu dołączył nowy członek i był zaskoczony tym, że nawet po niezłym koncercie nigdy nie usłyszy od nikogo dobrego słowa. To nasza reguła, bo tak naprawdę skąd wiadomo, że to wszystko, na co nas stać? To doprowadza ludzi do szału, ale mam to gdzieś. John Cale zauważył, że strach to najlepszy przyjaciel człowieka, a ja jestem zbyt głupi na to, żeby się czegokolwiek bać.

Na pewno nie boisz się śmieszności. Podczas koncertów gadasz sam do siebie, zdejmujesz buty...

- Przecież nie będę stał bezczynnie jak jakiś głupek! Nie potrzebuję migotających światełek i tancerzy w krótkich majtkach, żeby dać dobry koncert. Nasza teatralność jest bardzo amatorska. Pewnie, że zależy mi na tym, aby ludzie dobrze się bawili. Tak naprawdę straszny ze mnie poczciwina, ale publiczność postrzega mnie jako aroganckiego dziwaka. Każdy koncert Pere Ubu oznacza balansowanie na granicy chaosu i destrukcji, ze świadomością, że wszystko w każdej chwili może się rozpaść. Moim marzeniem jest to, żeby zespół istniał dalej po mojej śmierci. Jeśli udało się to The Cleveland Orchestra, to dlaczego nie Pere Ubu?

Rozmawiała Marta Bałaga


czytaj także
Dystrybucja „Zmysłowe i porywające”: krytycy chwalą „Pięć diabłów” 7/12/22
News Sprezentuj festiwal pod choinkę. Świąteczny voucher na 23. Nowe Horyzonty 8/12/22
Nowe Horyzonty VOD 268 powodów do radości. Świąteczna promocja Nowych Horyzontów VOD 13/12/22
Dystrybucja Kalendarz premier Stowarzyszenia Nowe Horyzonty na 2023 rok 15/12/22

Newsletter

OK