English

Trzeba czuć smród z ekranu

24/07/15
We really need you tonight. „Pięć diabłów” od dziś w kinach!

Jeśli choć na chwilę zapomnisz o człowieku, nie masz czego szukać w tym zawodzie

Rozmowa z Dorotą Roqueplo kostiumografem

Marta Bałaga: Dlaczego do prezentacji w festiwalowej sekcji wybrałaś kostiumy "Lamparta" Viscontiego?

Dorota Roqueplo: - To jego filmy mnie ukształtowały. Także estetycznie. Jeżeli nawet kolorystycznie "Lampart" trochę mi przeszkadza, bo wolę czarno-białego "Ludwiga", to jest perfekcyjnie zrobiony - Visconti i Piero Tosi trzymali się realiów epoki. Zawsze mówię, że trzeba czuć smród z ekranu - jak w "Królowej Margot". Jest to dla mnie ważne, bo nie zajmuję się kostiumami ze względu na modę, tylko na ludzi. Nie jesteśmy idealni, nie mamy zawsze wyglancowanych na połysk butów i wyprasowanych ubrań. Myślę, że film jest dobry, kiedy nie zauważa się kostiumów i scenografii. Liczy się opowieść.

Kostiumograf zawsze powinien usunąć się na drugi plan?

- To fantastyczny zawód, ale trzeba wstawać wcześnie rano, nie ma się życia rodzinnego i trzeba pasji, bo daje w kość. Jeśli ktoś ma ambicje, by trafić na pierwsze strony gazet, to szybko się rozczaruje. Nie mam z tym problemu - lubię świadomość, że jestem ogniwem całego łańcucha. Nie zrobiłabym nic bez krawców, magazynów, asystentek. Dwadzieścia lat temu byłam wariatką - wszystko załatwiałam sama. Tej Zosi Samosi już nie ma, bo fajnie się dzielić.

Nie sposób samemu zrobić taki film jak "Hiszpanka".

- Na pewno. To magiczny film - dla każdego kostiumografa byłby prezentem podanym na tacy. W ciągu ostatnich lat robiłam filmy, które opowiadały tylko o wojnie. Okleiły mnie. Czułam, że muszę odpocząć. Jeśli chcesz zrobić coś rzetelnie, musisz wejść w historię, a ja mam dosyć topienia się w II wojnie światowej. I kiedy Łukasz Barczyk zaproponował mi "Hiszpankę", od razu zapaliłam się do projektu - jest w nim świat wyimaginowany, ale też bardzo realny. Czytając scenariusz, już miałam postacie w głowie, ale dopiero po trwającej 24 godziny rozmowie z Łukaszem zrozumiałam, kim były i kim będą. Boję się niedopowiedzeń i wolę się pokłócić, niż ględzić na planie, bo później to nie jest już moja opowieść.

Żeby uprawiać ten zawód, trzeba być historykiem, psychologiem. Nawet powieściopisarzem.

- I etnologiem! Dlatego tak się denerwuję, kiedy słyszę głosy, że kostiumy może robić byle kto. To nie praca w fabryce. O samych kostiumach lepiej nie za dużo gadać - ja z reżyserami rozmawiam zawsze o życiu, o filozofii, o ważniejszych życiowo sprawach. Nie twierdzę, że każdy musi skończyć historię sztuki, ale do każdego filmu trzeba się przygotować. Bez względu na to, czy jest współczesny, czy historyczny. Przecież nie żyjemy w takich samych środowiskach. Nie wiemy, na jakich talerzach jedzą nasi sąsiedzi. Ludziom trzeba się poprzyglądać, trochę ich podsłuchać. A nie myśleć, że pójdzie się do H&M i wyciągnie ciucha.

Rozmawiała Marta Bałaga


czytaj także
Dystrybucja „Zmysłowe i porywające”: krytycy chwalą „Pięć diabłów” 7/12/22
News Sprezentuj festiwal pod choinkę. Świąteczny voucher na 23. Nowe Horyzonty 8/12/22
Nowe Horyzonty VOD 268 powodów do radości. Świąteczna promocja Nowych Horyzontów VOD 13/12/22
Dystrybucja Kalendarz premier Stowarzyszenia Nowe Horyzonty na 2023 rok 15/12/22

Newsletter

OK