English

Polscy krytycy o "Pinie" Wima Wendersa

28/10/11
Pina reż. Wim Wenders
We really need you tonight. „Pięć diabłów” od dziś w kinach!

"(...) dzięki mistrzowskiemu i jak najbardziej uzasadnionemu użyciu techniki, w którą nie wierzyłam (ale po obejrzeniu filmu Wendersa odwołałam wszystkie złe słowa, a także obietnice, że tego rodzaju eksperymenty mnie ani nie bawią, ani nie przekonują), doświadczamy… cudu, ponieważ w kinie ulegamy magii teatru. Teoretycy piszący o wpływie filmu na teksty dramatyczne często zauważali, że jakiś efekt - choćby wyeksponowanie w didaskaliach roli detalu - spostrzegłby i docenił tylko widz obdarzony "nadludzką zdolnością postrzegania". Odbiorca "Piny" może być zwykłym widzem, a i tak dostrzeże wszystko to, co należy. Dostrzeże i odczuje. Właśnie dzięki 3D.

Podziwiamy taniec (...), identyfikujemy się z bohaterami, doceniamy kunszt tancerzy, ich niezwykle świadome operowanie cielesnością - jak choćby w "sekwencji żywiołów" - ale również stajemy się tancerzami. A przynajmniej choć przez chwilę czujemy się jak oni - kiedy ulegamy wrażeniu, że głową dotkniemy fragmentu scenografii z tiulu i… robimy unik, albo kiedy odchylamy się, bo zaraz spadnie na nas kropla potu kogoś, kto tańczy przed nami, albo gdy dziwimy się, że nie czujemy muśnięcia ramieniem, a przecież ktoś zatańczył tak blisko, że nas niemal dotknął, albo gdy stoimy w kolejce "na scenę". Wszystko to dzięki 3D".

Katarzyna Taras: Taniec jest cudem. 3D ... również (Kino)

"Nie mam wątpliwości, że jest to jeden z najlepszych filmów tańca w historii i najlepszy obraz 3D, jaki w ogóle do tej pory wyprodukowano. Zaskakujące obrazy, niezwykłe kadry, nasycone barwy to ogromne atuty wizualne pracy Wendersa. Zdecydował się on połączyć wspomnienia tancerzy o ich choreograf z zapisami najważniejszych spektakli jej autorstwa".

Sandra Wilk: Pina 3D (Rezczpospolita)

"Co wobec tego z tymi, którzy nie tańczą? W jednym z wywiadów Wim Wenders mówił, że zrobił ten film z myślą o ludziach przekonanych o tym, że taniec nie może im nic powiedzieć o ich życiu. Sam tak uważał, dopóki nie zobaczył spektaklu Piny Bausch. W tańcu, którym dzieliła się z innymi Pina Bausch, można znaleźć odzwierciedlenie pragnień, tęsknot i dążeń, zobaczyć poprzez taniec do wewnątrz. Skąd bierze się ta potrzeba, żeby powiedzieć więcej, niż jest to możliwe za pomocą słów?

Pina Wima Wendersa nie jest biografią artystki czy dokumentem, nie jest to też rejestracja poszczególnych spektakli. Jest to film o tańcu i o tych, którzy tańczą. Dedykowany Pinie Bausch, ale także wszystkim tym, którzy język ciała odrzucają. Może po obejrzeniu Piny choć na chwilę zaniemówią?"

Agnieszka Goławska: I dla tych, którzy nie tańczą (ResPublica Nowa)

"Nie ma w Pinie ciągłości historii, dat, tytułów, definicji ani podsumowań. Opowieść jest otwarta: głosy, fragmenty, obrazy, impresje układają się w kolaż. Ta forma mówi o wrażliwości Piny Bausch więcej niż słowa. (...)

Intymność filmu Wendersa oszałamia i równocześnie paradoksalnie bezlitośnie obnaża fenomen Tanztheater Wuppertal - wyolbrzymiając wszystko i czyniąc niemal namacalnym. Nie umiem się do tego zabiegu zdystansować ani go ocenić. Z jednej strony to zaspokojenie ciekawości, możliwość wniknięcia w materię przedstawień, a także potwierdzenie znaczenia ciała w spektaklach Bausch, przede wszystkim jego materialności. Z drugiej - to zdrada, upowszechnienie czegoś bardzo intymnego. Porzucenie osobistego doświadczania sztuki, wyrażenie zgody na podążanie bezpośrednio za okiem kamery".

Anna Królica: Pina reż. Wim Wenders (Dwutygodnik)

"Wenders naruszył teatralną przestrzeń skomplikowaną filmową maszynerią, zabrał na scenę ciężkie kamery, wysięgniki oraz szyny. Trudno uwierzyć, że nie zburzyło to misternej konstrukcji kolejnych spektakli, a wręcz wpisało się w ich eklektyczną poetykę. Pokorny ton jego narracji oraz próba ukrycia się w choreograficznie (a nierzadko również scenograficznie) rozbuchanych widowiskach Piny sprawia, że cała ekranowa przestrzeń zostaje oddana artystce (materiały archiwalne są rzadkością, a gdy się pojawiają, zawsze użyte są w nieoczywistym kontekście). To podejście może nie przypaść Wam do gustu, ale takie są prawa utworów hołdujących czyjejś twórczości. Nie ma co się obrażać na fakt, że to w większym stopniu film Baush, a nie Wendersa.

Trójwymiarową Pinę po prostu trzeba przeżyć w kinie. Zobaczyć na własne oczy i usłyszeć na własne uszy. Zwłaszcza, że Wenders wyciska z 3D naprawdę sporo - tasuje planami i perspektywami, na przemian angażuje widza w ruch sceniczny i ustawia go w pozycji biernego obserwatora. Słyszane w jego filmie zdanie wypowiadane przez artystkę - "tańczmy, tańczmy, inaczej będziemy zgubieni" - nabiera po projekcji zupełnie nowego sensu. Jeśli bowiem taniec nas nie ocali, być może uda się kinu".

Michał Walkiewicz: Taniec nas ocali? (filmweb)


czytaj także
Dystrybucja „Zmysłowe i porywające”: krytycy chwalą „Pięć diabłów” 7/12/22
News Sprezentuj festiwal pod choinkę. Świąteczny voucher na 23. Nowe Horyzonty 8/12/22
Nowe Horyzonty VOD 268 powodów do radości. Świąteczna promocja Nowych Horyzontów VOD 13/12/22
Dystrybucja Kalendarz premier Stowarzyszenia Nowe Horyzonty na 2023 rok 15/12/22

Newsletter

OK